czerwca 11, 2016

(499) Żeby miłość miała twoje oczy

Tytuł: Żeby miłość miała twoje oczy
Autor: Diego Galdino
Wydawnictwo Rebis
Stron 272

"Nie da się długo żyć w zawieszeniu. Prędzej czy później nadchodzi dzień, kiedy trzeba rozliczyć się z rzeczywistością. A rachunki do zapłacenia mogą się okazać bardziej słone, niż się oczekiwało. Albowiem wygłodniałemu sercu nie wystarczą okruchy."

Diego Galdino, "Żeby miłość miała twoje oczy"

"Żeby miłość miała twoje oczy" to powieść, która budzi i będzie budziła w czytelnikach sprzeczne emocje. Piękna, romantyczna historia o dwójce ludzi, którzy pragną i potrzebują miłości, a której akcja rozgrywa się wśród toskańskich wzgórz... Taką właśnie miała być ta historia. Włochy. Toskania. To tam rozgrywają się obecnie najpiękniejsze literackie romanse... A jaki jest romans stworzony przez Galdino (autora mdz. innymi "Zadbam o to, żeby cię nie stracić")? Dosyć banalny, przewidywalny, napisany bardzo prostym językiem, a przy tym mimo wszystko wciągający i bardzo przyjemny. Krajobrazy opisane przez Galdino przyciągają jak magnes i to one ratują tę powieść w moich oczach przed uznaniem jej za powieść nijaką. Galdino stworzył "fajną" książkę na upalny dzień, której lektura czytelnikowi zajmie kilka godzin. Miłych, przyjemnych, a jednak niewymagających zbytniej uwagi. 

Cetona to małe miasteczko zagubione pośród toskańskich wzgórz w którym wszyscy wszystkich znają, a życie jej mieszkańców toczy się spokojnym trybem. Pewnego dnia mieszkanie w domu państwa Ferretich postanawia na pewien czas wynająć znany australijski malarz, Tyrone Lane. Od pierwszego dnia trzyma się na uboczu, z dala od ludzi. U jednych budzi dziwną fascynację swoja osobą, u innych złość... Sofia - córka państwa Ferretich, młoda, piękna i inteligentna nauczycielka należy do tej drugiej grupy. Tyrone Lane gra jej na nerwach już od ich pierwszego spotkania, a mimo to... kobieta zaczyna darzyć go uczuciem o wiele większym od nienawiści. Uczuciem miłości, ale w końcu "kto się czubi... ten się lubi". Lane jest jednak bardziej tajemniczą i zamkniętą w sobie osobą niż przypuszczała. Skrzętnie ukrywa swoją przeszłość. Przeszłość, która bez wątpienia wywarła na nim znaczący wpływ. 

Bohaterowie tej powieści to mimo wszystko bardzo proste postacie i choć opis na okładce głosi, że Tyrone skrywa jakąś mroczną tajemnicę... jest to spore nadużycie. Nie czepiam się nagłej przemiany bohaterów, nie czepiam się tego, że bohaterowie niekiedy zachowują się irracjonalnie. Czepiam się jedynie tego, że bohaterowie zostali przedstawieni dosyć powierzchniowo, a to co miało być głębszym wejściem w ich psychikę, a co za tym idzie ich motywy/uczucia zamieniło się w błahe, tandetne, a niekiedy nużące przemyślenia. Diego Galdino poszedł po najmniejszej linii oporu. Nie przyłożył się niestety zbytnio do kreacji bohaterów, a szkoda... w końcu w ich postaciach tkwił potencjał. Dodatkowo postaciom stworzonym przez Galdino towarzyszy schematyczność. Szczególnie w ukazaniu Włochów - ludzi niezwykle otwartych, temperamentnych i bardzo krzykliwych. Zabrakło czegoś więcej... 

"Żeby miłość miała twoje oczy" nie zaskakuje fabułą, a już tym bardziej zakończeniem. Czytelnik od samego początku wie jak ta historia się skończy.. tym bardziej, że jest dosyć schematyczna. Autor nie odkrywa niczego nowego. W dodatku co bardzo przykre nie skupia swojej uwagi na wątkach z relacji Sofii i Tyrone'a. Nie wchodzi w to głębiej... Przez to zamiast porywającej i wzruszającej historii miłosnej stworzył przyjemną romantyczną powieść, która jednak nie budzi większych emocji. Wspaniale rozluźnia, wywołuje uśmiech, ale nie wzrusza. Ciągle narzekam i narzekam, a przecież Diego Galdino zasługuje także na pochwałę. Pochwałę za umiejętność oddania klimatu i widoków słonecznej Toskanii, za sielankowe krajobrazy i nietuzinkowy klimat jego powieści. Mimo, że język Galdino nie plasuje się na wysokim poziomie to jednak bez wątpienia jego styl pisania jest ciekawy i dosyć charakterystyczny. 

Diego Galdino pisze bardzo lekko i prosto. Nie wychodzi mu poruszanie trudnych tematów... mam wrażenie, że jest na to zbyt optymistyczny? I tak wiadomo jak to się skończy ;) "Żeby miłość miała twoje oczy" to bez wątpienia książka bez której przeczytania mogłabym się obyć. Muszę jednak docenić fakt, że dobrze się przy jej lekturze bawiłam... może nie była to rozrywka z wyższej półki, ale z pewnością z tej średniej. Co więcej... to powieść, która wręcz prosi się o ekranizację. Taka komedia romantyczna przyciągnęła do kin tłumy widzów spragnionych obejrzenia kolejnej romantycznej i pozytywnej historii miłosnej na tle pięknych widoków. 

"Żeby miłość miała twoje oczy" to dobra powieść przy której lekturze dobrze się bawiłam. Niestety oczekiwałam po niej trochę więcej niż zwykłego romansu. Książka Diego Galdina to idealna powieść na upalny, męczący dzień. Zapewni rozrywkę, rozluźnienie i może czasami nawet wypieki? Kto wie ;) To idealna powieść dla wszystkich kobiet spragnionych romantycznych historii jak z bajki. Tych, które lubią zanurzyć się w miłosnych historiach, których akcja rozgrywa się pośród słonecznych toskańskich wzgórz. Wreszcie "Żeby miłość... " to powieść dla kobiet spragnionych chwilowej beztroski i leniwych chwil z pozytywną książką. Książka Diego znajdzie swoje wielbicielki bez wątpienia. Niestety ja do tych największych nie należę.

Moja ocena: 7-/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz