listopada 20, 2016

(567) Muza

Tytuł: Muza
Autor: Jessie Burton
Wydawnictwo Literackie
Stron 480

Premiera: 24.11.2016 r. 

"Żal, który nie znajduje ujścia, wciąż narasta i jeśli nic się z tym nie robi, któregoś dnia może dojść do wybuchu."

Jessie Burton, "Muza"

Jessie Burton swoim literackim debiutem, "Miniaturzystką" oczarowała miliony. Powieścią pełną plastycznego języka, namiętności, intrygujących zwrotów akcji i barwnych bohaterów, porywała i zachwycała. Jednak tym co dopełniało powieść Burton było jej historyczne dopracowanie, nieoczywistość, magia i celowość ukryta w każdym najmniejszym zdaniu, słowie. Druga powieść autorki "Muza" dzielnie goni swoją poprzedniczkę, a jednak jest paradoksalnie mówiąc - w swej wielkości jest od "Miniaturzystki" mniejsza. Nie mniej historia tajemniczego obrazu, rodzinnych tajemnic i błędów młodości na tle hiszpańskiej wojny domowej wciąga i intryguje, tym samym zapewniając godziny wyśmienitej lektury. 

Rok 1967. Odelle jest czarnoskórą imigrantką z Trynidadu, która ma problem z odnalezieniem się w ksenofobicznej społeczności Londynu. Udaje jej się jednak porzucić pracę w sklepie obuwniczym na rzecz posady maszynistki w Instytucie Sztuki Skeltona. Wykształcona, ambitna i mądra kobieta widzi w tym dla siebie szansę na poprawę swojego losu, który w Londynie miał nabrać zupełnie innych barw. Miał się stać łatwiejszy, pełniejszy w światowe i pełne angielskiej inteligencji życie. W tym samym czasie jednak w jej życiu zachodzą także inne zmiany - wieloletnia przyjaciółka i współlokatorka wychodzi za mąż i wyprowadza się z ich wspólnego mieszkania. W życiu Odelle pojawia się natomiast młodzieniec, który na pierwszy rzut oka w ogóle do niej nie pasuje i ma w dodatku zupełnie inne priorytety niż ona, a jednak coś ją do niego ciągnie. Niemałe zamieszanie w życie 26 - latki wprowadza także jedna z kobiet pracujących w galerii, która skrywa tajemnicę bezpośrednio związaną z historią jednego z obrazów, które trafiają do instytutu... 

Rok 1936, Andaluzja. Harold Schloss, Żyd z Wiednia zjawia się wraz ze swoją rodziną - córką Oliwią i żoną Sarą w jednej z andaluzyjskich miejscowości. Schloss jest pośrednikiem w sprzedaży dzieł takich malarzy jak Kokoschki, Klee i Klimt, a jednak nie dostrzega talentu, który posiada jego córka... Oliwia jest młodą kobietą, która zaczyna dopiero wkraczać w dorosłość i dostrzegać jej różne odcienie - zmęczona depresją swojej pięknej matki, która jednocześnie posiada dominującą osobowość oddaje się bez reszty sztuce. Do czasu, gdy na jej drodze staje młody buntownik Izaak wraz ze swoją siostrą Tere. Od tego momentu już nie wiadomo co sprowadza na tę rodzinę katastrofę... pojawienie się rodzeństwa? Kłamstwa skrywane przez Sarę i Harolda? Pycha? Nienawiść? Czy może po prostu oni wszyscy są igraszką czasów w jakich przyszło im żyć?

Historie z obu tych okresów chronologicznych w powieści Jessie Burton ściśle się ze sobą łączą i przeplatają..., jednak umiejscowienie akcji w czasie jest czymś na co czytelnik znający poprzednią powieść autorki od razu zwróci uwagę. Burton w "Muzie" postanowiła umiejscowić akcję w XX wieku w dodatku w okresie budzącym mniejsze zaciekawienie niż wiek XVII, jak to miało miejsce w "Miniaturzystce". I choć autorka starała się przedstawić XX - wieczne realia to jednak chcąc nie chcąc... pod względem tła historycznego czy też przedstawienia społeczeństwa i zachowań nim rządzących "Muza" wypada w porównaniu do "Miniaturzystki" odrobinę gorzej. Zresztą patrząc na to z większego dystansu są to okresy historyczne względem siebie nieporównywalne - zarówno pod względem kulturalnym jak i społecznym. Nie mniej tym co autorka ukazuje w obu powieściach są uprzedzenia tkwiące w społeczeństwie. Uprzedzenia jako element stały, nieprzemijalny, towarzyszące ludziom na każdym poziomie. 

Jessie Burton po raz kolejny zachwyca kreacją postaci, jednak to ci bohaterowie (jak i sama akcja) z roku 1936 przede wszystkim przyciągają uwagę czytelnika. Pięknie wyreżyserowana sceneria, tło historyczne i obyczajowe... w powieści Burton 1936 rok wiedzie zdecydowany prym pod względem dopracowania, zagęszczenia emocji, natłoku akcji nad rokiem 1967. To właśnie to połączenie powoduje, że "Muza" staje się świetnie skonstruowaną powieścią, w której wszystkie wydarzenia łączą się w ciekawą, choć trochę przewidywalną całość dając obraz ludzkich namiętności, błędów i sztuki. Barwni bohaterowie, wartka, porywająca i przede wszystkim intrygująca akcja... a to wszystko dopełnia literacki kunszt Burton i jej niezwykle plastyczny i piękny język. Jeden z literackich majstersztyków - po prostu. 

"Muza" to opowieść o ludzkich namiętnościach, pragnieniu samorealizacji, miłości, przyjaźni i trudnych relacjach rodzinnych. To historia osadzona częściowo na tle problemów hiszpańskiej wojny domowej z którą kontrast stanowi świat sztuki. Historia niesamowitego, wieloznacznego obrazu rozgrywa się na tle historii pełnej krwi, niewinnych istnień, bombardowań i strzałów. Jednak w powieści Burton nie tylko sztuka jest niejednoznaczna i pełna niedomówień. Bohaterowie są tak wielobarwni, że czasami dla czytelnika wręcz niemożliwi do uchwycenia i wstawienia w pewne wzorce i dawniej ustalone schematy. To postacie dynamiczne i bardzo żywe, zresztą jak wszystko w książce Burton. Burton "Muzą" po raz kolejny pokazała jak zdolną jest pisarką i choć historia Odelle trochę traci w stosunku do "Miniaturzystki"... to jednak cały czas niezmiennie zachwyca i porywa. Wydarzeniami, fabułą, bohaterami, tłem historycznym i językiem. To proza gęsta od emocji i piękna. 

Moja ocena: 9+/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz