Autor: Randy Susan Meyers
Wydawnictwo Muza
Stron 496
"- Jeśli mamy szczęście, ludzie, na których naprawdę nam zależy, nigdy się nie dowiedzą, co powiedzieliśmy. Co myśleliśmy albo zrobiliśmy. Nathan nie miał tego szczęścia."
Randy Susan Meyers, "Bezpieczne kłamstwa"
"Bezpieczne kłamstwa" to książka porażająca i wciągająca od pierwszej strony. Pięć lat temu splotły się ze sobą losy trzech kobiet. Pięć lat wcześniej Tina zakochała się w żonatym mężczyźnie, posiadającym dom, dzieci i poukładane życie... Zaszła z nim w ciążę. Wtedy Nathan postanowił zniknąć z jej życia, a dziecko trafiło do adopcji... W tym samym czasie żona Nathana dowiedziała się o jego romansie. To zburzyło jej spokój, jej idealne życie... z mężem, dwójką zdrowych, pięknych synów, coraz lepiej funkcjonującą firmą. Wybaczyła, uwierzyła, próbowała żyć tak jakby nic się nie stało. Do dnia, kiedy z koperty zaadresowanej do męża... wyjęła zdjęcia jego córeczki. Pięć lat wcześniej, Caroline, lekarz patolog nieczująca powołania do macierzyństwa postanawia ustąpić mężowi i zaadoptować dziecko. Niestety macierzyństwo okazuje się być jeszcze trudniejsze i bardziej nużące, a ona nie chce rezygnować ze swoich pragnień, marzeń - z samej siebie.
Trzy kobiety, trzy historie złączone przez jednego mężczyznę i jego wybory. Wybory i kłamstwa. Trzy zupełnie różne osobowości i trzy rozdzierające serce dylematy...
Książka Randy Susan Meyers to utwór, który bardzo mi się spodobał. Mimo jej dużej objętości (która jest jednak jedynie pozorna - dosyć duża czcionka) przeczytałam ją zaskakująco szybko. Randy Susan Meyers jest amerykańską pisarką, która pracowała z ofiarami przemocy domowej i młodzieżą pochodzącą z domów w których ta przemoc ma miejsce. Może to właśnie z tego powodu "Bezpieczne kłamstwa" zostały napisane z tak dużą przenikliwością, zaangażowaniem... naprawdę przejmująco. Książce Meyers w dodatku bardzo daleko do miana pozycji infantylnej, prostackiej czy głupiej. To dobra historia opowiedziana z ogromnym wyczuciem... choć zarazem jest to powieść bezkompromisowa.
Na pierwszy plan w tej powieści wysuwa się czwórka bohaterów: Tia, Caroline i Juliette - żona Nathana oraz on sam. Randy Susan Meyers stworzyła cztery bardzo wyraziste sylwetki z których to Nathana czytelnik nie polubi. Nie chodzi już o sam fakt zdradzania żony... chodzi o jego brak klasy. Nie o wady, a o brak umiejętności pogodzenia się z nimi. W tej powieści jedyną nieskazitelną postacią jest Savannah - córka biologiczna Tiny, a adopcyjna Caroline. Przez tę powieść przewijają się także inni bohaterowie... o znaczeniu jednak dość marginalnym.
Tina to młoda kobieta - pięć lat po rozstaniu z Nathanem i oddaniu dziecka do adopcji cały czas nie może się z tym pogodzić. Ani z jednym... ani z drugim. Gdy w piąte urodziny Savannah otrzymuje od jej rodziców adopcyjnych zdjęcie i krótki list (jak co roku) pod wpływem impulsu postanawia "podzielić się" córką z Nathanem. A może po prostu chce mu przypomnieć o swoim istnieniu? Nathan przekreślił jednak ją i niechciane dziecko grubą krechą... Tina to kobieta poszukująca i dorastająca. Szukająca odpowiedniej drogi dla siebie w życiu... w którym jednak nie wie czy znajdzie się miejsce dla jej córeczki. Wracając jednak do właściwego tematu...
