Obszar moich działań się zmienia, a życie płynie dynamicznie... siedzę obok stosu prawie czterdziestu przeczytanych - niezrecenzowanych książek i analizuję ostatnie 8 lat blogowania. Lada chwila skończę 20 lat. "Książki - inna rzeczywistość" są więc moją przestrzenią rozwoju, opowieści o literaturze i mojej pasji już prawie połowę mojego życie. Trudno myśli mi się o chwilach przed utworzeniem tej strony... pozostały jedynie migawki - pierwsza samodzielnie przeczytana seria książek (czyli wszystkie tomy historii o Ani z Zielonego Wzgórza), 9 wigilia w moim życiu i stos książek pod choinką (takich jak nad "Nad Niemnem", "Faraon", "Lalka"), tydzień spędzony w łóżku z sagą Zmierzch (gdy wychodziłam z pokoju tylko na posiłki), niesamowite oczarowanie okładką "Żelaznego króla" (z okresu niesamowitej fascynacji romansami paranormalnymi), a potem...?
Potem są już "Książki - inna rzeczywistość": pierwsza recenzja ("Zmierzch") i ekscytacja związana z pierwszą współpracą wydawniczą (wydawnictwo Wilga i ich "Deklaracja"). Mogę dokładnie opisać kanapę, poduszki, koce i pluszaki, które znajdowały się w moim dziecięcym (a może już nastoletnim?) pokoju 8 lat temu, gdy czytałam swój pierwszy egzemplarz recenzencki... ("Szkoła, miłość i inne diety" z wydawnictwa Otwartego - swoją drogą... była to chyba najlepiej wypromowana przeze mnie książka ;) Zachęciłam do jej przeczytania co najmniej połowę dziewczyn w klasie... ja sama mam do niej sentyment do dnia dzisiejszego).
O tym (zaokrąglając) tysiącu książek przeczytanych w trakcie tych ośmiu lat - o każdej z nich mogę powiedzieć choć jedno zdanie. Nie - nie pamiętam dokładnie fabuły, bohaterów, po lekturze książek o wiele częściej w mojej pamięci pozostają pewne poruszane zagadnienia, a jeszcze częściej... emocje, które wywołały. Są także takie pozycje, które zapadły mi w pamięć, ze względu na związane z nimi okoliczności.
Jedną z takich pozycji jest bez wątpienia recenzowany przeze mnie w 2013 roku "nieakademicki wstęp do teologii", czyli "Każdy jest teologiem" - dziś czytam tę recenzję z lekkim z zażenowaniem... ale pewnie z takim samym zażenowaniem podejdę za kolejne 6 lat do tekstu, który właśnie czytacie (tak... tak... nigdzie się nie wybieram, "Książki - inna rzeczywistość" będą trwały ;)). Na recenzję tej książki trafił jej autor... napisał wtedy do mnie na "fan pejdżu" i ten fakt... zdecydowanie przyprawił mnie jako niespełna czternastolatkę o szybsze bicie serce.
Dziś, 6 lat później nadal mam kontakt z panem Robertem M. Rynkowskim. W tym czasie miałam okazję przeczytać jego kolejną książkę teologiczną "Zrozumieć wiarę. Niecodzienne rozmowy z Bogiem" oraz dwie powieści dla młodzieży "Szyfr, muzeum i sykomora, czyli gdzie jest skarb prapradziadka" i "Gdzie są kamedulskie piwnice, czyli dwór, gang i przypowieści". Jego pisarstwo mnie nie zawodziło i nie zawodzi także dzisiaj, w powieści skierowanej do dorosłych czytelników.
"Dwa stadiony. Kryminał z duszą" to powieść kryminalna dla dorosłych, którą mam przyjemność obejmować patronatem.
Już sięgając po powieści dla młodzieży autorstwa Rynkowskiego wiedziałam, że autor jeszcze niejeden raz nas zaskoczy. I jak się okazało... nie myliłam się.
Znajomość polskiej mentalności, zdolność budowania ciekawej fabuły i konstruowania akcji, czyli rzeczy, które dostrzegłam już w poprzednich książkach autora, skierowanych do młodszego odbiorcy, w "Dwóch stadionach" wybrzmiewają w pełni. To nie jest standardowy kryminał, ale owoc pisarskiego rozwoju, którego świadkiem mogę być przez ostatnie lata. Przemyślane i choć nieidealne, to jednak godne uwagi!
A co zwróciło moją uwagę szczególnie? Tego dowiecie się już niebawem, kiedy tylko uporam się z tym stosem... ;)