sierpnia 30, 2017

(645) Nigdy nie zapomnę

(645) Nigdy nie zapomnę
Tytuł: Nigdy nie zapomnę
Autor: Kerry Lonsdale
Wydawnictwo Znak
Stron 427

Kerry Lonsdale napisała książkę, która chwyta za serce, porywa do swojego świata, zaskakuje...  porusza serca i dusze nie tylko tych najromantyczniejszych czytelniczek, wielkich marzycielek, które wciąż śnią o księciu na białym koniu. "Nigdy nie zapomnę" nie jest powieścią o stracie i jej opłakiwaniu, ale o jej przezwyciężaniu, pokonywaniu samotności i odradzaniu się. Podczas lektury powieści Lonsdale... oczy mogą się zaszklić od łez, na twarzy może pojawić się uśmiech, a w głowie mętlik. "Nigdy nie zapomnę" przez większość była reklamowana jako urocza, piękna kobieca powieść, ale w niej tkwi o wiele więcej... jest po trochu drapieżna, po trochu wzruszająca, ale bardzo, bardzo zaskakująca. Szczególnie dla czytelniczki, która uniknęła przed jej lekturą zaznajamiania się ze spoilerami. Powieść amerykańskiej pisarki to idealna pozycja dla kobiet, które chcą dać się porwać do świata opowieści, ale być świadkiem czegoś więcej niż kolejnej cukierkowej historii. 

Życie Aimee odmieniło się w jednej chwili, zupełnie niespodziewanie. W dniu i w kościele, w którym miała stanąć na ślubnym kobiercu z ukochanym Jamesem... stanęła obok jego trumny. W chwili jego śmierci miała zaledwie dwadzieścia sześć lat, a on? Był w jej życiu od zawsze, ponad osiemnaście lat. Dziecięca przyjaźń, z czasem przerodziła się w wielką miłość, wspólne plany na przyszłość. Ich szczęście zostało jednak przerwane - niespodziewane. Nie za sprawą choroby, ale jak się wydaje nieszczęśliwego wypadku. W dniu pogrzebu podeszła do niej tajemnicza kobieta twierdząc, że jej ukochany nie umarł. Z czasem okazało się, że to jasnowidzka stawiająca tarota. Straciła na wiarygodności, której wcześniej i tak zbytnio nie posiadała... Cały świat Aimee został odmieniony. Została zmuszona do zerwania z planami na przyszłość, ukochanym, miejscem, w którym od lat pracowała. Próbowała od nowa poukładać sobie życie... spotkała fajnego faceta, któremu na niej zależało, ale ona... cały czas psychicznie należała do Jamesa. 

Mini streszczenie tej powieści sugeruje, że będzie to kolejna łzawa historia o młodej kobiecie, która z dnia na dzień traci swojego ukochanego - próbuje uporać się z żałobą i spotyka faceta, przy którym znowu się uśmiecha, zaczyna widzieć od nowa świat w barwach, zakochuje się, pakuje ciuchy zmarłego narzeczonego... i mówi: "Trzeba żyć dalej!"... Nic z tego - historia stworzona przez Kerry Lonsdale jest o wiele bardziej skomplikowana, zaskakująca - po prostu świetna. To jedna z tych powieści od których po prostu nie można się oderwać, ponieważ kiedy czytelnik myśli już, że wszystko wie, że wszystko przewidział - autorka spuszcza na niego kolejną bombę lub raczej zarzuca kolejną przynętę, która nie pozwala mu się oderwać od tej powieści - nawet na chwilę. 

"Nigdy nie zapomnę" łączy w sobie romans, dramat i wątki kryminalne. Niektóre osoby może to porównanie zniechęcić, ale myślę, że to lepsza wersja powieści Nicholasa Sparksa. Klimat pozostaje bardzo podobny, ale język jest momentami o wiele lepszy. Oczywiście i w tej książce pojawiają się sceny z lekka kiczowate czy też po prostu nudne. Chyba nic nie jest idealne... Kerry Lonsdale co najważniejsze napisała powieść, która co ogromnie zaskakujące trzyma w napięciu do ostatniej strony - na niej także wprawia w ogromne zdumienie, a potem jeszcze sprawia czytelnikowi radość, ponieważ okazuje się, że w Ameryce miała już premierę druga część tej historii... Nie ma się jednak czego obawiać - "Nigdy nie zapomnę", choć daje nadzieję na kontynuację - spokojnie może stanowić także zamkniętą całość. 

Akcja jest szybka, fabuła ciekawa... i oczywiście - jest to powieść skierowana stricte do kobiet, ale stosunkowa niebanalna. Romantyczna, ale nieprzesłodzona. Pokazująca, że droga do szczęścia potrafi być bardzo wyboista, a przy tym dająca ogromne pokłady nadziei na lepsze jutro. Główna bohaterka jak i jej otoczenie szybko zyskują sympatię czytelników - z początku wszystko wydaje się być takie zwyczajne i codzienne, ale z czasem nabiera wielu barw... i po prostu rumieńców. Może przez to traci trochę na realności? Jeśli tak - to jedynie odrobinę. Kerry Lonsdale miała świetny pomysł na swoją książkę, jej fabułę, zwroty akcji, sylwetki bohaterów i to wszystko udało jej się przedstawić w naprawdę rewelacyjny, pozbawiony banalności sposób. Dobry język, dobrze przedstawione sylwetki bohaterów i fabuła, która po prostu zachwyca, chwyta za serce... i długo nie pozwala o tej książce zapomnieć. "Nigdy nie zapomnę" to powieść obok której żadna fanka literatury kobiecej nie może przejść obojętnie. 

Moja ocena: 9/10

sierpnia 29, 2017

(644) Miasteczko kłamców

(644) Miasteczko kłamców
Tytuł: Miasteczko kłamców
Autor: Megan Miranda
Wydawnictwo Znak
Stron 400

"Miasteczko kłamców" Megan Mirandy to thriller, który trzyma w napięciu aż do ostatniej strony. Zaskakująca fabularnie jak i konstrukcyjnie, misternie skonstruowana powieść do przeczytania w jeden wieczór. Zaczyna się stosunkowo banalnie i przewidywalnie, jednak z każdą kolejną stroną wciąga coraz bardziej, intryguje i gwarantuje naprawdę dobrą rozrywkę. Megan Miranda, amerykańska pisarka stworzyła naprawdę udane połączenia thrillera z kryminałem, w którym równie ważne jak rozwiązanie zagadki jest uporanie się bohaterki z przeszłością - podjęcie decyzji o ostatecznym zmierzeniu się z nią. Wysiłek dla umysłu, kryminalna zagadka i igraszka z czytelnikiem - świetna intelektualna rozrywka. Warto wypatrywać kolejnych powieści tej autorki. 

Nicolette wyjechała z Cooley Ridge przed dziesięcioma laty, kiedy zaginęła jej najlepsza przyjaciółka. Nie oglądała się zbytnio za siebie. W rodzinnym miasteczku zostawiła bliskich, przyjaciół i ukochanego z liceum, a także mroczną tajemnicę, która na zawsze odmieniła jej życie, a także ją samą. Układa sobie życie od nowa, zyskuje teoretyczną życiową stabilizację. To wszystko zmienia się, gdy otrzymuje list, który budzi jej niepokój. Jedna wiadomość wystarcza, aby wróciła do domu. Krótko po jej przyjeździe do domu z miasteczka znika kolejna dziewczyna. Ostatni raz była widziana, kiedy wchodziła do lasu w pobliżu domu Nicolette. Tajemnica z przeszłości, strach, wzajemne oskarżenia, multum podejrzanych... mimo, że wszyscy mają alibi. Miasteczko pełne kłamców... pełne tajemnic... i niepokojącej przeszłości. 

"Miasteczko kłamców" nie zachwyca od pierwszych stron. Wydaje się dosyć banalne, może nawet kiczowate? Tajemnice związane z zaginięciem najlepszej przyjaciółki, która była szkolną gwiazdą, ciągle przyciągającą spojrzenie, powrót jej przyjaciółki do miejscowości, w której te wydarzenia miały miejsce... i nagle okazuje się, że przyjaciółka, która zaginęła była niezwykle toksyczną osobą, która uzależniała ludzi od siebie. Ginie kolejna dziewczyna, pojawiają się kolejne tajemnice, krąg wokół bohaterów coraz bardziej się zacieśnia. Do miejscowości wkraczają osoby, które nie żyły w tej sieci kłamstw - pozostają poza jej obrębem. Pragną jednak odkryć prawdę... niektórzy będą im to utrudniali przekonani, że nikt nie może im pomóc ani ich zrozumieć. Czy tylko mi przypomina to "Słodkie kłamstewka" (Pretty Little Liars)? To podobieństwo sprawiło, że z początku byłam nastawiona do tej pozycji dosyć sceptycznie. Z czasem jednak te wszystkie gryzące mnie podobieństwa zaczęły niknąć w obliczu ciekawych i co najważniejsze zaskakujących zwrotów akcji. 

Innowacją, z którą osobiście spotkałam się po raz pierwszy było specyficzne chronologiczne ułożenie rozdziałów, a tym samym akcji. Zapoznając się z fabułą i historią opowiedzianą w "Miasteczku kłamców" czytelnik cofa się do wydarzeń coraz wcześniejszych - zamiast przeć do przodu z akcją - on tak naprawdę się cofa. Zdecydowanie zaczyna w dniu piętnastym, a potem wraca dzień po dniu. To co z początku wprowadza niemały chaos w książce jak i w umyśle czytelnika - bardzo szybko staje się jej największą zaletą. To bez wątpienia wyróżnia ją na tle innych thrillerów. Wbrew pozorom autorce udało się to wszystko ułożyć tak zgrabnie, że powstaje z tego jeden logiczny ciąg - choć nie ukrywam: kusi mnie, żeby przeczytać teraz tę powieść od... tyłu, czyli w zwykłej kolejności chronologicznej. Aby dokładnie pojąć o czym tak naprawdę piszę... "Miasteczko kłamców" trzeba po prostu przeczytać.

Wydawnictwo Znak oferuje polskim czytelnikom poruszający thriller, który wiele mówi o poczuciu winy, tajemnicach, ale także o prawdziwej miłości i przyjaźni. Autorce nie udało się stworzyć przejmującej galerii postaci, ale główna bohaterka zasługuje na dość sporą uwagę ze strony czytelnika. "Miasteczko kłamców" to książka z (jak się okazuje po kilkudziesięciu stronach) zaskakującą fabułą i rewelacyjnym zakończeniem. Okazała się nietuzinkową powieścią, która choć nie zapada na zawsze w pamięć - pozostawia po sobie ślad w postaci naprawdę świetnego rozluźnienia i kilku godzin rewelacyjnej rozrywki. Jeśli więc poszukujecie powieści, która zaangażuje Was całych w swój świat, wciągnie Was w wiry opowiadanej historii... wzbudzi lekki dreszczyk niepokoju i ogromną dawkę ciekawości - sięgnijcie po "Miasteczko kłamców".

Moja ocena: 8/10

sierpnia 24, 2017

(643) 50 książek Wydawnictwa Literackiego - przegląd

(643) 50 książek Wydawnictwa Literackiego - przegląd
Tak naprawdę najlepszą weryfikacją książek pod kątem: "Czy naprawdę są dobre? Czy są warte przeczytania?" jest to czy sięgając po nie kilka lat później - nadal wywołują w nas silne emocje, wspomnienia związane z namacalnymi wydarzeniami czy też poszczególnymi towarzyszącymi nam podczas lektury odczuciami. 

Piszę recenzję pod wpływem chwili - wydaję ocenę w skali, która ma być dla Was czytelna. Jedne aspekty przeczytanych pozycji chwalę, drugie krytykuję - ocena jest takim wyśrodkowaniem. Czasami dzieje się jednak tak, że książki, które oceniłam bardzo wysoko... uciekają z mojej pamięci. Stają się jednymi z wielu przeczytanych przeze mnie pozycji, które nie zapisały się głęboko w moim umyśle. Nie każda książka może zachwycić, nie każda okazuje się perłą i nie każda może zająć trwałe miejsce w moim sercu - przy średnio setce książek rocznie - to po prostu niewykonalne. 

W ciągu ostatnich sześciu lat przeczytałam i zrecenzowałam 50 książek Wydawnictwa Literackiego - wśród nich znalazły się pozycje lepsze i gorsze, jednak nie mam wątpliwości co do tego, że jest to wydawnictwo, którego książki czytam najczęściej. Dodatkowo zdecydowanie to oni wydają w moim odczucie te najlepsze. Wiodą prym wśród moich recenzji, wiodą prym na mojej stronie. Będą wiedli prym także w tym poście. Przypomnę Wam dzisiaj pokrótce te wszystkie 50 książek. Opowiem o tym, które musicie przeczytać, które możecie, a które spokojnie możecie sobie odpuścić... 

KSIĄŻKI PHILIPA ROTHAPrzesiąknięte groteską, ironią, Ameryką. Wybitne, zjawiskowe, hipnotyzujące - nic dziwnego, że Roth od lat jest wymieniany jako jeden z głównych kandydatów do literackiej Nagrody Nobla. 


Koniecznie przeczytaj:
  • "Wzburzenie" to książka silnie ideowa, a przy tym podkreślająca jak nieprzewidywalny jest los. Philip Roth opowiada o drobiazgach, które choć banalne... mogą zaważyć na całej egzystencji. To krótka, aczkolwiek bardzo treściwa i skondensowana powieść w której amerykański autor po raz kolejny pokazuje jak dobry warsztat pisarski udało mu się wytworzyć. Dzieło Rotha zachwyca wysokiej jakości językiem, portretami psychologicznymi bohaterów i fabułą, która z pozoru dosyć zwykła tak naprawdę opisuje ważne dla historii i obyczajów Ameryki zjawiska.
  • "Everyman" to powieść zmuszająca do refleksji. Poruszająca i wybitna proza o tym co powinno spotkać każdego człowieka, wcześniej czy później. O starości i przemijaniu... Philip Roth stworzył kolejnego bohatera z krwi i kości, którego umieścił wśród społecznych konwenansów i stereotypów. Jak zwykle postarał się o ciekawy portret psychologiczny nie tylko głównego bohatera, ale także ludzi z jego otoczenia. Tak samo jak everyman to każdy człowiek, tak samo "Everyman" to książka, którą powinien przeczytać każdy... może nie dziś, może nie jutro, ale kiedyś na pewno.
  • "Amerykańska sielanka" zachwyca już samym wprowadzeniem do fabuły - ciekawe artystyczne i pisarskie zagrania sprawia, że czytelnik z coraz większą fascynacją zanurza się w tej historii. Mocą pisarstwa Rotha jest fakt, że z pozoru tworzy bardzo zwyczajne historie, ale w nich ukryta zostaje ogólna prawda.  W "Amerykańskiej sielance" Roth opowiada o Ameryce, rodzinie, macierzyństwie, ojcostwie, rodzącym się terroryzmie, buncie młodych... i bezwarunkowej miłości. Mimo miejscami ciętego, prowokacyjnego języka - jest piękna i poruszająca. To jedna z tych niezwykle smakowitych literackich podróży, którymi trzeba się rozkoszować...
  • "Konające zwierzę" ujęło mnie swoją przenikliwością, ukazaniem aspektu przemian kulturowych mających miejsce w latach 60 – tych i bardzo trudnych relacji międzyludzkich. To powieść o ludzkich namiętnościach, dojrzewaniu, starzeniu się i miłości. Powieść o ludzkiej stracie i niedołężności w relacjach z drugim człowiekiem – szczególnie w tej najsilniejszej, a przy tym najtrudniejszej jaką jest miłość. Philip Roth stworzył dzieło prawdziwe (czasami wręcz brutalnie prawdziwe), okraszone sporą dozą ironii – ironii dobrze wpasowującej się w ogólny wydźwięk tej powieści. "Konające zwierzę" to w moim odczuciu bezapelacyjnie dobra powieść. Perła, która jednak nie przez wszystkich zostanie doceniona.

    Na tę powieść uważaj:
  • "Teatr Sabata" może być ulubioną książką autora, ale z pewnością nie jest najlepszą powieścią jego autorstwa. Wyraziste portrety psychologiczne bohaterów umykają w odmętach seksualnych fantazji i pragnień. Świetnie skonstruowana fabuły i ludzkie dramaty toną w wulgarności tej powieści... Nie da się tego utworu jednoznacznie sklasyfikować, ponieważ pod tym pancerzem wyuzdaniu i wulgarności skrywa się wielobarwna, momentami przyprawiająca o gorzki śmiech, momentami o wzruszenie i wrażenie rozdarcia powieść. Przewija się przez nią wiele naprawdę świetnie jak to u Rotha skonstruowanych wątków... ale po co było tutaj tyle ordynarnego seksu?
KSIĄŻKOWY MISZ - MASZ

Książki, które trudno wpasować do jednej, większej kategorii - eseje, biografie, poradniki. 


