Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Amber. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Amber. Pokaż wszystkie posty

marca 17, 2016

(460) Jedenastoletnia żona

(460) Jedenastoletnia żona
 Tytuł: Jedenastoletnia żona
Autor: Nada Al - Ahdal przy pomocy: Khadija Al - Salami
Wydawnictwo Amber
Stron 175

"Czy instynkt przetrwania i głód mogą zmusić istotę ludzką do zapomnienia o swojej godności, duszy, uczuciach, a zwłaszcza o miłości i zasadach? Jak można żyć, nie kochając swoich dzieci? Nie dbaj o nie? Nie martwiąc się o nie? Czy fakt, że tacy ludzie sami zostali pozbawieni miłości, spotkał ich ten sam los i te same problemy, które uczyniły ich nieczułymi, sprawiłam, że nie potrafią inaczej wychować swoich dzieci? Czy tak ciężkie życie sprawiło, że stracili najpiękniejsze z ludzkich wartości? Czemu służą pieniądze, jeśli brakuje zasad i moralności?"

Nada Al - Ahdal, "Jedenastoletnia żona"

Kiedy czytam słowa powyżej w mojej głowie pojawia się myśl.... na jakim świecie żyjemy? Świecie pełnym zła, cały czas  pełnym niewolnictwa, w świecie, gdzie dzieci traktowane są nadal bardzo często jak "rzeczy". Historia Nady Al - Ahdal jest historią jedenastoletniej dziewczynki, która postanowiła sprzeciwić się woli rodziców. Uciec przed tym co ją stanowczo przerastało. Przerastała ją myśl o narzeczeństwie i ślubie, który miał odbyć się cztery lata później (gdy będzie mieć zaledwie 15 lat!). O jej historii usłyszało ponad 9 milionów ludzi..., a tak naprawdę znacznie więcej. Tyle wyświetleń ma filmik na youtub'ie w którym dziewczynka po raz pierwszy opowiedziała swoją historię. Jej historię od tego momentu szybko zainteresował się świat. A nawet nie tyle jej co tysięcy innych dziewcząt... W Jemenie ponad jedna czwarta dziewcząt jest wydawana za mąż, za nim skończą piętnaście lat... Nada stała się ich głosem. 

Kiedy świat Nady zamienia się w stos gruzu dziewczynka ma jedenaście lat. Mieszka w małej wiosce w Jemenie i jak każde dziecko bawi się, pomaga w domu - dorasta. Jest szczęśliwa. Jej beztroska historia (mimo kłopotów finansowych w domu) kończy się, kiedy jej siostra na wieść o tym, że ma zostać wydana za mąż podpala się... aby ją ratować rodzice postanawiają wydać Nadę za mąż, gdy ta skończy piętnaście lat. Podpisują w jej imieniu kontrakt małżeński i zyskują w ten sposób pieniądze na leczenie starszej córki i zapewnienie bytu pozostałym dzieciom. Mają także poczucie, że zapewniają jedenastolatce dostatnie, szczęśliwe życie. Ona jednak marzy o tym, żeby się uczyć i rozwijać artystycznie. Wie jak może się skończyć małżeństwo bez miłości. Jej młoda ciotka katowana przez męża omal nie umarła. Nie widząc innego wyjścia jedenastolatka ucieka... pomoc znajduje u wujka, który pomaga nagrać jej filmik w którym dziewczynka opowiada swoją historię i potępia miejscową tradycję. 

W historii Nady tym co ujęło mnie najbardziej jest jej dojrzałość. Dojrzałość jedenastolatki, której zabrano dzieciństwo i, którą zmuszono do życia w świecie dorosłych. Patrzę na jej dziecięcą buźkę i maleńką posturę (oglądałam filmiki na youtub'ie w których występuje oraz w książce znajduje się kilka zdjęć) i jestem zaskoczona, rozczulona i... przerażona. Przerażona faktem, że miała wyjść za mąż! Przerażona tym jaką drogę musiała w walce o swoją niezależność... o swoją wolność! Podstawowe prawo każdego człowieka. Prawo, które jednak w niektórych krajach jest cały czas nagminnie karane. Ośmiolatki wychodzące za mąż i rodzące dzieci? Jedenastolatki? Dwunastolatki? W niektórych państwach takie rzeczy dzieją się nieustannie. Bo tradycja, bo rodzina... 

To co teraz napiszę może zabrzmieć brutalnie. Historia Nady nie jest niezwykła sama w sobie. Takich historii są setki, tysiące... nie jest to także coś odkrywczego w tym temacie, temat nowy. Historia Nady staje się jednak przez jej odwagę - postawę pełną uporu. Uporu - troszkę dziecięcego przyzna niejeden. Łatwiej wierzyć w swoje prawa dziecku, które jeszcze w pełni nie zetknęło się z niesprawiedliwością świata. Nada postanowiła walczyć o swoje dzieciństwo - to jest piękne. Mimo, że "Jedenastoletnia żona" nie mówi o czymś odkrywczym... to jednak o tym przypomina. Przypomina o tym, że świat nie powinien przypatrywać się w milczeniu czemuś co jest złe, choć stało się już pewną "normą", a co za tym idzie zaczęło być uważane za coś "normalnego". 

Chcę się teraz odnieść już konkretnie do samej książki, a nie tylko historii w niej przedstawionej. To książka niesamowicie krótka, a historia Nady w niej przedstawiona jest bardzo mało rozbudowana i tak naprawdę... spokojnie na jej przedstawienie wystarczyłby artykuł. Mam wrażenie, że Khadja Al - Salami, która pomagała Nadzie spisać tę historię chciała zestawić to co spotkało ją w związku z małżeństwem z jej beztroskim dzieciństwem, chwilami na targu itp.. To pomysłowe i mogło przynieść naprawdę dobry rezultat, a jednak coś po drodze nie wyszło. 

"Jedenastoletnia żona" to dobra powieść, a jednak niedopracowana. Uważam, że jeśli już zaczęto opowiadać o dzieciństwie Nady powinno to zostać zrobione w sposób bardziej dogłębny, rzetelny, szczegółowy. Przez to zostałaby wytworzona przez czytelnika z dziewczynką pewna nić... sympatii, współczucia, przejęcia losami, która jednak w tej książce trwała zbyt krótko. Muszę przyznać, że większe wrażenie zrobiło na mnie nagranie na youtub'ie... może wynika to z tego, że mam wrażenie, że nie znam zakończenia tej książki? Ba! Nie znam na pewno! Historia Nady toczy się przecież nadal i chyba właśnie tego w tej książce. Jak teraz wygląda jej życie? "Jedenastoletnia żona" to krótka historia, która na pewno Wam nie zaszkodzi... nie wniesie Was jednak na literackie wyżyny, ponieważ język jakim jest napisana jest prosty... jak przystało na jedenastolatkę. Nie jest jednak na szczęście rażący. 

Moja ocena: 4/6!

Za możliwość poznania historii Nady serdecznie dziękuję empik.com!

lutego 20, 2016

(449) Dwa serca

(449) Dwa serca
Tytuł: Dwa serca
Seria: Miłość, pożądanie i... (#2)
Autor: Sandi Lynn
Wydawnictwo Amber
Stron  281
"11 lat:
- Mówiłeś, że ci się podobam, Scott.
- No, bo tak było Avery. Ale teraz podoba mi się ktoś inny. Przykro mi. 
[...]
16 lat:
- Straciłam z Tobą dziewictwo! Mówiłeś, że mnie kochasz!
- Myślę, że powinnyśmy zacząć spotykać się z innymi i zobaczymy, jak to będzie.
[...]"
   Sandi Lynn, "Dwa serca"


Sandi Lynn to autorka, której powieści cieszą się bardzo dużą popularnością. Napisała ich już kilkanaście. W końcu w moje ręce trafiła jedna z nich... "Dwa serca". Każdy z nas potrzebuje czasami lekkiej, niewymagającej lektury - ot, takiego czytadła. Utwór Sandi Lynn jest właśnie taką powieścią. Dobra, romantyczna historia, a przy tym bardzo kiepski erotyk. Z takiego połączenie wychodzi dobre czytadło, bo na szczęście autorka nie zarzuca nas scenami namiętności na każdej stronie powieści. Zacznę jednak od początku. 

Główną bohaterką powieści Sandi Lynn jest Avery Levis, młoda pani prawnik, a przy tym geniusz. Ma 24 lata, od trzech lat jest po studiach prawniczych i robi zadziwiającą karierę. Gdy dostaje propozycje, aby przenieść się do Nowego Jorku i tam zacząć pracę w jednej z największych (i najlepszych) kancelarii prawniczych - propozycję oczywiście przyjmuje. Pragnie zacząć życie od nowa i dać sobie spokój z facetami, którzy jak dotąd jedynie ją zawodzili. Jej plan burzy jednak pojawienia się w jej życiu Liama Waytt'a - młodego millionera, który w wieku dwudziestu dziewięć lat chce się ustatkować. Przeprowadzka do nowego domu jest pierwszym krokiem w drodze ku dojrzałego życia... kolejnym krokiem jest znalezienie Tej Jedynej, przy której będzie budził się i zasypiał... a nie z którą będzie tylko sypiać. Kiedy trafia na Avery wie, że to właśnie ta. Młoda kobieta zbudowała jednak wokół siebie mur, który nie pozwala wdawać jej się w żadne bliższe, emocjonalnie więzi. 

