Autor: V.S.Naipul
Wydawnictwo Czarne
Stron 280
Studiuję kulturoznawstwo, więc "Maska Afryki..." jako książka podróżnika, pisarza, noblisty, którego fascynują pogranicza kultur oraz świat dawnych wierzeń - wydawała się być pozycją dla mnie wprost idealną. Okazało się być jednak sporym czytelniczym rozczarowaniem. Reportaż Naipula nie jest bardzo złą książką, jednak nie wprowadza w świat magii, wróżb i czarów w takim stopniu... w jakim oczekiwałabym tego od książki reklamowanej tak, a nie inaczej - posiadającej taką, a nie inną okładkę. No i... nie ukrywajmy - język, sposób opowiadania autora także nie zachwycają, choć stara się często oddawać głos swoim rozmówcom. Więcej tu opowieści politycznych niż tych dotyczących bezpośrednio wierzeń.
"Maska Afryki" miała być kopalnią wiedzy o afrykańskich wierzeniach - uszeregowaną, ciekawą, kompletną. Okazało się, że to raczej zbiór zapisków z podróży, w dodatku z powtarzającymi się myślami autora... Myślami, które sprawiły, że autor wzbudził moją lekką irytację. Noblista spotyka się z politykami, biznesmenami, naukowcami, szamanami, chrześcijanami, muzułmanami... no... z wieloma osobami. Nie ukrywa, że niektóre z tych spotkań są aranżowane właśnie z myślą o tym reportażu. Część z miejsc, które odwiedza także mają być ważnym wątkiem dla tej pozycji. W ten sposób autor pobudza ciekawość i zainteresowanie czytelnika... chwilę później okazuje się niestety, że autor zrezygnował z danego spotkania / odwiedzenia danego miejsca, ponieważ już mu się nie chciało / był zmęczony / bał się ile za to spotkanie będzie musiał zapłacić. Gdyby to była jednorazowa sytuacja - przymknęłabym oko, ale to się powtarzało... w ogóle wyczuwalna była jakaś niechęć autora względem poszukiwania, odkrywania. A może po prostu zmęczenie?
Autor odwiedza w "Masce Afryki" kilka afrykańskich państw - Ugandę, Ghanę, Nigerię, RPA i Wybrzeże Kości Słoniowej. Z każdej z tych podróży uda się czytelnikowi wyciągnąć dla siebie coś interesującego, jednak bardzo niewiele w zakresie samych tradycyjnych afrykańskich wierzeń. Więcej znajdą w tym reportażu dla siebie osoby, które poszukują informacji geopolitycznych. Są w tym reportażu lepsze i gorsze rozdziały, jednak przeważają te drugie. Spotkania autora nie idą po jego myśli, najczęściej nie dowiaduje się nic ciekawego i odkrywczego względem już posiadanej wiedzy... i co więcej nieuchronnie o tym czytelnika informuje - przez co "Maska Afryki" staje się tym bardziej książką niespełnionych nadziei. Nie mam pretensji o to, że autor nie zdecydował się na pewne spotkania z powodu kosztów czy zmęczenia - informowanie o tym pokazuje jednak, że jest wiele furtek, których nie zdecydował się otworzyć... choć ich otwarcie zapowiadał.
Na moich półkach znajdują się jeszcze dwie pozycje tego autora: reportaż "Indie. Miliony zbuntowanych" oraz powieść "Masażysta cudotwórca" - obie te książki bardzo mnie interesują, ale po tym nieudanym czytelniczym spotkaniu... wiem, że będą musiały jeszcze trochę na swoją kolej poczekać. "Maska Afryki" jest dla mnie rozczarowaniem - były momenty, w których była naprawdę interesująca i czytałam ją z dużym zaciekawieniem, jednak przeważało takie poczucie zmęczenia materiałem... Dodatkowo mam wrażenie, że Naipul w tej książce nie przekazuje nic ważnego, nawet nie zarysowuje stanu mentalnego mieszkańców Afryki i ich wierzeń. Jeśli jesteście zainteresowani tradycyjnymi afrykańskimi wierzeniami - zdecydowanie nie polecam, jeśli interesują Was zapiski z podróży po Afryce... sami przemyślcie, ale rewelacji się nie spodziewajcie.
Moja ocena: 5,5/10