Koniecznie przeczytaj:
  • "Interwencje 2" są ciekawą lekturą, która bez wątpienia wzbogaca czytelnika. Nie można jej przeczytać od deski do deski, ale krótka forma tekstów w niej zawartych pozwala na jej swobodne "podczytywanie". Teksty zawarte w tym zbiorze są ciekawe i bez wątpienia intrygujące. To książka reprezentujące myślenie Houellebecqa, które jest odważne, nietuzinkowe... czasami wkraczające wręcz na grząski grunt. Chyba nie ma czytelnika, który zgodziłby się ze wszystkimi myślami autora, jednak nie ma wątpliwości co do tego, że "Interwencje 2" to bezkompromisowy komentarz do świata, który znajdzie swoje zastosowanie również dzisiaj - może nie we wszystkich kwestiach, ale w wielu.
  • "Audrey w domu" nie jest publikacją biograficzną ani taką z której "laik" w temacie Audrey może dowiedzieć się wszystkiego o jej życiu. To dopełnienie tego co już wielokrotnie zostało powiedziane. Dla mnie jednak "Audrey w domu" jest przede wszystkim publikacją ogromnie inspirującą, która przybliża postać Audrey i czyni ją bardziej ludzką... bliższą? Nie mam wątpliwości, że to pozycja obowiązkowa dla fanów aktorki! Ucieszy niejednego... tym bardziej, że nawet najwięksi kulinarni ignoranci poradzą sobie z przygotowaniem potraw według przepisów zamieszczonych w książce. "Audrey w domu" to ujęcie życia Hepburn pod jego najważniejszymi kątami... z wieloma smakami i kulinarnymi poradami - pozycja bez wątpienia nietuzinkowa.
  • "Królestwo" to oprócz tego, że książka niezwykle interesująca, w której wydać ogromny poziom erudycji autora to w dodatku pozycja, która wciąga i fascynuje. Przedstawia fakty z historii chrześcijaństwa ogólnie znane, ale także wchodzi głębiej w tajemnice jego początków. Carrere mimo ogromnej klasy z jaką to robi pisze niesamowicie lekko i przystępnie. "Królestwo" po prostu dobrze się czyta. Chrześcijaństwo intryguje francuskiego pisarza, ale przez to, że jest niewierzący "Królestwo" nie jest powieścią przesiąknięta ideologią - a historią ideologii. To rewelacyjna książka o początkach chrześcijaństwa, która przypadnie do gustu wierzącym jak i niewierzącym. To pozycja wielopłaszczyznowa, kwintesencja dobrej, mądrej literatury.
Na te książki uważaj:
  • "Franciszek. Papież ludzi" to książka, która została naprawdę solidnie napisana. Jednocześnie czyta ją się tak jakby to była po prostu pogawędka ze znajomym, niezobowiązującą opowieścią. Evangelini Himitan ma bez wątpienia talent. Może to jest spowodowane faktem, że papież wywarł na niej jeszcze przed konklawe niezwykłe wrażenie. Ta książka to ambitne źródło wiedzy napisane z pasją, a informacje w niej zawarte są ułożone w logiczny ciąg, ale... warto zwrócić uwagę na to, że na chwilę obecną już jest odrobinę... nieaktualna. W Polsce została wydana w 2013 roku - warto na to zwrócić uwagę!
  • "Sekrety roślin" to krótka, sympatyczna i po prostu atrakcyjna książka o świecie roślin – zbiór anegdot, ciekawostek dotyczących flory. Ponad 200 zaskakujących, zabawnych faktów ze świata roślin, który niejednokrotnie wiąże się nie tylko ze światem przyrody, ale także obszarów historii, literatury, mitologii, geografii i legend. Bardzo fajna książka dla wielkich entuzjastów natury i nie tylko. Całość jednak jest niejednorodna, raczej do przeglądania niż do czytania od deski do deski... "Sekrety roślin..." stanowią jedynie preludium do fascynującego świata natury.
  •  "DAN - SHA - RI. Jak posprzątać, by oczyścić serce i umysł " to krótka pozycja, którą warto przejrzeć. Pozytywny kopniak w kierunku zmian naszego otoczenia. O dziwo książka ta nie prowadzi do skrajnego minimalizmu, a jedynie do pozbycia się z przestrzeni rzeczy, które w jakiś sposób nasz ograniczają. Warto oczyszczać swoją przestrzeń z rzeczy, które w jakimś sposób zakłócają nasz spokój. Yamashita nie jest kolejną fanatyczką, która każe pozbyć się wszystkiego - jest kobietą, która z porządku wokół siebie, z pozbywania się niepotrzebnych rzeczy nauczyła się czerpać wewnętrzną siłę. Nie jest to z pewnością arcydzieło ani rewolucyjny poradnik, ale pozycja naprawdę ciekawa. 
KSIĄŻKI SUE MONK KIDD

Piękne, poruszające, kobiece, bardzo przejmujące historie... niesamowity język, barwność i klasa sama w sobie. 


Koniecznie przeczytaj:
  • "Czarne skrzydła" to piękna, poruszająca, a przede wszystkim mądra i wartościowa książka. Warto pamiętać o tym, że autorka swoją książkę oparła na historii Sary Grimke - kobiety, która w XIX w. działała na rzecz kobiet i zaniechania niewolnictwa. Styl pisania autorki, jej pomysł na fabułę nie pozwala zapomnieć o tej książce. Serdecznie polecam osobom poszukującym wartościowej, a przy tym ciekawej i zgrabnie napisanej książki. Książki o przyjaźni, pragnieniu szczęścia i sprawiedliwości, której warto szukać...
  • "Sekretne życie pszczół" to literatura odrobinę niższych lotów niż "Czarne skrzydła", ale urzekająca i bardzo ważna... Pełna ciepła, sympatyczna, wzruszająca, wciągająca i po raz kolejny pokazująca problem niewolnica w XX wieku. Książka o czasach, kiedy niewolnicy na papierze otrzymali wolność, a w rzeczywistości... Opowieść pokazująca konflikty na tle rasowym i kobiecą przyjaźń ponad wszystko. 
  • "Podróże z owocem granatu" oprócz tego, że zachwyciły mnie językiem jakim zostały napisane i swoją szczerością zmusiły mnie do refleksji i zatrzymania się.  Dzieło Sue i Ann to piękna i przejmująca opowieść o dojrzewaniu i poszukiwaniu własnej drogi. Obraz relacji matki i córki przedstawiony przez nie i ich językiem - językiem barwnym i chyba niepowtarzalnym. Sue i Ann nie boją się mówić o sprawach trudnych... także takich jak wiara. Nie można jednak zapomnieć o podróżniczych walorach tej książki. Bowiem wraz z autorkami czytelnik może wybrać się w wycieczkę pełną pięknych zabytków i historii. Są piękne, wzruszające i napisane z gracją... a fakt, że cała historia w nich przedstawiona jest historią prawdziwą ogromnie na mnie podczas lektury oddziaływała.  To pozycja do analizowania, wertowania, powracania. Pozycja oczarowująca, a przy tym niezwykle prosta i klimatyczna. "Podróże z owocem granatu" polecam i matkom, i córkom... w każdym wieku. Ta niezwykle mądra powieść oczaruje niejednego... 
LITERATURA KOBIECA

Niekoniecznie lekka, łatwa i przyjemna, jednak stworzona stricte z myślą o kobietach i dla kobiet. Jej bohaterkami są silne, niezależne kobiety, które są zdeterminowane, aby osiągnąć to o czym marzą. 


Koniecznie przeczytaj:
  • "W butach Valerii" to książka, która mnie uwiodła. Nie mogę Wam się nie przyznać do tego, że po skończeniu lektury tej książki jestem już wielką fanką Valerii,  jej przyjaciółek i ich perypetii. Jeśli szukacie lektury idealnej na upalny, letni dzień to jestem pewna, że dobrym wyborem i dla Was może się stać ta książka. Mam nadzieję, że i Wy odkrycie jej urok i polot, którego ma w sobie pełno, a przede wszystkim, że będziecie się bawić i szczerzyć podczas jej czytania tak jak ja! Autorka serii pisze niesamowicie lekko i porywająco. Zahacza, a nawet zatapia się w tematy i dylematy ważne. Znajdziemy w niej namiętność, miłość, przyjaźń, a nawet problemy w pracy... to obraz cząstki społeczeństwa. 
  • "Powrót do Mandalaj" nie jest arcydziełem literatury. Jest jednak książkę, której naprawdę warto poświęcić kilka chwil.... o każdej porze roku. Niezwykłe zapachy, klimat są niezwykle żywe w tej powieści i inspirujące. Autorka wciąga nas przez 544 strony do świata przez siebie stworzonego...intrygującego i niezwykle powabnego. Mimo tego, że jest to powieść wielowątkowa autorka świetnie poradziła sobie ze skleceniem wszystkiego w całość. To jedna z tych naprawdę bardzo dobrych książek wakacyjnych i rozluźniających!
  • "Jajko z niespodzianką" to debiutancka powieść scenarzystki serialu "Na dobre i na złe" jest uroczą, przyjemną książką, którą czyta się z zapartym tchem. Nie brak tu delikatnej miłości, a przede wszystkim prawdziwego życia. Takie połączone tworzy książkę, która wywołuje w czytelniku same pozytywne emocje. Historia o bezinteresownej pomocy i serdeczności... książka o codzienności. Codzienności ukazanej w niezwykle lekki i przystępny sposób.
Na te powieści uważaj: 
  • "W ogrodzie Mirandy" jest niestety nużącą powieścią, której czytanie... nie chcę pisać, że jest stratą czasu, bo wierzę w umiejętności literackie Katarzyny Krenz. W tej powieści jednak gdzieś się pogubiła i opowieść o Mirandzie nie zasługuje na uwagę... Całość jest dosyć oschła, okrojona z emocji i szczegółów, które nadają treści innym powieściom. Na chwilę obecną powieść Katarzyny Krenz budzi w czytelniku gorycz dotyczącą jej niewykorzystanego potencjału... Nijaka bohaterka, mdła fabuła. "W ogrodzie Mirandy" niestety nie jest powieścią, którą mogę Wam polecić, choć... widzę obraz, który chciała przekazać czytelnikowi autorka. Nie wyszło jej jednak wprowadzenie go w życie, wykonanie.
  • "Cztery rzęsy nietoperza" to powieść smutna w swym wydźwięku... przez to momentami czytelnik ma ochotę odłożyć ją na półkę. Jej czytanie trochę przypomina oglądanie serialu, który nie ma zaplanowanego zakończenia, a jedynie pokazuje życie grupy ludzi. Nie ma w niej miejsca na wielkie happy endy, przeświadczenie, że "teraz już wszystko będzie dobrze". Bohaterowie doskonale zdają sobie z tego sprawę – z nieprzewidywalności losu, z trudności, które na pewno się jeszcze przed nimi pojawią... Ale Hanna Kowalewska oczarowuje językiem, dopracowaniem, podsuwaniem kolejnych wątków z poprzednich części i tak jak to bywa z serialami... chce się czytać jej powieść, z nadzieją, że w życiu bohaterów znowu nastanie szczęście.
  • "Kilka dni lata" - powieść Małgorzaty Sobieszczańskiej to powieść trudna i smutna. Taka, która pozostawia w czytelniku obrażenia po lekturze. Nie ma w sobie nic z lekkości lata, a jedynie jego upał i żar. Jego trud... Może właśnie to powoduje, że powieść Sobieszczańskiej jest pozycją tak dobrą i wyjątkową? Niepowtarzalną? Trudno mi pisać o czymś tak dobrym. O czymś czego nie da się wyrazić słowami, to trzeba po prostu poczuć i poznać. Poznać trzy pogubione kobiety... z czego dwie jeszcze próbują udawać odważne. Niesamowite oddanie realiów ubiegłych dekad, wrażenie zamknięcia z bohaterkami w szklanej kuli... Niestety na dzień dzisiejszy pamiętam już z niej niewiele.
KSIĄŻKI OLGI TOKARCZUK

Jedna z najwybitniejszych współczesnych polskich pisarek i jej proza - wymagająca, niesamowita... ją po prostu trzeba poznać. 