List wpada w ręce Juliette - kobieta pogodziła się z tym, że mąż ją zdradził. Cały czas go kocha, a ich życie po przykrych wydarzeniach wreszcie wróciło do normy. Wieść o tym, że mąż ma dziecko z inną kobietą burzy ten spokój i powoduje, że Juliette znowu zaczyna czuć niepokój i obawy. Juliette to kobieta, która czerpie siłę z rodziny. A co jeśli rodzina zawodzi?
Caroline kocha Savannah, ale nudzą ją ciągłe spacery, zabawy, nie znosi się brudzić z dzieckiem, a jedynie o czym marzy to usiąść po pracy w fotelu z jakimś naukowym pismem. Jednak jako matka adopcyjna czuje, że nie może narzekać... mimo tego ma na to straszną ochotę. To wywołuje spory między nią a jej mężem. Czy odnajdzie w sobie podkłady matczynej cierpliwości? Aby dalsze losy bohaterów mogły toczyć się spokojnie... będą musieli się zderzyć - skonfrontować.
Historia opowiedziana przez Meyers to historia prawdopodobna... i czasami irytująca przez zachowanie bohaterów. To książka dosyć przewidywalna, ale mimo to czytałam ją z naprawdę dużym zaciekawieniem, a wszystko przez to, że autorka pokusiła się o świetne portrety psychologiczne swoich postaci. Dopracowane w tak dużym stopniu..., że niekiedy ich traumy przeżywałam wraz z nimi. Dzięki wprowadzeniu w fabułę książki postaci małej dziewczynki zagubionej w brutalnym świecie dorosłych autorka uczyniła swoją powieść jeszcze bardziej przejmującą. Czytelniczka ma ochotę jak lwica bronić pięciolatki, która niczym nie zawiniła, a znalazła się w środku rozgrywek dorosłych.
Randy Susan Meyers porusza nie tylko trudny temat zdrady, ale także porzucenia dziecka i adopcji. Robi to wszystko w sposób bardzo otwarty - bez owijania w bawełnę. "Bezpieczne kłamstwa" mimo lekkiego języka jakim zostały napisane nie są powieścią "lekką". To utwór oprócz tego, że wciągający bardzo poruszający... niekiedy aż duszący. Nie mniej... bardzo, bardzo dobry! "Bezpieczne kłamstwa" to coś więcej niż literatura obyczajowa. To świetnie napisana powieść, która chwyta za serce... bulwersuje, wciąga i w rezultacie niekiedy po prostu zachwyca. Meyers stworzyła historię o odnajdywaniu siebie niekiedy w bardzo trudnych sytuacjach.
To jedna z tych chwil, kiedy brakuje mi słów na opisanie książki... ponieważ emocji z nią związanych jest tak wiele. Pozostaje mi tylko wypatrywać chwili, gdy w Polsce zostaną wydane inne powieści pani Meyers
Książka Randy Susan Meyers to utwór, który bardzo mi się spodobał. Mimo jej dużej objętości (która jest jednak jedynie pozorna - dosyć duża czcionka) przeczytałam ją zaskakująco szybko. Randy Susan Meyers jest amerykańską pisarką, która pracowała z ofiarami przemocy domowej i młodzieżą pochodzącą z domów w których ta przemoc ma miejsce. Może to właśnie z tego powodu "Bezpieczne kłamstwa" zostały napisane z tak dużą przenikliwością, zaangażowaniem... naprawdę przejmująco. Książce Meyers w dodatku bardzo daleko do miana pozycji infantylnej, prostackiej czy głupiej. To dobra historia opowiedziana z ogromnym wyczuciem... choć zarazem jest to powieść bezkompromisowa.
Na pierwszy plan w tej powieści wysuwa się czwórka bohaterów: Tia, Caroline i Juliette - żona Nathana oraz on sam. Randy Susan Meyers stworzyła cztery bardzo wyraziste sylwetki z których to Nathana czytelnik nie polubi. Nie chodzi już o sam fakt zdradzania żony... chodzi o jego brak klasy. Nie o wady, a o brak umiejętności pogodzenia się z nimi. W tej powieści jedyną nieskazitelną postacią jest Savannah - córka biologiczna Tiny, a adopcyjna Caroline. Przez tę powieść przewijają się także inni bohaterowie... o znaczeniu jednak dość marginalnym.
Tina to młoda kobieta - pięć lat po rozstaniu z Nathanem i oddaniu dziecka do adopcji cały czas nie może się z tym pogodzić. Ani z jednym... ani z drugim. Gdy w piąte urodziny Savannah otrzymuje od jej rodziców adopcyjnych zdjęcie i krótki list (jak co roku) pod wpływem impulsu postanawia "podzielić się" córką z Nathanem. A może po prostu chce mu przypomnieć o swoim istnieniu? Nathan przekreślił jednak ją i niechciane dziecko grubą krechą... Tina to kobieta poszukująca i dorastająca. Szukająca odpowiedniej drogi dla siebie w życiu... w którym jednak nie wie czy znajdzie się miejsce dla jej córeczki. Wracając jednak do właściwego tematu...
List wpada w ręce Juliette - kobieta pogodziła się z tym, że mąż ją zdradził. Cały czas go kocha, a ich życie po przykrych wydarzeniach wreszcie wróciło do normy. Wieść o tym, że mąż ma dziecko z inną kobietą burzy ten spokój i powoduje, że Juliette znowu zaczyna czuć niepokój i obawy. Juliette to kobieta, która czerpie siłę z rodziny. A co jeśli rodzina zawodzi?
Caroline kocha Savannah, ale nudzą ją ciągłe spacery, zabawy, nie znosi się brudzić z dzieckiem, a jedynie o czym marzy to usiąść po pracy w fotelu z jakimś naukowym pismem. Jednak jako matka adopcyjna czuje, że nie może narzekać... mimo tego ma na to straszną ochotę. To wywołuje spory między nią a jej mężem. Czy odnajdzie w sobie podkłady matczynej cierpliwości? Aby dalsze losy bohaterów mogły toczyć się spokojnie... będą musieli się zderzyć - skonfrontować.
Historia opowiedziana przez Meyers to historia prawdopodobna... i czasami irytująca przez zachowanie bohaterów. To książka dosyć przewidywalna, ale mimo to czytałam ją z naprawdę dużym zaciekawieniem, a wszystko przez to, że autorka pokusiła się o świetne portrety psychologiczne swoich postaci. Dopracowane w tak dużym stopniu..., że niekiedy ich traumy przeżywałam wraz z nimi. Dzięki wprowadzeniu w fabułę książki postaci małej dziewczynki zagubionej w brutalnym świecie dorosłych autorka uczyniła swoją powieść jeszcze bardziej przejmującą. Czytelniczka ma ochotę jak lwica bronić pięciolatki, która niczym nie zawiniła, a znalazła się w środku rozgrywek dorosłych.
Randy Susan Meyers porusza nie tylko trudny temat zdrady, ale także porzucenia dziecka i adopcji. Robi to wszystko w sposób bardzo otwarty - bez owijania w bawełnę. "Bezpieczne kłamstwa" mimo lekkiego języka jakim zostały napisane nie są powieścią "lekką". To utwór oprócz tego, że wciągający bardzo poruszający... niekiedy aż duszący. Nie mniej... bardzo, bardzo dobry! "Bezpieczne kłamstwa" to coś więcej niż literatura obyczajowa. To świetnie napisana powieść, która chwyta za serce... bulwersuje, wciąga i w rezultacie niekiedy po prostu zachwyca. Meyers stworzyła historię o odnajdywaniu siebie niekiedy w bardzo trudnych sytuacjach.
To jedna z tych chwil, kiedy brakuje mi słów na opisanie książki... ponieważ emocji z nią związanych jest tak wiele. Pozostaje mi tylko wypatrywać chwili, gdy w Polsce zostaną wydane inne powieści pani Meyers
Moja ocena: 5/6
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz