Tytuł: Recepta na miłość
Autor: Paula Roc
Wydawnictwo SQN
Stron: 255
Lekarze, pacjenci, recepty, choroby, śmierć...
Autor: Paula Roc
Wydawnictwo SQN
Stron: 255
"Pewnie nie wybrałam dobrego dnia na ostateczne rozstrzygnięcie, ale czy kiedykolwiek byłabym w stanie wszystko naprawić i przestać się bać? Najważniejsze jednak, że Ty zdecydowałeś chwycić się mocno życia i nikt nie mógł Cię zatrzymać." str. 249 "Recepta na miłość" Paula Roc
Od kilku lat można zauważyć coraz popularniejszą, a co za tym idzie silniejszą modę na seriale medyczne. "Chirurdzy", "Dr House", "Na dobre i na złe", "Lekarze". Do tego należałoby jednak jeszcze dodać np.: "Szpital". Pomimo tego ja dzisiaj skupię na tej pierwszej grupie. Mamy lekarzy, pacjentów, choroby oraz problemy pacjentów, ale także życie prywatne tych pierwszych. Na ekranach telewizyjnych pojawia się coraz więcej seriali medycznych. a w sumie każdy ze scenariuszu kieruje się podobnym schematem. Pojawia się więc pytanie: Dlaczego takie seriale cieszą się taką popularnością? Czyżbyśmy tak bardzo potrzebowali kontaktu z lekarzami, chorobami, szpitalami? A może za tym stoi coś więcej? Pewna... prawdziwość życia, która z nich bije? Przejdźmy jednak do sedna sprawy. "Moda na szpitale" zaczyna powoli wywierać swój wpływ także na literaturę. Ale czy historie o lekarzach opowiedziane na papierze mają taką samą moc i siłę przebicia? Postanowiłam się o tym przekonać na własnej skórze czytając książkę Pauli Roc pt.: "Recepta na miłość". Zapraszam więc do zapoznania się z moimi wnioskami...
Próbowaliście kiedyś uciec od problemów? Z pewnością. W końcu kto z nas nie próbował zapomnieć, odciąć się od tego co złe i nieprzyjemne, krępuje i budzące smutek? Magda - główna bohaterka powieści Pauli Roc postanawia właśnie uciec... Przeprowadza się do Barcelony z nadzieją, że uda jej się rozpocząć nowe życie bez smutku, poczucia winy. Poznajemy także Juana, który nie ma odwagi podążyć za marzeniami, rzucić studia, które nie dają mu żadnej satysfakcji, przyjemności, a co najważniejsze wyznać Magdzie, że ją kocha. No i jest jeszcze mało odpowiedzialny Roi. Roi, który od razu jak burza wtargnął do życia Magdy. Choć żadne z nich tego nie chciało. Stażyści, kłótnie, nieporozumienia, relacje z rodzinami, znajomymi, błędy, porażki, wygrane... Jest jeszcze zakręcona Irati i jej równie zakręcone co niemiłe problemy. Nie zapominajmy także o Irene, która waha się czy ratować życie siostry. Wszystko leży w rękach Juana. Czy uda mu się jednak przekonać dziewczynę do dania siostrze jeszcze jednej szansy? Czy niedoszli lekarze nauczą się o co tak naprawdę chodzi w tym zawodzie? Czy uleczą samych siebie? Pytań jest wiele, ale odpowiedź na każde z tych pytań jest tuż obok...
Niespełnione marzenia, ambicje, oczekiwania, zawody... Myślę, że tym wszystkim w dużej części jest ta książka. Marzenia za którymi trudno podążać, z dnia na dzień zmienianie planów, nieustanne zmiany zachodzące w życiu. Strach, niepewność, niepokój, walka z samym sobą. Widzicie... każdy z bohaterów książki Pauli Roc zmierza się z którymś z tych problemów. Magda - główna bohaterka tej powieści jest zagubiona i szuka swojego miejsca w życiu, które utraciła na skutek nieprzewidzianych kolein losu. Ci młodzi lekarze, stażyści dopiero wkraczają w dorosłość, uczą się odpowiedzialności, wkraczają w samodzielne, pełne obaw i niepokojów, ale także i radości życie. Muszą wybierać, decydować, podejmować decyzje - czasami już nieodwracalne. Ale przede wszystkim, że człowiek, żeby być szczęśliwym musi żyć w zgodzie z samym sobą.
Ważnym wątkiem tej książki, choć może wątkiem na który autorka nie kładzie zbyt dużego nacisku jest relacja siostry z pacjentką szpitala w którym pracuje Magda. Irene zostaje poproszona przez rodziców i lekarzy, żeby oddała swój szpik kostny siostrze - Isabel. Każda dziewczyna zrobiłaby to na jej miejscu dla swojej siostry, prawda? Nie ona. Głęboko zakorzenione w niej poczucie odrzucenia, smutek, nienawiść, poczucie bycia gorszym powoduje, że chce, żeby jej siostra zniknęła - umarła. Irene jest przez to bardzo zamknięta w sobie... U jednych może budzić odrzucenie, odrazę... No bo w końcu... jak można odmawiać pomocy swojej siostrze? Zadać cios swojej rodzinie? Ale Juan nie jest taki jak inny. Cechuje się niezwykłą wrażliwością i empatią, która pozwala mu zrozumieć postępowanie Irene i współczuć właśnie jej. A kto wie? Może ta sprawa obierze zaskakujący finał?
Ta książka jest momentami przerażająca... Przerażająca przez swoją prawdziwość, przez pokazanie szarości życia, które jest jedynie przeplatane jasnymi barwami. Ta opowieść nie ma takiego zupełnego "happy end'u". Tu ten "happy end" jest zbudowany na fundamencie strachu, niepewności bólu. Jedna rzecz / sprawa przybiera właściwy, dobry obrót, ale niepostrzeżenie druga się wali. Czy tak właśnie nie jest w naszym życiu? Bo przecież chyba życie nikogo z nas nie jest w stu procentach idealne, prawda? A Paula Roc to odkrywa, wykładając na stół wszystkie karty. To nie jest książka odpowiednia na poprawę humoru - o nie! Bo to książka o życiu, tu nie ma mega uczuć, niezwykłych historii - tu jest po prostu życie. Szare, smutne, momentami radosne, trudne, a przede wszystkim kruche. Sama w sobie ta powieść jest momentami bardzo smutna... mowa tu bowiem o bólu, depresji, załamaniu, uzależnieniu od leków, udawaniu kogoś innego. W dzisiejszych czasach, czasach pogoni za pieniędzmi często można zauważyć ludzi załamanych, bo nie spełniają oczekiwań, bo sobie nie radzą, ale oni sami się do tego nie przyznają, nie chcą powiedzieć ani przyznać przed samym sobą "mam problem". Udajemy silnych w czasach, kiedy niepokój i słabość są niepożądane. Ale czy niepożądane jest także bycie sobą, a nie udawanie kogoś innego?
Ale "Recepta na miłość" to także nieszczęśliwa miłość i ukazanie trudności i tego jak bardzo skomplikowane są relacje damsko - męskie. Czyżby porozumienie między tymi dwoma płciami było momentami zupełnie niemożliwe? Paula Roc zaskakuje prawdziwością charakterów swoich bohaterów. Mają wady i zalety. Jednak podczas czytania tej książki odnosiłam momentami wrażenie, że autorka skupia się w większości na słabych stronach stworzonych przez siebie postaci. Szkoda, bo mają bez wątpienia także dobre strony. A jednak przez to bohaterowie nie są przerysowani ani wyidealizowani. Myślę, że ważnym aspektem tej książki jest pokazanie, a raczej przypomnienie, że "szewc chodzi bez butów". Lekarze z tej powieści zmagają się z problemami psychicznymi, zdrowotnymi... innym pomagają, a sobie pomóc nie potrafią. I, że pani w sklepie, nauczyciel w szkole, pracodawca w pracy... także mają własne życie, problemy i nie tylko.