Sandi Lynn odwróciła sytuację, którą normalnie możemy spotkać w tego typu książkach. Tym razem to nie mężczyzna nie chce się zakochać, a kobieta. Bezlitośnie wywala go z łóżka po każdym zbliżeniu, wzbrania się przed przytulaniem. Prosty układ pt.: "Seks". Jak to jednak bywa w tego typu przypadkach Avery nie jest z gruntu złą osobą, która jak to określił Liam "używa ludzi do seksu". Odtrącenia, których była obiektem już od najmłodszych lat spowodowały, że stała się bardzo nieufna, a mężczyzn zaczęła trzymać na dystans uważając, że i tak wszyscy są tacy sami. Liam to facet, który niejednokrotnie porzucał kobiety, a raczej od samego początku niczego im nie obiecywał. To ciepły, rodzinny mężczyzna, który nie myśli tylko o seksie w porównaniu do Avery... Może z czasem i ona zmądrzeje? 

Fabuła tej książki jest prosta - oboje siebie pragnę, ale tylko jeden chce być z tym drugim na poważnie... i zdaje sobie z tego sprawę od pierwszego spotkania. Rozstania, powroty... i te sprawy. Liam jest bez wątpienia bohaterem, którego nie jedna dziewczyna polubi. A Avery? Z tą już będzie trudniej. Często zachowuje się jak lodowa księżniczka... ma ku temu swojemu powody, a jednak... to bywa odrzucające. Bardzo podobał mi się wątek w którym autorka ukazała jak duży wpływ może mieć nasze dzieciństwo na dorosłe życie.

Przyznam Wam się, że choć prolog mnie w pewien sposób zachwycił (część zaprezentowałam Wam na górze - dalszego ciągu możecie się domyślić) to jednak dalszymi stronami tej powieści byłam przerażona. Narratorami powieści jest Avery i Liam co jest ciekawym rozwiązaniem, ponieważ dzięki temu możemy poznać ich myśli - także te najskrytsze, chyba, że sami sobie jeszcze czegoś nie uświadomili. Pierwsze strony były samymi "o matko jaki on jest piękny!" albo "jaka ona jest piękna!". Oczywiście - to nie brzmiało dokładnie tak, ale chodziło mniej więcej o to. Np. Avery: "zdarzało mi się fantazjować na temat pewnych jego zakamarków, o których w ogóle nie powinnam myśleć, w stylu, [...] ile centymetrów ma jego członek". Ekhem... na szczęście potem, z każdą stroną było już tylko lepiej!

Avery to młoda kobieta sukcesu, ale przy tym kobieta bardzo zagubiona... przez to cierpi Liam. Raz zachowuje się dojrzale, a raz jak... mimo to Sandi Lynn dobrze poradziła sobie z ukazaniem jej wbrew pozorom niezwykle silnej osobowości, naznaczonej trudnymi przeżyciami. Jak przystało na powieść, która ma wpisane w tytule "pożądanie" nie mogło zabraknąć w niej "momentów". I to wyszło autorce beznadziejnie.... Mamy jakieś sześć - osiem scen zbliżeń, ale tak naprawdę wszystkie wyglądają tak samo i są nawet tak samo opisywane przez bohaterów. Przez chwilę zastanawiałam się czy nie czytam tego samego... Schemat jest zawsze taki sam: ona się na niego rzuca, rozbierają się, on podziwia jej piersi, zanurza w niej palce, ona dochodzi dwa razy, potem on nie może już wytrzymać i w nią wchodzi, ona dochodzi po raz trzeci, a kiedy ona wypręża ciało on też już może dojść i padają słowa: "wypełniłem ją swoim pożądaniem aż do ostatniej kropli". Te słowa Liam'a zawsze brzmią mniej więcej tak samo... To takie monotonne i nudne. Bez tego ta książka byłaby o wiele lepsza!

"Dwa serca" to książka przy której chciałam się zrelaksować i to mi się udało. Z każdą stroną Sandi Lynn  pisała moim zdaniem lepiej. Sandi Lynn ciekawie poprowadziła swoją fabułę i miała na nią przede wszystkim dobry pomysł! "Dwa serca" to książka, która ma trochę niedoróbek - nie da się tego ukryć. Wątki stricte erotyczne wyszły autorce bardzo kiepsko. Powieść nadrabia bohaterami - szczególnie tymi drugoplanowymi jak mamy (użyłam celowo liczby mnogej) Avery i brat Liam'a oraz jego rodzina. Te postaci są takimi dobrymi duszkami tej powieści, a to w książkach uwielbiam! Utwór Sandi Lynn to idealna pozycja dla wszelkich romantyczek, które szybko mogą zakochać się w postawie Liam'a, w tym jak walczy o Avery. "Dwa serca" to przyjemna, lekka,  wciągająca i romantyczna powieść. 

