Autor: Wilkie Collins
Wydawnictwo MG
Stron 768
"Nie, nic na tym świecie nie pozostaje w ukryciu na zawsze. Prędzej czy później przychodzi dzień, w którym złoto od stuleci leżące niepostrzeżenie w ziemi wydostaje się na powierzchnię. Zdradliwy piasek odsłania ślad stopy, która kiedyś po nim stąpała, w woda w końcu wyrzuca na brzeg ciało, które w niej utonęło. Nawet ogień po strawieniu jakiegoś przedmiotu pozostawia wyznanie winy w postaci popiołu."
Wilkie Collins, "Córki niczyje"
Wilkie Collins, a właściwie William Wilkie Collins był angielskim powieściopisarzem, dramaturgiem i autorem opowiadań. Tworzył w XIX wieku. "Córki niczyje", czyli w oryginale "No Name" to powieść z 1862 roku, którą czyta się wybornie, szybko, jednocześnie rozkoszując się stylem pisarskim autora. To wielowątkowa historia łącząca w sobie wątki sensacyjne, detektywistyczne jak i miłosne, a to wszystko w aurze XIX - wiecznej Anglii. Piękna, ujmująca, wciągająca dawka naprawdę dobrej literatury. Prawie 800 stron lektury na najwyższym poziomie. "Córki niczyje" to powieść, która zawładnęła w pełni moimi myślami i czytelniczymi pragnieniami, a Wilkie Collins szybko stał się jednym z moich ulubionych pisarzy. Książka Collinsa to jeden z tych utworów, o których intensywnie myśli się... podczas ich lektury i nie tylko. To postacie, które głęboko zapadają w pamięć. "Córki niczyje" to wreszcie powieść, która zaskakuje brakiem schematyczności i czarno - białego spojrzenia.
Życie Magdalen i Nory Vanstone to idylla. Kochane przez zamożnych rodziców, wychowywane w dobrobycie, domu pełnym miłości, wsparcia i poczucia bezpieczeństwa. Ich komfortu nie burzyły ani kłopoty finansowe, ani rodzinne niesnaski. Jednak na skutek tragicznego w skutkach zbiegu okoliczności tracą rodziców, odkrywają, że urodziły się jako nieślubne dzieci i tym samym zostają pozbawione jakiekolwiek spadku, wyrzucone z domu, w którym szczęśliwie dorastały... Jednak oprócz straszliwego piętna społecznego, nieustępliwego prawa, odarte z prawa do własnego nazwiska tracą poczucie bezpieczeństwa, wrażenia bezpiecznej przyszłości. Wrzucone w brutalny świat są zmuszone polegać jedynie na własnych umiejętnościach i próbować odbudować świat, w którym przyszło im żyć. Zbudować go od nowa...
Starsza ze sióstr - zrównoważona Nora postanawia objąć posadę guwernantki i w ten sposób zarobić na swoje utrzymanie. I w tym momencie drogi sióstr rozchodzą się na długi czas, a łączy je jedynie sporadyczny kontakt listowny, bowiem dynamiczna, żywiołowa i niezależna Magdalen pragnie odzyskać rodzinny majątek za wszelką cenę. Planuje zemstę... najpierw musi jednak zdobyć potrzebne do jej przeprowadzenia środki finansowe. Wykorzystując swoją niebanalną urodę i talent wraz z kapitanem Wraggem - oszustem i dalekim krewnym jej matki zaczyna występować na scenie, jednak to dopiero preludium tego czego ma się dopuścić w przyszłości. Zdeterminowana i zdesperowana jest gotowa posunąć się w swoich działaniach bardzo daleko, nie bacząc na konsekwencje, a zwracając uwagę jedynie na oczekiwany rezultat.
Magdalen, a zarazem główna bohaterka to powieść, która choć nie baczy na uczucia innych... budzi w czytelniku żałość i współczucie. Jest ofiarą swoich czasów, porzuconych nadziei, zaprzepaszczonych marzeń, niefortunnego przypadku. Czytelnik poznaje ją jako młodą kobietę, przed którą świat stoi otworem, pełną młodzieńczych pasji, nadziei, marzeń, zakochaną, szczęśliwą, beztroską... z czasem staje się świadkiem jej degradacji, zgorzknienia, postępującej obojętności względem także własnych emocji, przytłoczonej pragnieniem zemsty... zemsty, która prowadzi do jej życiowego upadku. Zazwyczaj nie lubię takiego głupiego uporu w bohaterkach i bałam się, że przez postawę Magdalen czytanie "Córek niczyich" nastręczy mi trudności..., jednak szybko zrozumiałam, że to wcale nie jest głupi upór. To raczej chęć odzyskania honoru, poczucia sprawiedliwości. Oczywiście środki, którymi bohaterka chce dojść swoich praw... mijają się z dobrze rozumianą moralnością i sprawiedliwością, ale czy czytelnik może ją potępiać? Na jej nieukształtowany jeszcze do końca los cieniem położyła się tragedia, która musiała na niej wywrzeć ogromne skutki. Nie poradziła sobie z ogromem straty, odtrąceniem, a chęć zemsty paradoksalnie ją uratowała. Nadała jej życiu tak potrzebny w tamtych ciężkich chwilach - sens.
"Córki niczyje" nie są jednak powieścią jednego bohatera. To barwne portrety psychologiczne postaci, postacie nietuzinkowe, które wpasowują się jednak w pewne typy osobowe. Nie ma w ich kreacji miałkości, banalności... A zwykła, dosłownie epizodyczna postać doktora nabiera w tej powieści większego wymiaru. Autor bardzo często nie mówi otwarcie o motywach postaci, ich emocjach... szczególnie w przypadku bohaterów drugoplanowych, a jednak oni wszyscy tworzą osobne, wyraziste kreacje, które zapadają w pamięć. Duża ilość bohaterów, ich uczucia, kontrasty występujące między nimi... to wszystko powoduje, że "Córki niczyje" czytałam cały czas z zapartym tchem. To jedna z tych powieści, w których ciemne charaktery potrafią rozkochać w sobie czytelnika. Przykładem takiego bohatera jest zawodowy oszust, kapitan Wragge, który jednak nie zostaje skazany przez autora już na samym początku na klęskę. To postać, która mimo, że perfidna i wyrachowana budzi sympatię czytelnika, bo przecież nawet ona nie jest czarno - biała.
Powieść Wilkie Collinsa jest pasjonującym utworem, zapierającym dech w piersi. Niesamowicie ciekawa i zgrabnie poprowadzona fabuła, w której wątki ciekawie się ze sobą łączą, a zwroty akcji... przyprawiają o szybsze bicie serca. Powieść Collinsa nie jest ckliwa ani banalna, choć momentami pojawiają się w niej delikatne wątki miłosne, które tym bardziej, że dość okrojone... rozkochają w sobie. Ci bohaterowie, ta fabuła, te zwroty akcji, przemyślane, zgrabne dialogi, a do tego piękne opisy... "Córki niczyje" są literaturą na najwyższym poziomie, literacką ucztą, książką, którą pochłonęłam w kilka wieczorów. Powieścią o której nie mogłam przestać myśleć. I nie mogę nadal... Niesamowita, piękna, wciągająca, inspirująca, mądra i wzruszająca.
Geniusz "Córek niczyich" leży w ich całokształcie. Od ukazania społeczeństwa brytyjskiego w XIX - wieku, przez pokazanie walki o własną godność, honor i tożsamość, przez walkę dobrych pierwiastków w duszy człowieka ze złymi, mało szlachetnymi po kryminalne intrygi, rodzinne i miłosne uniesienia. Powieść Wilkie Collinsa jest czytelniczą cegłą, której czytanie było dla mnie samą przyjemnością. Bez znużenia i znudzenia. Mogłabym opowiadać o niej godzinami, bo to naprawdę fascynująca literatura, w której każde najmniejsze zdarzenie i zdanie ma niebanalne znaczenie. Do wielokrotnego czytania, wertowania i analizowania... najlepiej w zaciszu, bo to powieść, która zasługuje na to by czytać ją w skupieniu i nieśpiesznie, nawet gdy ona sama będzie prosiła się o coraz szybsze przewracanie kartek. Autor trzyma cały czas czytelników w napięciu. Udało mu się powiązać ciekawą fabułę, z dobrą dozą akcji i psychologicznych uwarunkowań bohaterów. Bohaterowie jak i treść tej powieści przez każdą kolejną stronę... aż do samego końca stają się czytelnikowi coraz bliżsi. Pozostawiając po sobie pustkę. "Córki niczyje" to powieść do przeczytania i pokochania.
"[...] kobieta nie może nigdy wiedzieć, jak bardzo oddała się człowiekowi, którego kocha, dopóki ów człowiek jej nie sponiewiera."