Pisarka przez swoje dzieło chciała pokazać (a może przypadkiem to zrobiła?), że ważne jest pokazanie swojej prawdziwości i unikalności. Bowiem każdy jest inny. Może ja się po prostu do tego przyczepiłam? W każdym razie jeśli się o czymś nie mówi to nie znaczy to, że tego czegoś nie ma. I nawiązując do tego zamierzam nawiązać do pomyłki do której dopuściło się wydawnictwo (?), a tą pomyłką jest pomylenie imion na jednej ze stron powieści, ale mogę na to ewentualnie przymknąć oko...;)
Reasumując "Recepta na miłość" to ciepła powieść, która wzrusza przez swą prawdziwość. Nie jest to jednak książka dobra na poprawę humoru - ostrzegam! Autorka pokazuje, że tak naprawdę życie nikogo nie jest idealne. Są jednak też minusy - akcja rozgrywa się w Barcelonie... a gdzie tu jest ta Barcelona? Barcelony brak. A jednak... jeśli dla autorki Barcelona jest chlebem powszednim to po co się nad nią rozwodzić? Nie mogę też przyznać, że ta książka jest porywająca, bo nie jest... ale jest za to ciepła i pouczająca. Momentami męcząca, a jednak pokazująca jak ważne jest w trudnych chwilach wsparcie rodziny. Mało tu medycyny, więc dla fanów lekarzy nie polecam. No i ten banalny tytuł... no bo gdzie tu ta recepta na miłość? Jak widzicie ta książka ma swoje plusy i minusy. I to od Was zależy czy dacie jej szansę... jednak ja jej lektury nie żałuję. Warto sobie zadać pytanie: Czy każda książka musi być idealna?
Próbowaliście kiedyś uciec od problemów? Z pewnością. W końcu kto z nas nie próbował zapomnieć, odciąć się od tego co złe i nieprzyjemne, krępuje i budzące smutek? Magda - główna bohaterka powieści Pauli Roc postanawia właśnie uciec... Przeprowadza się do Barcelony z nadzieją, że uda jej się rozpocząć nowe życie bez smutku, poczucia winy. Poznajemy także Juana, który nie ma odwagi podążyć za marzeniami, rzucić studia, które nie dają mu żadnej satysfakcji, przyjemności, a co najważniejsze wyznać Magdzie, że ją kocha. No i jest jeszcze mało odpowiedzialny Roi. Roi, który od razu jak burza wtargnął do życia Magdy. Choć żadne z nich tego nie chciało. Stażyści, kłótnie, nieporozumienia, relacje z rodzinami, znajomymi, błędy, porażki, wygrane... Jest jeszcze zakręcona Irati i jej równie zakręcone co niemiłe problemy. Nie zapominajmy także o Irene, która waha się czy ratować życie siostry. Wszystko leży w rękach Juana. Czy uda mu się jednak przekonać dziewczynę do dania siostrze jeszcze jednej szansy? Czy niedoszli lekarze nauczą się o co tak naprawdę chodzi w tym zawodzie? Czy uleczą samych siebie? Pytań jest wiele, ale odpowiedź na każde z tych pytań jest tuż obok...
Niespełnione marzenia, ambicje, oczekiwania, zawody... Myślę, że tym wszystkim w dużej części jest ta książka. Marzenia za którymi trudno podążać, z dnia na dzień zmienianie planów, nieustanne zmiany zachodzące w życiu. Strach, niepewność, niepokój, walka z samym sobą. Widzicie... każdy z bohaterów książki Pauli Roc zmierza się z którymś z tych problemów. Magda - główna bohaterka tej powieści jest zagubiona i szuka swojego miejsca w życiu, które utraciła na skutek nieprzewidzianych kolein losu. Ci młodzi lekarze, stażyści dopiero wkraczają w dorosłość, uczą się odpowiedzialności, wkraczają w samodzielne, pełne obaw i niepokojów, ale także i radości życie. Muszą wybierać, decydować, podejmować decyzje - czasami już nieodwracalne. Ale przede wszystkim, że człowiek, żeby być szczęśliwym musi żyć w zgodzie z samym sobą.
Ważnym wątkiem tej książki, choć może wątkiem na który autorka nie kładzie zbyt dużego nacisku jest relacja siostry z pacjentką szpitala w którym pracuje Magda. Irene zostaje poproszona przez rodziców i lekarzy, żeby oddała swój szpik kostny siostrze - Isabel. Każda dziewczyna zrobiłaby to na jej miejscu dla swojej siostry, prawda? Nie ona. Głęboko zakorzenione w niej poczucie odrzucenia, smutek, nienawiść, poczucie bycia gorszym powoduje, że chce, żeby jej siostra zniknęła - umarła. Irene jest przez to bardzo zamknięta w sobie... U jednych może budzić odrzucenie, odrazę... No bo w końcu... jak można odmawiać pomocy swojej siostrze? Zadać cios swojej rodzinie? Ale Juan nie jest taki jak inny. Cechuje się niezwykłą wrażliwością i empatią, która pozwala mu zrozumieć postępowanie Irene i współczuć właśnie jej. A kto wie? Może ta sprawa obierze zaskakujący finał?