Możliwość poznania książki Sandi Lynn umożliwił mi empik.com!

listopada 03, 2012

(214) Żelazny król

(214) Żelazny król
Tytuł: Żelazny król
Autor: Julie Kagawa
Seria Żelazny dwór (#1)
Wydawnictwo Amber
Stron 352
Opis Wydawnictwa:

Żelazo i lód.
I zgubna miłość żądająca niemożliwego wyboru...
Nazywam się Meghan Chase.
Za niecałe dwadzieścia cztery godziny skończę szesnaście lat.
Słodka szesnastka. Napisano mnóstwo opowieści, piosenek i wierszy o tym wspaniałym wieku, kiedy dziewczyna znajduje prawdziwą miłość, cały świat ma u stóp, a przystojny książę porywa ją w stronę zachodzącego słońca.
Nie sądzę, żeby ze mną miało tak być tak samo...

Bo Meghan Chase jest pisane pójść za głosem przeznaczenia i głosem serca na dwór króla elfów – pięknych i przerażających…

Moja recenzja: 
"Żelazny król" zainteresował mnie już kiedy pojawił się w zapowiedziach, a było to prawie dwa lata temu. Niestety w moje ręce trafił dopiero teraz. Przez te niespełna dwa lata naczytałam się mnóstwo recenzji tej książki. Jedni się zachwycali, a drudzy nie byli do końca przekonani co do tej książki. Ja... wiem jedno, że odkąd tylko ujrzałam tą książkę zakochałam się w okładce i niejeden raz się w nią wpatrywałam z tęsknym spojrzeniem. Myślałam, że uznam tą książkę za arcydzieło, ale tak się niestety nie stało. Pomimo tego była to bardzo przyjemna lektura...

"Twoja lojalność to twój słaby punkt, a twoi wrogowie na pewno ją przeciw tobie wykorzystają."*

Meghan Chase - główną bohaterkę poznajemy dzień przed jej szesnastymi urodzinami. Dziewczyna mieszka na wsi razem z mamą, ojczymem i przybranym bratem, Ethanem. Życie dziewczyny jest spokojne, a jej najlepszym przyjacielem jest Robbie. Chłopak skrywa tajemnicę, którą postanawia wyjawić dziewczynie w dzień jej urodzin. W momencie kiedy dziewczyna poznaje prawdę otwierają się przed nią wrota do krainy Nigdynigdy. Krainy pełnej magii, czarów, elfów, ale także podstępów i intryg. Czy dziewczyna poradzi sobie w świecie tak różnym od jej? A może tak łudząco podobnym? 

"[...] zdecydowanie łatwiej oddać wspomnienie niż głos czy pierworodne dziecko."** 

Czy nie marzyliście nigdy o tym, żeby być bohaterem baśni, pięknych bajek? Pewno część z Was odpowiedziałaby na to pytanie "tak". Czytając baśnie przenosimy się do innego świata. Oddajemy się w pełni wydarzeniom, które mają miejsce w utworze. Dla dzieci czytających baśnie i bajki o księżniczkach najważniejsze jest piękne, szczęśliwe zakończenie. Ale nie myślą o tym ile bohater musiał przejść przed tym szczęśliwym zakończeniem. W wyobrażeniu Meghan elfy zawsze były dobrymi i szlachetnymi stworzeniami, ale jak się okazuje wcale takie nie są. Są podstępne i mściwe. Jednak trafiają się też w większości dobre. 

"Utrata wspomnień to jak utrata części duszy"***

Ethan, młodszy brat Meghan zawsze miał bujną wyobraźnię. Tak się przynajmniej wydawało Meghan, ale on po prostu miał otwarty umysł. Widział przez to rzeczy, których nie mogli dostrzec inni. Został porwany przez złe elfy z krainy Nigdynigdy. Dziewczyna jest gotowa zrobić wszystko, aby jej młodszy braciszek mógł wrócić szczęśliwie do domu. Będzie musiała poświęcić bardzo wiele i nie jeden raz zaryzykować własnym życiem. Ma wielkie serce i jest gotowa zrobić wszystko, aby uratować swoich bliskich. Jest gotowa poświęcić wszystko, nawet swoją wolność. 

"Za to śmiertelnicy! [...] Tak łatwo nimi sterować. Są tak oddani swoim komputerom i technologii, że byli ich niewolnikami [...]."****

Meghan poznaje w krainie Nigdynigdy mroźnego księcia Asha. Chłopak trzyma ją od siebie z daleka tak bardzo jak się tylko da. Dziewczyna nie próbuje tego zmieniać, ale czasami jest to silniejsze od niej. Ash jest nieziemsko przystojny i powinien być jej największym wrogiem, a jednak tak nie jest. Książę mroźnego królestwa powinien ją zabić, a jednak tego nie robi. Nie chce żeby dziewczynie coś się stało. Powoli zaczyna się między nimi rodzić uczucie. Ale czy pozwolą jemu rozkwitnąć? 

"-A czego boi się Kłapcio? -Pana w szafie. " *****

Julie Kagawa próbowała stworzyć niesamowity, magiczny świat pełen elfów i innych magicznych stworzeń oraz nadprzyrodzonych zjawisk. Niektórych kraina stworzona przez autorkę zachwyciła, a mnie tylko ... zniesmaczyła. Choć muszę przyznać, że momentami byłam nią zachwycona. Jednak w większości momentów była mi zupełnie obojętna. Wydaje mi się, że autorka trochę przedobrzyła. Za dużo faktów i informacji wpakowała do jednej książki z serii. 

Plusem książki jest to, że tematyka książki jest na czasie. Teraz w księgarniach królują elfy i wróżki, a w innych sklepach elektryczność. Autorka w bardzo ciekawy sposób, a zarazem sprawnie pokazała jaką ważną rolę w życiu dzisiejszego człowieka odgrywa technologia. Czasami zupełnie niepotrzebnie. Technologia może być bowiem naszym sprzymierzeńcem, ale także w niektórych sytuacjach wrogiem. Czasami przestajemy widzieć świat, który nie pochodzi z komputera. Autorka opisała wszystko z humorem, a  zabawne dialogi tylko umilają czytanie. 

Bohaterowie są ciekawi. Główna bohaterka denerwowała mnie momentami tym, że najważniejsze było dla niej uratowanie brata. Była gotowa poświęcić wielu innych ludzi i stworzeń, żeby go uratować. Rozumiem, że go kochała, ale to już była przesada... W końcu życie każdego człowieka jest tak samo ważne i nikt nie ma prawa wybierać kto ma przeżyć, a kto ma umrzeć. Moim ulubionym bohaterem był kot Grimalkin, który choć był wyrafinowany, zadzierał nosa i za prawie wszystko chciał jakąś zapłatę to zawsze był wtedy, kiedy był potrzebny, żeby pomóc. Nigdy nie opuszczał bohaterów w potrzebie, chociaż chodził własnymi ścieżkami. 

Podsumowując książka ma swoje plusy i minusy. Minusem może być także to, że akcja pomimo tego, że jest szybka czasami bardzo mnie nudziła. Autorka trochę przedobrzyła ze swoją wizją świata fantastycznego, ale za to stworzyła bardzo umiejętnie nową "rasę" elfów. Wątek romantyczny wyszedł jej trochę niezgrabny, ale myślę, że jeszcze nad nim popracuje.Temat jest bardzo na czasie. Julie Kagawa pokazując złośliwe, podstępne zachowanie elfów tak naprawdę pokazuje prawdziwe oblicze ludzi. Ujęła mnie tym. Dzięki temu oraz językowi autorki z wielką chęcią sięgnę po następną część tej serii. Czuję, że będzie jeszcze lepsza, choć ściśle powiązana z tą częścią. 

Polecam tą książkę fanom powieści fantastycznych z nutką romansu w tle. Powieśc "Żelazny król" to książka warta przeczytania ze względu na swój przekaz. Warto docenić to, że mało powieści fantastycznych przekazuje coś wartościowego czytelnikowi. Tu przekaz jest prosty "Technologia nie jest najważniejsza, a liczą się ludzie i naturalne środowisko". Myślę, że spędzicie z tą książką kilka miłych chwil. Naprawdę warto dać jej szanse. Pamiętajcie, że to moja opinia, a Wy możecie odebrać tą książkę zupełnie inaczej!

Okładka jest cudowna! Dziewczyna na okładce jest bardzo ładna, a te pnącza dodają okładce klimatu. 

Moja ocena: 7+/10 Bardzo dobry z plusem!

Za możliwość poznania niezwykłej historii Meghan serdecznie dziękuję Księgarni Gandalf!


       * cytat - str. 226
      ** cytat - str. 253
     *** cytat - str. 253
    **** cytat - str. 259
***** cytat - str. 14

listopada 28, 2011

(89) Pełnia księżyca

(89) Pełnia księżyca
Tytuł: Pełnia księżyca
Seria Strażnicy Nocy (2)
Autor: Rachel Hawthorne
Wydawnictwo Amber
Stron 280
Opis:
Są Strażnikami Nocy.
Płynie w nich krew tego samego plemienia.
Ulegają tej samej mrocznej transformacji.


Kochają tę samą dziewczynę, która dokona wyboru podczas pełni księżyca…
Są groźni jak mrok lasu, który jest ich domem, i piękni jak blask księżyca, który wzywa ich w leśne ostępy. Strażnicy Nocy od wieków strzegą przed ludźmi tajemnicy swego plemienia.
W dniu swoich siedemnastych urodzin Lindsey stanie się jedną z nich. Podczas pełni księżyca przejdzie przemianę i zwiąże się z chłopakiem, z którym będzie już całe życie. Aż do tego lata była pewna, że jej przeznaczeniem jest spokojny Connor. Więc czemu nie może przestać myśleć o gwałtownym, niepokojącym Rafie?
Pełnia księżyca zbliża się wielkimi, zbyt wielkimi krokami, a wtedy los Lindsay zostanie przypieczętowany – bezpowrotnie. Walka pomiędzy rywalami jest nieunikniona. Czy pohamują dziką nienawiść, gdy nagle las przestanie być dla Strażników Nocy bezpiecznym schronieniem? 



Moja recenzja:
Pierwsza część "Blask księżyca" - Super! Druga bardzo dobra! Niby zwykły paranormal ale i tak uwielbiam książki z tej serii, bo są napisane takim lekkim językiem, a równocześnie są  bardzo ciepłe. Pewno pomyślicie sobie "O nie, znowuż wilkołaki!" Ale niepotrzebnie, nie będę was okłamywać, że jest to jakaś specjalnie ambitna książka, bo taką nie jest. Lecz mi właśnie ta prostota w niej tak się podoba.

Lindsey jest przewodniczką w Parku Narodowym, jej najlepszymi przyjaciółkami jest Kayla i Brittany (poznajemy je już w pierwszej części, wtedy główną bohaterką była Kayla). Dziewczyna staje przed trudnym wyborem partnera na pierwszą przemianę. Jest to najważniejszy moment w życiu każdej zmiennokształtnej. Musi przejść przez bardzo wiele zanim dokona wyboru, zamierza poznać dobrze obu "kandydatów", dodatkowo jej plemię jest zagrożone przez ludzi. 

W sumie stary schemat "Ona i ich dwóćh" w dodatku oboje o nią walczą. On niebezpieczny i tajemniczy, drugi "odkryty", przy nim czuje się bezpiecznie, choć nie zawsze pewnie. Coś Wam to przypomina? Mi tak : D Ale pomimo tego lubię tą serią, świetnie rozluźnia. Jednak pierwsza część podobała mi się o wiele bardziej. Jest to taka książka którą warto przeczytać, jeśli przeczytało się lub zaczęło czytać się jakąś ciężką książkę. Ona dodaje takiego powera, przynajmniej mi do dalszego czytania tamtej innej książki.



Czy ją polecam? Tak! Ale nie latajcie za nią, ja ją kupiłam za 10 złotych i ich nie żałuję. Na półce już czeka na mnie "Nów księżyca". Czy kupiłabym następną część po normalnej detalicznej cenie? Nie. Bo jest bardzo dużo lepszych książek akurat od tej części. Darzę wielką sympatią paranormalsy, tym bardziej takie  w których nie ma dłuuuuuuuuuuugiego wstępu. W tej książce jest bardzo krótki i od razu wiemy o co chodzi no i domyślamy się o co chodzi. Ta część tak samo jak pierwsza jest napisana na jedno kopyto. W najbliższym czasie przeczytam także 3 część. Polecam ją szczególnie fankom romantycznych powieści!


Bardziej podoba mi się okładka polska.

Moja ocena: 8,5/10

października 11, 2011

(61) Blask księżyca

(61) Blask księżyca
Tytuł: Blask księżyca
Seria Strażnicy nocy (1 część)
Autor: Rachel Hawthorne
Wydawnictwo Amber
Stron 270
Opis z tyłu:
W tym lesie zginęli rodzice Kayli. Dziewczyna ich nie pamięta, lecz często nawiedzają ją sny, w których ożywa tamta noc. W tych snach widzi księżyc w pełni i słyszy wycie wilków...
Siedemnastoletnia Kayla wraca tu, by stawić czoło swoim lękom. Tu pośród leśnej głuszy spotka Strażników Nocy, pięknych i groźnych jak sama noc. Pozna milczącego Lucasa o srebrzystych hipnotycznych oczach. I odkryje miłość, która wystawi ich oboje na śmiertelne niebezpieczeństwo.

