lipca 25, 2016

(517) Maleńka Dorrit

Tytuł: Maleńka Dorrit
Autor: Charles Dickens
Wydawnictwo MG
Stron 288

"Jestem wrażliwy i uczuciowy, panie Flintwinch, a taki człowiek musi być pobożny albo... niewiele wart."

Charles Dickens, "Maleńka Dorrit"

Piękna i wzruszająca. Klasyka w najlepszym wydaniu (w przenośni jak i w samym tego słowa znaczeniu, bo jej oprawa także jest piękna...). "Maleńka Dorrit" (czy też "Mała Dorrit") to powieść Charlesa Dickensa, publikowana w odcinkach w latach 1855 - 1857. Widać w niej gorączkowe podążanie człowieka za pieniądzem, gorączkę inwestycyjnych zabiegów, które miały miejsce w tamtym czasie. Powieść Dickensa to nie tylko ujęcie w ramy epoki i społeczeństwa, ale także spojrzenie na sytuację ludzi z pozycji proletariatu. Charles Dickens pokazuje, że na świecie nie ma sprawiedliwości - kary omijają złoczyńców, a nagrody dobrych, lecz może to po prostu chodzi o podejście do życia? Nastawienie, mentalność, priorytety... "Maleńka Dorrit" zachwyca pięknym językiem, barwnymi postaciami, nie do przewidzenia fabułą, która trzyma w uścisku do ostatniej strony, w niespokojnym oczekiwaniu. 

Więzienie Marshalsea to ośrodek przeznaczony do przetrzymywania dłużników. To właśnie w nim na świat przyszła Maleńka Dorrit. Nie zna innego świata, a jej życie upływa pod znakiem troski o samotnego ojca i próby zapewnienia godnego życia swojemu starszemu rodzeństwu. Poza mury więzienia wychodzi prawie jedynie po to, by szyć i w ten sposób zarabiać potrzebne na życie pieniądze - tak też trafia do domu pani Clennam, ekscentrycznej kobiety mieszkającej w starym domu wraz z dwójką służących. Jej los ma szansę na zmianę, gdy do domu po dwudziestu latach powraca młody pan Clennam - Arthur, który od pierwszego dnia czuje, że wokół rodu Dorrit spoczywa jakaś tajemnica związana także z jego rodziną. 

Akcja powieści Dickensa jest bardzo dynamiczna i płynna, a choć sama książka jest dosyć krótka, to jednak jej fabuła jest pełna zwrotów akcji i nieoczekiwanych wydarzeń. Także wydarzeń na skutek których krew buzuje czytelnikowi w żyłach... "Maleńka Dorrit" to powieść w której nie brak intryg, skomplikowanych relacji rodzinnych czy też cichych rozterek miłosnych. Tym czym zachwyca Dickens to poziom wyważenia jego pióra, stopniowanie napięcie i cudowny, dopracowany język, który idealnie zrozumiały jest jednak także dzisiaj. Początkowo jak już wspomniałam "Maleńka..." była publikowana jako dzieło w odcinkach - może to właśnie dlatego jej akcja jest poprowadzona tak, aby czytelnik nie mógł wręcz odłożyć jej lektury na później? 

Kreacja bohaterów jest perłą tej książki. Charles Dickens stworzył postacie negatywne jak i pozytywne. Wyważone jak i odrobinę szalone, i perfidne. "Maleńka Dorrit" to cała paleta bohaterów, których jednak nie zawsze spotyka to na co zasługują. Książka mająca w sobie wiele z dramatu jak i melodramatu. Mnie jednak najbardziej ujęła w niej postać Maleńkiej Dorrit, która, gdy czytelnik ją poznaje ma 23 lata - jej odpowiedzialność, skromność, pogodzenie z losem, a raczej pozytywne nastawienie do wszystkiego co ją otacza, jej dziecięca ufność w to, że nikt nie chciałby dla niej czegoś złego. Żyje w złym, brudnym świecie... w otoczeniu pełnym zniewagi i braku godności, a jednak ona sama pozostaje cały czas postacią czystą, wręcz anielską, która rozświetla i oczyszcza powieść z pokładów perfidii i chciwości płynących od innych bohaterów. Jednak nawet ironiczna pani Clennam uwięziona w swym świecie zbudowanym ze źle zrozumianej religii, która każdy objaw wesołości, dobrobytu i ekscytacji odbiera za przejaw obrazy względem Boga, a każdą niegodziwość, chwilę smutku czy cierpienia za karę zasłaną od nieubłaganego Stwórcy, który nie akceptuje najmniejszego nieposłuszeństwa... zasługuje na uwagę i szczery żal. Bohaterowie stworzeni przez Dickensa to postacie czarno - białe, nieoczywiste, których zachowanie jest niejednoznaczne. To ludzie uwięzieni w karbach swoich uprzedzeń, wybranych ról, przeszłych niepowodzeń - to właśnie przez to nie mogą ruszyć dalej, zaznać spokoju, szczęścia, przebaczyć sobie i innym - żyć. 

"Maleńka Dorrit" to książka, którą mimo, że ma już 159 lat czyta się nadal bardzo dobrze! To miłe oderwanie od dzisiejszych nieustannie nas otaczających (niestety także w literaturze...) potocyzmów. Wiem, że niektórym na słowo "klasyka" włos się jeży na głowie, ale szczególnie w wypadku "Maleńkiej Dorrit" taka reakcja nie ma prawa mieć miejsca, bo choć Dickens oddaje realia XIX - wiecznej Anglii to jednak skupia się przede wszystkim na skomplikowanej igraszce losu dotykającej bohaterów, a co za tym idzie przykłada dużą uwagę do strony emocjonalnej utworu. Według krytyków literackich i licznym analizom, którym była poddawana twórczość Dickensa historia Dorrit należy do jednych z najbardziej pesymistycznych dzieł z jego twórczości. Kreacja świata przedstawionego, otoczenie okropnych murów więziennych, perfidia ludzi i widoczne osamotnienie bohaterów, a także ich zagubienie... Oni wszyscy są bowiem uczestnikami złego z założenia systemu w którym bez pieniędzy jest się nikim, a więc nie do końca są panami swojego losu. Myślę, że mimo wszystko z powieści Dickensa bije światło... światło w postaci bezinteresownego oddania i miłości... nawet to jednak wynika z nieznajomości świata, wielkiej... czasami zgubnej ufności.

Charles Dickens stworzył powieść niezwykłą - wzruszającą i przejmującą do ostatniej strony, podczas czytania której czytelnik dech zapiera w piersiach. Wyraziści bohaterowie, moralne dylematy i człowiek będący nieustanną igraszką losu. W powieści Dickensa nic nie jest oczywiste ani czarno - białe. To wielobarwna powieść, która zachwyca. Swą skromnością, wyważeniem... brakiem nachalności. W "Maleńkiej Dorrit" nie brakuje wątków społecznych oraz kontrastów. Mnie jednak przede wszystkim urzeka postacią pana Arthura, który gotów jest nieść bezinteresowną pomoc, a który mimo to zostaje doświadczony przez los oraz postać skromnej, ufnej panienki Dorrit, która nie zmienia się mimo ulegającym przemianom otoczeniu. Dickens stworzył dzieło z którego bije jasny przekaz: ani ubóstwo, ani bogactwo nie czyni z człowieka szczęśliwym, bo w ludzkim życiu nic nigdy nie jest przesądzone. No może oprócz tego, że "Maleńka Dorrit" oczaruje niejednego czytelnika...

Moja ocena: 9+/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz