Tytuł: Czarnobylska modlitwa. Kronika
przyszłości.
Autor: Swietłana Aleksijewicz
Wydawnictwo Czarne
Stron 288
"Cóż ja mogę pani powiedzieć?
Najsprawiedliwsza na tym świecie jest śmierć. Nikt się jeszcze od
niej nie wykupił. Ziemia przyjmuje wszystkich: i dobrych, i złych,
grzeszników. Inszej sprawiedliwości nie ma na świecie."
Swietłana Aleksijewicz, "Czarnobylska
modlitwa. Kronika przyszłości."
Swietłana Aleksijewicz to zdobywczyni
literackiej Nagrody Nobla 2015, reportażystka... i kobieta
niezwykła. Jeszcze bardziej niezwykłe są jednak jej książki. Książki
będące głosem ludzi – wspaniałe, ujmujące, poruszające i
wstrząsające. Zmieniające obraz świata. Kiedy świat obiegła
informacja o nagrodzie, której została laureatem w prasie zaroiło
się od wywiadów z jej udziałem, od analiz jej reportaży i wielu,
ogromnie wielu pozytywnych słów na temat jej dzieł. "Wojnie
nie ma w sobie nic z kobiety", "Cynkowi chłopcy",
"Czasy secondhand" czy wreszcie "Czarnobylska
modlitwa. Kronika przyszłości" to wszystko dzieła bardzo
poruszające, które zmieniają człowieka. Moje pierwsze spotkanie z
twórczością Aleksijewicz tj. "Czarnobylska modlitwa. Kronika
przyszłości." było wstrząsające i niesamowicie udane... są
jednak spotkania czytelnicze, które niszczą czytelnika i to
spotkanie było właśnie takim. Było tak niesamowite i
nietuzinkowe... po takim doświadczeniu trudno sięgnąć po pierwszą
lepszą książkę. Jedno jest pewne: wizerunek reportażu zmienił
się dla mnie diametralnie. Aleksijewicz jest jego mistrzem i
dorównać jej... będzie bardzo trudno.
26 kwietnia 1986 doszło do największej
katastrofy technologicznej. To właśnie ten dzień odmienił nie
tylko życie Ukraińców, ale także pozostałych mieszkańców
Związku Radzieckiego, a przede wszystkim Białorusinów. Sama
katastrofa jak i jej skutki dotknęły milionów ludzi i odmieniły
także współczesną Białoruś na zawsze. Tego jednego dnia oczy
całego świata zostały zwrócone w kierunku Czarnobyla. Ówczesna
władza radziecka jednak bardzo skutecznie rozprowadzała po swoich
terytoriach nieprawdziwe informacje mające za zadanie jedynie
podtrzymać przychylność ludu, uspokoić niepokoje i utrzymać
władzę mimo niepokojących wieści płynących z zachodu i
bombardujących na co dzień ludzi. Ustrój polityczny, oddanie
komunizmowi, zacofanie technologiczne Białorusinów oraz co się z
tym także wiąże brak wiedzy na temat promieniowania jądrowego,
elektrowni atomowych... to wszystko przyczyniło się do tragicznych
skutków katastrofy, która już sama w sobie była tragiczna.
Swietłana Aleksijewicz przeprowadziła
mnóstwo rozmów z Białorusinami... rozmawiała z żonami strażaków,
którzy gasili reaktor po jego wybuchu (nikt nie wyszedł z tego
cało, bez silnego uszczerbku na zdrowiu, dawki promieniowania były
zbyt silne), z naukowcami, którzy próbowali reagować (a jednak ich
głos był systematycznie uciszany przez komunistów za sprawą
gróźb, kar), z "towarzyszami" (którzy bali się
przemówić...), z lekarzami (którzy wiedzieli o szkodliwym wpływie
promieniowania na zdrowie, a których jednak nikt nie słuchał), z
kobietami, które w tamtym czasie były w ciąży (a potem modliły
się, aby ich dzieci urodziły się bez wad genetycznych), z
ówczesnymi dziećmi (którym z dnia na dzień została odebrana
możliwość zrywania kwiatów, bawienia się w piasku), z
nauczycielami, z wysiedleńcami, starszymi ludźmi, którzy jednak
postanowili zostać, z tzw. likwidatorami, którzy burzyli wszystko,
aby "zakopać promieniowanie"... Aleksijewicz rozmawiała z
ludźmi, którzy patrzyli na katastrofę z różnych perspektyw. Z
ludźmi w różnym wieku, o różnym wykształceniu, których życie
różnie się potoczyło. Wszystkie te rozmowy łączy jednak ogromny
bagaż emocjonalny, przenikliwość i szczerość.