Moja recenzja:

Ona jedna a ich dwóch, przy jednym czuje się bezpieczna, a do drugiego czuje niepokojące przyciąganie. Kogo wybierze? Kto naprawdę będzie ją kochał?

Kayla wraca do lasu w którym zginęli jej rodzice, aby być tam przewodniczką. Odkąd tylko pamięta kocha przyrodę i wycieczki piesze. Więc jest to dla niej wymarzona praca na wakacje.  W te wakacje chce pokonać swoje lęki, ale koszmary ciągle powracają.

Mason chłopak, który lata za nią jak szalony. To właśnie przy nim czuje się bezpieczna, wydaje się być zwykłym miłym studentem. Ale nie przyjeżdża do lasu tylko po to, żeby urządzić biwak i przeprowadzić badania, ma w tym większy, poważniejszy cel.

Lucas jest tajemniczym chłopakiem. Kayla poznała go już rok wcześniej, kiedy przyjechała do tego lasu ze swoimi przybranymi rodzicami, już wtedy był milczący. Ale w tym roku zaczyna przynajmniej w jej mniemaniu się nią przejmować. A może to coś więcej?

,,Blask nocy” jest to pierwsza część serii Strażnicy nocy, której autorką jest Rachel  Hathorne.  Akcja rozpoczyna się w dniu siedemnastych urodzin głównej bohaterki Kayli. A trwa przez… zaledwie dwa tygodnie,  ale te dwa tygodnie są bardzo przełomowe w jej życiu. Dowiedziała się wtedy, jak tak naprawdę zginęli jej rodzice i nie tylko.

Mogę szczerze powiedzieć, że na długo pozostanie w mojej pamięci, bardzo mi się podoba wątek miłości w niej jest taki ciepły i czuły.  Czyta się ją bardzo szybko. Choć książka ma skrajnie różne oceny, to mi się ona naprawdę podobała. Fajne było to, że wszystko zaczyna się tak zwyczajnie.

Pewnie zastanawia was to, jakie występują tu postacie paranormalne, a mianowicie są to wilkołaki, ale nie dowiadujemy się o nich za dużo, co mnie trochę smuci. Kayla przyjęła to , że wilkołaki są wokół niej bardzo dobrze, więc potem już nic jej nie dziwiło.

W niektórych momentach zwijałam się ze śmiechu, a kiedy były jakieś głupie momenty to waliłam się poduszką w głowę (wiem jestem walnięta :D ) Nie każda książka działa na mnie tak intensywnie.


Okładka jest ciekawa, choć jakoś specjalnie mnie nie zachwyciła, tym bardziej, że zbytnio nie podoba mi się postać na niej, a w ogóle nie lubię okładek z takimi dużymi postaciami.

 Posiadam także dalsze części, ale tam Kayla schodzi na dalszy plan :(

Jeśli chcecie przeczytać fajną książkę paranormalną o dziewczynie, która nie jest niezdarą, a wręcz przeciwnie. Oraz o niezwykłej, pięknej miłości to przeczytajcie ,,Blask księżyca”.

Moja ocena 9,5/10
* * *
Zapraszam do czytania moich ostatnich recenzji:



Zapraszam do ich czytania i komentowania tak samo jak i tej recenzji. :)

Podoba Wam się to, że teraz dodaję recenzje codziennie?

października 09, 2011

(59) Nieśmiertelny

(59) Nieśmiertelny
Tytuł: Nieśmiertelny
Seria: Nieśmiertelny
Autor: Gillian Shields
Wydawnictwo Amber
Stron 312
Napisane z tyłu: 
Wrzosowiska wznoszą się surową falą brązów, zieleni i fioletów. Puste wzgórza smaga wiatr. Stare mury pną się ku niebu, a rzędy okien wpatrują się w noc jak niewidzące oczy. To Wyldcliffe Abbey – elitarna szkoła z internatem dla dziewcząt… Evie przyjeżdża tu jak na zesłanie. Wyobcowana i samotna sądzi, że spotkało ją największe nieszczęście – gdyby nie tajemniczy Sebastian, chłopak jakby nie z tego czasu i świata. Na spotkania z nim Evie wymyka się niemal co noc. Ale nawet jemu nie przyznaje się, że czasem na szkolnym korytarzu widzi dziewczynę zdumiewająco do niej podobną, lecz ubraną w staroświecką suknię. Nieznajoma chce jej coś powiedzieć, przed czymś ostrzec... Jakby znała jakiś sekret – o Evie i o Sebastianie..

Moja recenzja:
Tajemniczy medalion, tajemnicze sny, tajemnicza dziewczyna, tajemnicza szkoła, tajemniczy chłopak, czyli krótko mówiąc jedna wielka tajemnica, takie jest właśnie życie głównej bohaterki książki po przyjeździe do elitarnej szkoły z internatem.

Evie przyjeżdża do szkoły z internatem, ponieważ nie ma kto się nią zająć, jej ojciec jest żołnierzem na froncie, a babcia która się nią zajmowała jest w domu opieki.  Evie już pierwszego dnia po przyjeździe do Wydcliffe Abbey pakuje się w kłopoty, podobno jest to przeklęte miejsce, ale nawet ona nie wie tego jak bardzo jest z nim związana.

Już pierwszego dnia poznaje jego – Sebastiana, chłopaka z którym potem prawie każdej nocy wymyka się na potajemne spotkania, choć tak dużo ryzykuje. Ale nie wie, że dzieli ich różnica czasu. Nie, nie jest wampirem, odpowiadam od razu na Wasze pytanie :D

Dziewczyna nie wie jakie są jej korzenie, nie wie nic o tym, że jest niezwykła, na szczęście reszta też nie wie, ale gdy się dowiadują pojawiają się o wiele większe kłopoty niż brak koleżanek czy okropni nauczyciele.

Wątek miłosny jest ciekawy i intrygujący, jest to książka dla tych którzy mają dość wampirów i wilkołaków (ja ich osobiście nie mam dość :D ). Ale nie mogę za dużo zdradzać.



Książka ogólnie mi się podobała, choć akcja trochę za szybko się toczyła. I jeszcze ostatnio mam takie odczucia że w książkach paranormalnych (które ubóstwiam :D) , że wolę te w których zaczyna się wszystko normalnie, a tu czegoś takiego nie doświadczyłam, ale o tym więcej w następnej recenzji.
Jest ciekawa i tajemnicza, ale wiem, że na długo nie zostanie w mojej pamięci, bo nie odczuwałam jakiś specjalnie silnych emocji przy jej czytaniu niestety. Ale czyta ją się bardzo szybko.
W książce podoba mi się także to, że bohaterka jest silna i że potrafi sama o siebie zadbać.

Okładka bez twarzy byłaby jak dla mnie świetna, no ale niestety ta twarz jest.

Następną część kupię jeśli będzie jakaś wielka promocja lub coś w tym stylu, ale nie będę za nią latała. Choć pierwsza część daje duży przedsmak drugiej.

Moja ocena: 9/10

lipca 09, 2011

(47) Dziewczyna Ameryki

(47) Dziewczyna Ameryki
Tytuł: Dziewczyna Ameryki
Autor: Meg Cabot
Seria: Dziewczyna Ameryki
Wydawnictwo Amber
Stron 250
Opis z tyłu:
Czy życie może się zmienić w jednej sekundzie? Powiedzmy, między kupieniem ciastka a płyty CD? Właśnie tak dzieje się z Samanthą Madison. Właśnie taka jedna sekunda wystarcza, żeby uratować życie prezydenta Stanów Zjednoczonych. I zostać bohaterką narodową. I wpaść w oko Pierwszemu Synowi...


Moja recenzja:
Samantha ma wielki talent, pięknie rysuje, lecz dla otoczenia jest nie widzialna.Poznają się na lekcji rysunku, jemu od razu wpada w oko, a ona zakochana w ...chłopaku siostry.Z kim w końcu będzie z Jackiem czy z Davidem- pierwszym synem?Przy jej rozterkach sercowych- to prawdziwy pryszcz uratować prezydenta.Ale czy zdąży uratować uczucie tak wielkie jakie mogła dostać?Czy będzie dobrą ambasadorką?


Problemy sercowe spotykają bardzo dużą ilość nastolatek, takie też spotkały Samanthę. Piękna książka Meg Cabot. Bardzo nastrojowa i wciąga i to bardzo. Jej życie tak nagle się zmieniło, i ona sama powinna się zmienić oraz powinna dokonać wyboru między dwoma chłopakami, ale nie jest to takie łatwe.
Sam emocjonalnie jest bardzo silna. Wszystkie postacie są wyjątkowe!

Moja ocena 9/10

Ta recenzja została napisana 23 stycznia, na moim innym blogu z recenzjami i stwierdzam, że chcę go usunąć chociaż myślałam, że zrobiłam to już dawno ;D A po prostu nie chciałam, żeby nie zostało żadnego śladu, że przeczytałam Dziewczynę Ameryki. Recenzja jest dziwna, bo dziwnie WTEDY pisałam, a teraz chyba trochę mi się poprawiło, przynajmniej mam taką nadzieję ;D Wiem, że jest diabelnie krótka.

Pozdrawiam!