Ta książka jest momentami przerażająca... Przerażająca przez swoją prawdziwość, przez pokazanie szarości życia, które jest jedynie przeplatane jasnymi barwami. Ta opowieść nie ma takiego zupełnego "happy end'u". Tu ten "happy end" jest zbudowany na fundamencie strachu, niepewności bólu. Jedna rzecz / sprawa przybiera właściwy, dobry obrót, ale niepostrzeżenie druga się wali. Czy tak właśnie nie jest w naszym życiu? Bo przecież chyba życie nikogo z nas nie jest w stu procentach idealne, prawda? A Paula Roc to odkrywa, wykładając na stół wszystkie karty. To nie jest książka odpowiednia na poprawę humoru - o nie! Bo to książka o życiu, tu nie ma mega uczuć, niezwykłych historii - tu jest po prostu życie. Szare, smutne, momentami radosne, trudne, a przede wszystkim kruche. Sama w sobie ta powieść jest momentami bardzo smutna... mowa tu bowiem o bólu, depresji, załamaniu, uzależnieniu od leków, udawaniu kogoś innego. W dzisiejszych czasach, czasach pogoni za pieniędzmi często można zauważyć ludzi załamanych, bo nie spełniają oczekiwań, bo sobie nie radzą, ale oni sami się do tego nie przyznają, nie chcą powiedzieć ani przyznać przed samym sobą "mam problem". Udajemy silnych w czasach, kiedy niepokój i słabość są niepożądane. Ale czy niepożądane jest także bycie sobą, a nie udawanie kogoś innego?
Ale "Recepta na miłość" to także nieszczęśliwa miłość i ukazanie trudności i tego jak bardzo skomplikowane są relacje damsko - męskie. Czyżby porozumienie między tymi dwoma płciami było momentami zupełnie niemożliwe? Paula Roc zaskakuje prawdziwością charakterów swoich bohaterów. Mają wady i zalety. Jednak podczas czytania tej książki odnosiłam momentami wrażenie, że autorka skupia się w większości na słabych stronach stworzonych przez siebie postaci. Szkoda, bo mają bez wątpienia także dobre strony. A jednak przez to bohaterowie nie są przerysowani ani wyidealizowani. Myślę, że ważnym aspektem tej książki jest pokazanie, a raczej przypomnienie, że "szewc chodzi bez butów". Lekarze z tej powieści zmagają się z problemami psychicznymi, zdrowotnymi... innym pomagają, a sobie pomóc nie potrafią. I, że pani w sklepie, nauczyciel w szkole, pracodawca w pracy... także mają własne życie, problemy i nie tylko.
Pisarka przez swoje dzieło chciała pokazać (a może przypadkiem to zrobiła?), że ważne jest pokazanie swojej prawdziwości i unikalności. Bowiem każdy jest inny. Może ja się po prostu do tego przyczepiłam? W każdym razie jeśli się o czymś nie mówi to nie znaczy to, że tego czegoś nie ma. I nawiązując do tego zamierzam nawiązać do pomyłki do której dopuściło się wydawnictwo (?), a tą pomyłką jest pomylenie imion na jednej ze stron powieści, ale mogę na to ewentualnie przymknąć oko...;)
Reasumując "Recepta na miłość" to ciepła powieść, która wzrusza przez swą prawdziwość. Nie jest to jednak książka dobra na poprawę humoru - ostrzegam! Autorka pokazuje, że tak naprawdę życie nikogo nie jest idealne. Są jednak też minusy - akcja rozgrywa się w Barcelonie... a gdzie tu jest ta Barcelona? Barcelony brak. A jednak... jeśli dla autorki Barcelona jest chlebem powszednim to po co się nad nią rozwodzić? Nie mogę też przyznać, że ta książka jest porywająca, bo nie jest... ale jest za to ciepła i pouczająca. Momentami męcząca, a jednak pokazująca jak ważne jest w trudnych chwilach wsparcie rodziny. Mało tu medycyny, więc dla fanów lekarzy nie polecam. No i ten banalny tytuł... no bo gdzie tu ta recepta na miłość? Jak widzicie ta książka ma swoje plusy i minusy. I to od Was zależy czy dacie jej szansę... jednak ja jej lektury nie żałuję. Warto sobie zadać pytanie: Czy każda książka musi być idealna?
Moja ocena: 6+/10 Dobra z plusem!
Za możliwość przeczytania tej książki serdecznie dziękuję Wydawnictwu SQN!