Saga o Fjallbace (#9)
Autor: Camilla Lackberg
Wydawnictwo Czarna Owca
Stron 428
"Koń zwietrzył woń strachu, zanim jeszcze dziewczynka wyłoniła się z lasu."
Camilla Lackberg, "Pogromca lwów"
"Świetna i intrygująca" - tak krótko można scharakteryzować książkę Camilli Lackberg. Miałam nadzieję na spotkanie z ciekawym, a przy tym wciągającym kryminałem i w związku z tym "Pogromca lwów" okazał się lekturą idealną. Intrygująca zagadka kryminalna, wyraziści bohaterowie z krwi i kości i nastrój stopniowanego napięcia. "Pogromca lwów" to moje pierwsze spotkanie z twórczością Lackberg. Pierwsze, ale z pewnością nie ostatnie. Jestem po ogromnym wrażeniem twórczości tej pani. Pisze zgrabnie, ciekawie i bez dłużyzn - co dla mnie obecnie najważniejsze. Zagadka, którą stworzyła była dla mnie intrygująca do ostatniej strony... i jest intrygująca nadal. Świetne ukazanie psychiki bohaterów i rys ich sylwetek. To jednak nie są jedyne plusy tej powieści. Zacznijmy od początku.
Styczeń, mroźna Fjallbacka. Na jednej z dróg dochodzi do tragedii. Na drogę wybiega półnaga dziewczyna i wpada pod samochód. Kierowca nie jest w stanie się zatrzymać. Na skutek obrażeń dziewczyna umiera. Jak się okazuje zmarłą dziewczyną jest nastoletnia Victoria, która zaginęła cztery miesiące wcześniej. Aż do tego momentu nie było od niej żadnych znaków życia. Prędko wychodzi na jaw, że dziewczyna przed śmiercią była poddawana brutalnym torturom. Patrik Hedstrom jest odpowiedzialny za śledztwo w sprawie zaginięcia Victorii. Prawdopodobnie jej zniknięcie ma związek jeszcze z kilkoma innymi dziewczynami, które także zaginęły. Nie ma jednak konkretnych podejrzanych ani konkretnych śladów. Sprawa dziewczyn łączy się jednak w pewien nieznany jeszcze nikomu sposób z kobietą, która odsiaduje karę za zabójstwo męża i znęcanie się nad dzieckiem. Tą sprawą zajmuje się żona Patrika - Erika Falck, znana pisarka, która fabułę swoich książek tworzy ze zbrodni, które miały miejsce w Szwecji. Badając rodzinną tragedię sprzed lat Erika dochodzi do wniosku, że kobieta odsiadująca zbrodnię coś przed nią ukrywa. Coś bardzo istotnego.
"Pogromca lwów" to dziewiąty tom serii i nie mogę napisać, że brak znajomości poprzednich tomów mi nie przeszkadzał, bowiem byłoby to kłamstwo. Ale... mogę z czystym sumieniem napisać, że w odbieraniu tej książki jako thrillera, czy po prostu kryminału nie przeszkadzało mi w ogóle. Ten lekki dyskomfort wynikał jedynie z tego, że książka Lackberg ma bardzo bogatą i przede wszystkim świetną warstwę obyczajową, a bohaterowie, którymi "włada" są ludźmi z krwi i kości, posiadającymi własne problemy nie tylko. Krótko mówiąc postacie stworzone przez szwedzką pisarkę nie są jedynie marionetkami w jej rękach służącymi do wykrycia sprawcy. Może nawet "przeszkadzanie" to złe określenie, bowiem to mi nie utrudniało czytania. Autorka przypomina czytelnikowi co wydarzyło się w poprzednich tomach... jeśli chodzi o losy bohaterów - poprzednie zagadki już są gdzieś w tle, nieważne. No dobra... przyznam Wam się... Ja po prostu strasznie chciałabym poznać wcześniejsze losy bohaterów!
Głównymi bohaterami są oczywiście Erika i Patrik. Bywa między nimi różnie, ale się kochają i są dla siebie wsparciem. Bardzo ich polubiłam. Chyba przez to, że mnie nie irytowali i wszystko w ich zachowaniu było niesamowicie szczere. Tak samo ma się sytuacji z pozostałymi bohaterami. Przyznaję, że jest taki jeden irytujący... ale to jego największa zaleta, a poza tym... bez niego byłoby o wiele mniej zabawnie. W książce muszą się pojawiać także irytujący bohaterowie, aby móc docenić tych nieirytujących i "do serca przyłóż". Nie ma w tej książce bohatera bez historii, którego życia byłoby dla czytelnika białą plamą. Przez to ta powieść i jej bohaterowie stawała mi się coraz bliższa i w dodatku to znacznie ułatwiało mi ukazywanie się filmu stworzonego z tej powieści w mojej głowie. Kiedy ktoś coś do mnie w tym czasie powiedział... czułam się jak wytrącona z transu - niesamowite wrażenie.
Znam rozwiązanie zagadki "Pogromcy lwów" i zastanawiałam się już nad tym czy mogłam dociec o co DOKŁADNIE w niej chodzi i myślę, że jednak w 100% by mi się to nie udało. Oczywiście - w mojej głowie pojawiały się jakieś zajawki kto jest odpowiedzialny za zaginięcia dziewczyn i z czasem te hipotezy stawały się coraz dokładniejsze i pokrywały się z rozwiązaniem. Mimo to nie pokryły się z nim w stu procentach, ponieważ autorka zakończeniem utwierdziła mnie w moim zachwycie nad jej twórczością i spowodowała, że po prostu musiałam powiedzieć "WOW!". Nie jestem znawczynią kryminałów, ale i bez tego wiem, że ten jest naprawdę dobry.
Ogromnie spodobało mi się przeplatanie powieści obyczajowej z thrillerem, które pojawia się w tej pozycji. Mamy chwilę wielkiego napięcia, oczekiwania co dalej... a potem scenę rodzinnej kolacji przeżytej w spokoju. Radość przeplatana ze smutkiem. To stworzyło świetną atmosferę tej powieści i spowodowało, że jej czytanie było dla mnie ogromną przyjemnością. Nie mogę się oprzeć wrażeniu, że "Pogromca lwów" to książka do której jak już dopadniecie... to już się od niej nie odkleicie do ostatniej strony. Camilla Lackberg niejednokrotnie mnie zaskakiwała, stopniowała napięcie i wzbudzała we mnie emocje. Wzburzenie, smutek, radość, złość, wzruszenie - całą gamę emocji.
Reasumując "Pogromca lwów" to rewelacyjna książka, którą czyta się zastraszająco szybko. Ciekawa intryga, szybka akcja, wyraziści bohaterowie. Camilla Lackberg pisze łatwo i przyjemnie, ale nie infantylnie. Jestem pod ogromnym wrażeniem i ta książka na długo pozostanie w mojej głowie, choć teraz wyląduje pod sufitem jako "przeczytana". Kiedy jednak ktoś mnie zapyta o świetny kryminał, thriller z tak samo świetną warstwą obyczajową odpowiem bez wahania "Lackberg". Jeśli jeszcze nie mieliście do czynienia z twórczością tej autorki... musicie koniecznie to zmienić!
Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości księgarni Matras :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz