Autor: Agnieszka Korol
Wydawnictwo Promic
Stron 310
Napisane z tyłu:
Gdyby lapidarnie, a mimo to w pełni, opisać Listy z jeziora, można by się uciec do ledwie trzech słów: Mazury, miłość i tajemnica. Ta pełna ciepła i szczególnego prowincjonalnego uroku powieść została bowiem osadzona w mazurskich realiach, które stają się wdzięcznym tłem dla wakacyjnych uczuć, ale i miłości dojrzałej, choć trudnej, bo budzącej się w cieniu gorzkiej tajemnicy sprzed lat. I właśnie owa zagadka z przeszłości, którą skrywają tytułowe listy, przychodzące zawsze w zielonych kopertach, burzy sielankowość, do jakiej przez lata przywykli stali bywalcy pewnego luksusowego pensjonatu.
Nie pierwszy raz okazuje się, że przeszłość depcze przyszłości po piętach, chcąc ubiec ją w tym wyścigu, którego stawką jest nowe jutro... Gdy więc czytelniku, otworzysz tę książkę i zaczniesz czytać, wiedz, iż zaczęło się odliczanie wsteczne, ale jego koniec może stać się początkiem...
Moja recenzja:
Czasami w książkach akcja biegnie od pierwszych stron powieści, ale z potkaliście się z książką, w której dzieje się coś spektakularnego już na pierwszej stronie, jak tylko przeczytacie kto ją napisał ? Bez żadnych wstępów i tak dalej? Ja nie, ale to się zmieniło, gdy przeczytałam pierwszą stronę powieści "Listy z jeziora" autorstwa Agnieszki Korol.
Znacie taki serial "Pensjonat pod różą" ? Mi bardzo się on podobał, kiedy tylko przeczytałam kilka stron książki, poczułam się tak jakbym oglądała właśnie ten serial. Bo choć w książce jest główna bohaterka, to także akcja toczy się wokół innych osób, ale po kolei....
Irena prowadzi od lat pensjonat, który odziedziczyła po swoich rodzicach. Żyje w nim dosyć spokojnie, jeśli nie liczyć tragedii, która wydarzyła się kilka lat temu. Do jej pensjonatu przyjeżdżają różni ludzie, którzy także mają różne problemy - poznajemy je.
Poznajemy między innymi Pana Krzysztofa i wątek jego znajomości z Sylwią i tak z każdym mieszkańcem pensjonatu na Mazurach. Muszę przyznać, że jest coś niezwykłego w tej powieści, chyba to ta atmosfera spowodowała, że tak miło mi się ją czytało.
Listy zmieniły życie Ireny diametralnie. Stała się nerwowa i w każdym zaczęła widzieć wroga.
Ta książka przedstawia różne problemy miłosne, rodzinne i nie tylko - dorosłych ludzi, a pomimo tego, jej czytanie sprawiło mi wielką przyjemność. Pani Agnieszka Konor przedstawia to wszystko w sposób bardzo lekki. Także czyta ją się bardzo szybko.
W dodatku przedstawia ona tajemnicę, brak zaufania i przeszłość która ciągnie się za nami latami, także czasami lepiej się z nią zmierzyć od razu, niż się męczyć przez bardzo długi czas. Nie siedziałam cały czas jak na igłach, choć oczy miałam szeroko otwarte podczas jej czytania.
"Listy z jeziora" to nie jest wymagająca lektura, ale książka, którą czyta się dla odprężenia jak najbardziej. Autorka wybrała piękne malownicze mazury do miejsca w którym będzie się wszystko działo i trafiła świetnie. Mazury nadają tej książce wyjątkowego klimatu.
Polecam ją na oderwanie się od rzeczywistości i jej problemów!
Okładka jest bardzo ładna.
Moja ocena: 7/10 Bardzo dobra
Za książkę dziękuję Wydawnictwu Promic!
Świetny pomysł książkowy na relaks :)
OdpowiedzUsuńOdpuszczę sobie, bo nie interesuje mnie ta tematyka
OdpowiedzUsuńWygląda na miłą lekturę ;)
OdpowiedzUsuńKsiążka za bardzo mnie nie interesuje, ale skoro dobra jest na rozerwanie... to może przczytam.;)
OdpowiedzUsuńSzczęśliwego Nowego Roku! :)
OdpowiedzUsuńA książka wydaje sie ciekawa ;)
Recenzja ciekawa ale co do książki to nie moja bajka.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Nie jestem do końca przekonana, ale jeśli wpadnie mi w ręce, na pewno przeczytam. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńNie przepadam za polskimi autorami,więc raczej ją sobie odpuszczę;)
OdpowiedzUsuńTak jak Miravelle nie lubię polskich autorów, więc spasuje tym razem.
OdpowiedzUsuń