Książka Swietłany Aleksijewicz jest
tak niesamowita także przez to, że Swietłany Aleksijewicz w tym
reportażu... w ogóle nie ma. Jest spowiednikiem, jest słuchaczem,
przyjacielem, powiernikiem, ale nie dziennikarską hieną, ciekawską
osobą. Jest cicha, a gwiazdą jej reportaży są jej rozmówcy...
ona sama przez większość czasu prawie w ogóle się nie ujawnia.
Nie próbuje czynić z siebie gwiazdy, zostawia czytelnika sam na sam
ze swoimi rozmówcami. Zabiera czytelnika w świat skażony
promieniowaniem, kłamstwem i cierpieniem. W świat Białorusi, która
cały czas cierpi.
"Czarnobylska modlitwa. Kronika
przyszłości." to wstrząsająca pozycja, która długo nie
pozwala o sobie zapomnieć. Zmusza do przemyślenia paru kwestii...
np. Czy wycieczki do strefy czarnobylskiej są czymś dobrym i
poprawnym? To zapis tragedii, która miała miejsca lata temu i
sposób na uwrażliwienie ludzi na innych? Punkt w bitwie na temat:
budować elektrownie atomowe czy nie? A może po prostu wycieczki te
motywowane są chęcią poczucia przypływu adrenaliny? Reportaż
Swietłany Aleksijewicz uczy i porusza. Uwrażliwia i uczy doceniać
świat nas otaczający. Podczas i na skutek katastrofy czarnobylskiej
ucierpieli nie tylko ludzie, ale także natura. Z dnia na dzień
zakazano zrywania jabłek, zbierania plonów. Nie doceniamy tego ile
każdego dnia otrzymujemy. Krótko po przeczytaniu tej książki
jechałam do przyjaciółki na wieś... po drodze spotkałam kobiety,
które szły z zerwanymi kwiatami polnymi. Obok dzieci bawiły się w
piasku... zwierzęta biegały po trawie. Białorusinom to wszystko
zostało odebrane. Nagle. Bez ostrzeżenia. Przez błąd ludzki, ale
nie to w tym wszystkim jest najgorsze. Moje największe obrzydzenie
budzi zachowanie władz po katastrofie... to wszystko ustami swoich
rozmówców pokazuje Aleksijewicz. Dla władzy nie liczył się
człowiek radziecki, ale władza...
Swietłana Aleksijewicz swoją pozycją
zachwyca. Stworzyła wstrząsający, piękny i poruszający reportaż,
który zachwyca dopracowaniem, a zarazem pewną swobodą, która ma
miejsce w wypowiedziach ludzi z którymi rozmawiała. "Czarnobylska
modlitwa. Kronika przyszłości" to książka, która rzuca na
kolana zawartymi w niej pokładami emocjami, zmusza do doceniania
każdej najdrobniejszej rzeczy na ziemi i pozwala spojrzeć na życie
inaczej – lepiej. Pozwala dojrzeć to co dotąd było dla
czytelnika nieuchwytne. Takich lektur się nie zapomina, takie
książki pamięta się do końca życia, bo to literatura najwyższej
klasy. Arcydzieło reportażu, dawka lektury, która zmienia życie.
I nie myślcie: "to nie dla mnie", to trudna lektura –
fakt. Ale lektura, którą powinien poznać każdy. Może nie
dzisiaj, może nie jutro, ale kiedyś... na pewno.
Moja ocena: 10/10 Arcydzieło!