Tytuł: Pielęgniarki
Autor: Christie Watson
Tłum. Ewa Borówka
Wydawnictwo Marginesy
Stron 320
Zawód pielęgniarki jest niedoceniany – nie da się tego ukryć. Pielęgniarki nie są ulubioną grupą zawodową, kojarzą się z raczej z niesympatycznymi „pigułami”. Zmianie sytuacji nie sprzyjają jednak także niskie płace, duże obciążenie psychiczne, fizyczne i odpowiedzialność związana z tym zawodem. O tym często się zapomina. Udając się do lekarza, stykając się z pielęgniarkami oczekujemy często empatii, współczucia, szczerego zainteresowania i najlepiej jeszcze przejęcia naszym problemem zdrowotnym, często zapominając, że to taki sam człowiek jak każdy inny. I oczywiście – nie podlega dyskusji fakt, że mamy prawo do rzetelnej, fachowej opieki. Trudno jest jednak oczekiwać od pielęgniarek, że będą się emocjonalnie angażowały w każde napotkane cierpienie – jeśli tak będzie, oszaleją. Stąd też dochodzi niekiedy do wytworzenia warstwy ochronnej w postaci szorstkości… i nie mówię, że to dobrze i że tak powinno być – w służbie zdrowia brakuje wsparcia dla kadry medycznej, ale chcę pokazać, że ta sytuacja – relacja nie jest czarno – biała i jako czarno – biała nie powinna być postrzegana.
To także pokazuje brytyjska pielęgniarka Christie Watson w swoje książce „Pielęgniarki”, wydanej nakładem Wydawnictwa Marginesy. Christie Watson nie marzyła całe dzieciństwo o tym, żeby zostać pielęgniarką. Jak opisuje w swojej książce, pomysłu na siebie szukała długo… często zmieniała zdanie, ale do bycia pielęgniarką została w pewnym sensie naznaczona już podczas pracy z pacjentami. Weszła w to. Nawet gdy zemdlała podczas pobierania krwi (krew była pobierana jej, a nie przez nią…) na samym początku długiej drogi do uzyskania uprawnień – nie poddała się, nie wycofała, nie zrezygnowała. W trakcie stażu, a później kariery trafiała na różne oddziały, różnych pacjentów, ich schorzenia, a także na różne pielęgniarki. Ta książka nie jest jednak jedynie zbiorem opowieści z jej czasu pracy, ponieważ autorka przewija w niej także informacje dotyczące historii tego zawodu, jego początków. Nie brakuje w tej książce także (z perspektywy laika) ciekawostek związanych z medycyną oraz innych dygresji.
Watson w swojej opowieści o byciu pielęgniarką wpuszcza czytelnika w różne zakamarki szpitalnych oddziałów – zderzając czytelników tym samym z różnymi chorobami i opowieściami o ludzkich losach. Jedne jeżą włos na głowie, drugie wyciskają łzy… ale są też takie, które wywołują uśmiech na twarzy i przynoszą nadzieję. Niezmienny jest jednak ogrom związanych z nimi emocji. Co ważne, autorka nie próbuje nikogo wybielać – pokazuje jednak złożoność codziennych zadań pielęgniarek. Nie stroni w opowieściach od poruszania wątków z życia osobistego – postrzegam to jako plus, ponieważ przez jej uwikłanie w opisywane sytuacje, nabierają one autentyczności. Autorka na wstępie zaznacza jednak, że nie należy traktować jej opowieści 1:1, ponieważ w celu ukrycia tożsamości osób, które spotkała na swojej zawodowej drodze, połączyła opisy pewnych postaci i sytuacji.
„Pielęgniarki” są książką dość nierówną – zachwiana jest linia czasowa w stosunku do chronologii życia autorki – trochę błądzimy jako czytelnicy tej historii, przechodząc od jednej do drugiej historii, które nie zostały jednak w konkretny sposób uporządkowane. Nie zawsze też narracja poprowadzona jest porywający sposób. To odpowiednia książka przede wszystkim dla osób zainteresowanych światem medycznym, pracą w nim. Z pewnością z zainteresowaniem sięgną po nią osoby, którym spodobało się na przykład „Będzie bolało” Adama Kaya, choć to półka nieco niższa. Nie ma w tej pozycji jednak przesytu krwawych obrazów, medycznych szczegółów, które wrażliwszych mogą przyprawić o nudności. To ciekawe wprowadzenie do okołomedycznych tematów i zawodów, pokazujące złożoność i trudność sytuacji, z którymi na co dzień stykają się szeroko rozumiani medycy.
Moja ocena: 6,5/10
Książkę otrzymałam w ramach współpracy barterowej z Wydawnictwem Marginesy.