Wilkie Collins, "Córki niczyje"
Magdalen, a zarazem główna bohaterka to powieść, która choć nie baczy na uczucia innych... budzi w czytelniku żałość i współczucie. Jest ofiarą swoich czasów, porzuconych nadziei, zaprzepaszczonych marzeń, niefortunnego przypadku. Czytelnik poznaje ją jako młodą kobietę, przed którą świat stoi otworem, pełną młodzieńczych pasji, nadziei, marzeń, zakochaną, szczęśliwą, beztroską... z czasem staje się świadkiem jej degradacji, zgorzknienia, postępującej obojętności względem także własnych emocji, przytłoczonej pragnieniem zemsty... zemsty, która prowadzi do jej życiowego upadku. Zazwyczaj nie lubię takiego głupiego uporu w bohaterkach i bałam się, że przez postawę Magdalen czytanie "Córek niczyich" nastręczy mi trudności..., jednak szybko zrozumiałam, że to wcale nie jest głupi upór. To raczej chęć odzyskania honoru, poczucia sprawiedliwości. Oczywiście środki, którymi bohaterka chce dojść swoich praw... mijają się z dobrze rozumianą moralnością i sprawiedliwością, ale czy czytelnik może ją potępiać? Na jej nieukształtowany jeszcze do końca los cieniem położyła się tragedia, która musiała na niej wywrzeć ogromne skutki. Nie poradziła sobie z ogromem straty, odtrąceniem, a chęć zemsty paradoksalnie ją uratowała. Nadała jej życiu tak potrzebny w tamtych ciężkich chwilach - sens.
"Córki niczyje" nie są jednak powieścią jednego bohatera. To barwne portrety psychologiczne postaci, postacie nietuzinkowe, które wpasowują się jednak w pewne typy osobowe. Nie ma w ich kreacji miałkości, banalności... A zwykła, dosłownie epizodyczna postać doktora nabiera w tej powieści większego wymiaru. Autor bardzo często nie mówi otwarcie o motywach postaci, ich emocjach... szczególnie w przypadku bohaterów drugoplanowych, a jednak oni wszyscy tworzą osobne, wyraziste kreacje, które zapadają w pamięć. Duża ilość bohaterów, ich uczucia, kontrasty występujące między nimi... to wszystko powoduje, że "Córki niczyje" czytałam cały czas z zapartym tchem. To jedna z tych powieści, w których ciemne charaktery potrafią rozkochać w sobie czytelnika. Przykładem takiego bohatera jest zawodowy oszust, kapitan Wragge, który jednak nie zostaje skazany przez autora już na samym początku na klęskę. To postać, która mimo, że perfidna i wyrachowana budzi sympatię czytelnika, bo przecież nawet ona nie jest czarno - biała.
"Czy głęboko poza zasięgiem inspirujących lub zahamowujących bodźców społecznych nie istnieją w każdym z nas wrodzone pierwiastki Dobra i Zła - jednakowo zdane na łaskę nadarzających się okazji i pokus?"
Wilkie Collins, "Córki niczyje"
Powieść Wilkie Collinsa jest pasjonującym utworem, zapierającym dech w piersi. Niesamowicie ciekawa i zgrabnie poprowadzona fabuła, w której wątki ciekawie się ze sobą łączą, a zwroty akcji... przyprawiają o szybsze bicie serca. Powieść Collinsa nie jest ckliwa ani banalna, choć momentami pojawiają się w niej delikatne wątki miłosne, które tym bardziej, że dość okrojone... rozkochają w sobie. Ci bohaterowie, ta fabuła, te zwroty akcji, przemyślane, zgrabne dialogi, a do tego piękne opisy... "Córki niczyje" są literaturą na najwyższym poziomie, literacką ucztą, książką, którą pochłonęłam w kilka wieczorów. Powieścią o której nie mogłam przestać myśleć. I nie mogę nadal... Niesamowita, piękna, wciągająca, inspirująca, mądra i wzruszająca.
Geniusz "Córek niczyich" leży w ich całokształcie. Od ukazania społeczeństwa brytyjskiego w XIX - wieku, przez pokazanie walki o własną godność, honor i tożsamość, przez walkę dobrych pierwiastków w duszy człowieka ze złymi, mało szlachetnymi po kryminalne intrygi, rodzinne i miłosne uniesienia. Powieść Wilkie Collinsa jest czytelniczą cegłą, której czytanie było dla mnie samą przyjemnością. Bez znużenia i znudzenia. Mogłabym opowiadać o niej godzinami, bo to naprawdę fascynująca literatura, w której każde najmniejsze zdarzenie i zdanie ma niebanalne znaczenie. Do wielokrotnego czytania, wertowania i analizowania... najlepiej w zaciszu, bo to powieść, która zasługuje na to by czytać ją w skupieniu i nieśpiesznie, nawet gdy ona sama będzie prosiła się o coraz szybsze przewracanie kartek. Autor trzyma cały czas czytelników w napięciu. Udało mu się powiązać ciekawą fabułę, z dobrą dozą akcji i psychologicznych uwarunkowań bohaterów. Bohaterowie jak i treść tej powieści przez każdą kolejną stronę... aż do samego końca stają się czytelnikowi coraz bliżsi. Pozostawiając po sobie pustkę. "Córki niczyje" to powieść do przeczytania i pokochania.
Moja ocena: 10/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz