Tytuł: Złodziejka książek
Autor: Markus Zusak
Wydawnictwo Nasza Księgarnia
Stron 496
"To nie jest skomplikowana historia. Składa się z:
– dziewczynki
– pewnej liczby słów
– akordeonisty
– niemieckich fanatyków
– żydowskiego boksera
– licznych kradzieży"
Niezwykła, zaskakująca, wybitna, olśniewająca, zachwycająca, niesamowita, świetna, porywająca, cudowna, wybijająca się przed inne... - arcydzieło! To jedno słowa wystarczy moim zdaniem na opisanie książki Markusa Zusaka. "Złodziejka książek" to książka, która zachwyca swoją "innością". Nie wiedziałam czego mam się po niej spodziewać, ale na pewno nie oczekiwałam tak wciągającej lektury, która pozostawi po sobie ślad. I wiem, że ten ślad zostanie we mnie na długo. Bo o czym jest ta książka? O miłości? O Hitlerze? O przyjaźni? O złodziejce książek? O holokauście? Czy może po prostu o bezinteresownej dobroci? Ta książka mówi o tym wszystkich i o wielu innych sprawach...
Myślę, że każdy już słyszał o "Złodziejce książek" – jakiś czas temu na ekrany kin wszedł film, więc jest to jeszcze bardziej prawdopodobne... Ja słyszę o niej już regularnie od ponad trzech lat. Praktycznie od momentu, kiedy zaczęła się moja przygoda z blogowaniem. Aż strach przyznać, że jednak pomimo tego tak naprawdę nigdy nie wiedziałam o czym ta książka jest... zawsze wydawała mi się taka "dojrzała"? Tak... myślę, że to dobre określenie. Więc kiedy dostałam ją w prezencie byłam lekko spanikowana, a z drugiej strony miałam ochotę zacząć skakać z radości. Szybciutko zabrałam się za jej czytanie. Było warto! Oj, było... Bo widzicie... to jest książka, której nie da się odłożyć na później... kiedy już zaczniecie ją czytać ona "ślęczy" i budzi niepokój w Waszej głowie...
" Był to początek najpiękniejszych świąt. Głodnych. Bez prezentów. Ale z bałwanem w piwnicy."
Liesel Meminger była świadkiem śmierci swojego brata w czasach II wojny światowej. To właśnie po jego pogrzebie ukradła pierwszą książkę, którą zgubił roztargniony grabarz... był to jak można się łatwo domyślić podręcznik grabarza. Potem straciła matkę. Dziesięcioletnia Liesiel trafiła do rodziny zastępczej, do Monachium, na Himmelstrasse. Trafia tam do rodziny Hubermannów, Rosy i Hans'a. Z początku jest ciężko, a jednak dziewczynka szybko odnajduje w Hansie oparcie... Groźna Rosa staje się dla niej matką, a łagodny Hans wśród muzyki płynącej z akordeonu staje się szybko jej "papą". Młoda Meminger trafia do szkoły, a wraz z trafieniem do szkoły pojawia się w niej kolejne pragnienie: Nauczyć się czytać. Okazuje się to jednak o wiele o trudniejsze niż myślała. Papa pomaga jej spełnić to pragnienie. A ściana w piwnicy zamienia się w tablicę pełną liter i słów... Słowa mają wielką moc – pamiętajcie o tym. Z pozoru bezproblemowe życie Hubermannów komplikuje się przez brak pieniędzy. Ale jak się okazuje dopiero prawdziwe kłopoty ma zwiastować pojawienie się w ich domu Żyda, a co za tym idzie późniejsze jego ukrywanie. Rodzą się nowe przyjaźnie i nowe miłości... A krnąbny Rudy zaczyna zajmować w sercu Liesel coraz więcej miejsca... Złodziejka książek za to zaczyna się doskonalić w swoim fachu. Miejmy tylko nadzieję, że trwająca wojna nie sprowadzi na bohaterów jeszcze więcej problemów...
Ta książka jest niepokojąca. Z bardzo prostej przyczyny. Narratorem bowiem jest Śmierć. Można by tu oczekiwać wywodów na temat sensu życia, śmierci... Nic z tego. Śmierć ma do samej śmierci bardzo "light'owe" podejście. Wielu może się to nie spodobać. Ale dla narratora śmierć jest czymś oczywistym... uważa, że nie ma co się nad nią dużo rozwodzić. Narrator opowiada o niej tak jakby mówił, że zjadł śniadanie. Nie jest to dla niego przełomowe wydarzenie. Traktuje to po prostu jako kolejny przystanek historii, która pomimo śmierci jednego z bohaterów toczy się dalej... A co więcej jest w tej książce mnóstwo spoiler'ów! No bo w końcu co z tego, że narrator powie nam co się wydarzy później? I tak do tego momentu wydarzy się tyle rzeczy, których nie przewidywaliśmy, że tamto będzie tylko zakończeniem czegoś. Ale jedno muszę Wam powiedzieć. Te spoiler'y budzą niepokój... Bo skoro wiesz, że ktoś umrze lub przeżyje to czy jeszcze przejmujesz się jego losem? Przejmujesz... i to jeszcze bardziej.
"Co może być gorsze od chłopaka, który cię nienawidzi?
Zakochany chłopak"
Ta książka budzi we mnie tyle pozytywnych emocji, że aż trudno mi je wszystkie oddać. Autor tak zgrabnie skonstruował postacie bohaterów, że każdy tu jest ważny... Życie każdego bohatera i to co się z nim wydarzy jest ważne. Nawet Ci bohaterowie, których powinno się "znielubić" są godni uczuć... Dzieło pana Zusaka oczarowało mnie i porwało w swoje szpony. Sama jestem tym zaniepokojona. Bo zaczynam się zastanawiać czy kiedyś jakaś książka wywarła na mnie tak silne wrażenie... Na pewno nie żadna, którą miałam okazję przeczytać w ostatnim czasie.
No to teraz trochę o realiach historycznych. Uwaga! To nie jest powieść historyczna, więc nie wymagajmy od niej lekcji historii! Czasy holokaustu są tłem dla całej historii, życie w III Rzeszy także jest tylko tłem historycznym. To historia o dziewczynce, która tak bardzo pragnęła czytać, że kradła książki. To historia dziewczynki, która przyjaźniła się z Żydem (Maksem), którego jej rodzice ukrywali w piwnicy. To historia Liesel, która przyjaźniła się z Rudym, który marzył tylko o tym, żeby ją pocałować. To historia o bezinteresownej dobroci, miłości, obietnicach i przyjaźni... Relacje głównej bohaterki z innymi bohaterami pokazują serdeczność, oddanie, miłość, przyjaźń, bezinteresowność. To historia o świętach bez jedzenia, bez prezentów, ale z bałwanem w piwnicy. To historia o życiu. Historia osadzona w realiach II wojny światowej, ale nie świadectwo tych czasów.
"Czuję się egoistą, wciąż opowiadając o sobie, o sobie, o sobie. O moich podróżach, o tym, co widziałem w 1942 roku. Z drugiej strony, jesteście ludźmi, więc obsesja na punkcie własnej osoby nie powinna być wam obca."
Liesel i Max, Liesel i żona burmistrza, Liesel i książki, Liesel i Rosa, Liesel i Rudy... Tyle różnych relacji, a każda jest tak samo ważna. Ukrywanie Żyda, ataki bombowe, brak pracy, dyskryminacja – to także znajdziecie w tej książce. Bo to jest książka w której każdy znajdzie coś dla siebie. Jest w niej tyle miłości i innych pięknych uczuć... To czyni tą książkę piękną. Nie ma w niej pustych romansów, niepotrzebnej brutalności, zakłamania. Jest tylko niezwykle dojrzała dziewczynka, która jest złodziejką książek, słowa i reszta świata.
"Złodziejka książek" to bez wątpienia niezwykła, porywająca książka... Nie jest to kolejna "lukierkowa" pozycja na rynku wydawniczym. To książka o sile słów, zaufania, przyjaźni. Pomimo tego, że nie jest to książka historyczna uzmysłowiła mi bardzo ważną rzecz... że Hitler działał za pomocą słów... Autor książki jest Australijczykiem... nasuwa się więc pytanie: "Co on może wiedzieć o II wojnie światowej?". Jak dla mnie wystarczająco dużo. Stworzył przepiękną książkę. Narrator może się komuś nie spodobać, ale autor wymyślił coś innego. Należy go za to docenić. Historia Liesel to piękna powieść, która wzrusza i bawi... To nie jest po prostu kolejna książka o której się za chwilę zapomni, a ona sama trafi na stos przeczytanych książek. Ta książka żyje. Jestem nią oczarowana. I wiem, że to oczarowanie nie minie... To jest "miłość", która będzie trwała. Całą historię dopełniają rysuinki, które świetnie dopasowują się do treści. Dzieła Zusaka nie da się zacząć czytać, a potem odłożyć do dokończenia na później. Bo jest po prostu niesamowite, bo opowiada o wszystkim, bo jest arcydziełem. Mogłabym pisać i pisać o tej książce, ale czas wreszcie skończyć tą opowieść...
"Jak niemal każde nieszczęście, historia zaczęła się szczęśliwie."
Moja ocena: 10+/10 Arcydzieło z plusem!