Koniecznie przeczytaj:
  • "Prawiek i inne czasy" to niezwykle mocna powieść. Zapada w pamięć. Powód tego jest prosty. Autorki pisze o przemijaniu, śmierci, tym jak może poplątać się w krótkiej chwili naszej życie. To nie jest lekka książka, a jednak momentami wydawało mi się, żeKr czyta ją się przyjemnie. Jest w tym odrobinę prawdy, bowiem jest naprawdę ciekawa i intrygująca. Momentami druzgocąca... Tokarczuk pisze bardzo kontrowersyjnie i mam wrażenie, że momentami brakowało jej czegoś takiego jak wyczucie dobrego smaku. Jednak niesamowicie doceniam to jak wykreowała świat w którym osadziła akcję, tą baśniowość wsi i jej zupełne odrealnienie. Nasuwa mi się na myśl stwierdzenie, że prozę Tokarczuk można pokochać albo znienawidzić.

Na tę powieść uważaj: 
  • "Prowadź swój pług przez kości umarłych" to z jednej strony powieść, która ogromnie mi się podobała, a z drugiej strony pozycja, która także niejednokrotnie mnie irytowała. Nie mniej to niezwykłe literackie przeżycie i niesamowita powieść, którą czytałam z ogromnym zainteresowaniem. Nie każdemu jednak do gustu tak mocno jak mi. Jest w prozie Tokarczuk coś takiego co powoduje, że ogromnie chcę poznać jej inne powieści i bez wątpienia prędzej czy później to zrobię. W moim serduchu jednak pierwsze miejsce z tych dwóch pozycji Tokarczuk, które jak na razie przeczytałam... pierwsze miejsce zajmuje "Prawiek i inne czasy" - powieść cięższa, ale także wywołująca w czytelniku większe obrażenia... pozostawiająca ślad. Szkoda, że Tokarczuk nie ukazuje w  powieści "Prowadź..." pełni swoich pisarskich możliwości...
POWIEŚCI KRYMINALNE / SENSACYJNE

Porcja lektur dla fanów kryminalnych zagadek, mrocznych tajemnic... i intrygujących śledczych. 


Koniecznie przeczytaj: 
  • "Broadchurch" to bardzo dobre odtworzenie serialu, które jednak od niego trochę odstaje. Książka ze sporą ilości emocji w której jednak rozwiązanie zagadki nie jest rzeczą najważniejszą. Ma swoje plusy i minusy. Ukazuje życie w małym miasteczku, ciekawych bohaterów no i ma świetnego Aleca. Erin Kelly stworzyła rewelacyjną książkę na podstawie jeszcze lepszego serialu. Książka Kelly bez wątpienia wygrywa ciekawą fabułą, ukazaniem emocji, bohaterami... i niesamowitym klimatem. Jeśli lubicie tego typu zawikłane zagadki kryminalne, z wyrazistymi bohaterami radzę sięgnąć po "Broadchurch", który pozwoli Wam się na chwilę oderwać od rzeczywistości. Wciąga bardzo. 
  • "Ciemna strona" to naprawdę zgrabnie opracowana i zebrana antologia, której czytanie było dla mnie przyjemnością. Jest to z pewnością gratka dla fanów szwedzkich kryminałów. Choć... nie wszystkie opowiadania w niej się znajdujące są opowieściami czysto kryminalnymi. Można tu także znaleźć problemy społeczne, a  tym samym problemy zwykłych ludzi. Jest to więc także pewne świadectwo na temat społeczeństwa szwedzkiego. Tylko uwaga... Istnieje wysokie niebezpieczeństwo, że najdzie Was jeszcze większa ochota na czytanie szwedzkich kryminałów... Ale to przecież sama przyjemność, prawda? ;)
Na te powieści uważaj:
  • "Noora" to bardzo dobra powieść obyczajowa, a dobry kryminał. Powieść Johansson miała być jednak przede wszystkim świetnym kryminałem, prawda? To się autorce nie udało. Na tym polu "Noora" przegrywa. Wygrywa jednak jeśli chodzi o ukazanie problemu braku akceptacji wśród rówieśników, uporczywej chęci bycia zauważonym. Wygrywa krótko mówiąc w kwestii ukazania psychiki statystycznego, przeciętnego nastolatka. Ogółem jednak jest... za krótka, niedopracowana w pełni, napisana po tzw. "łebkach", a jednak intrygująca. Dobra i pozytywnie wpływająca na rozluźnienie, nie spodziewajcie się jednak fajerwerków.
  • "Venla" jest jednej strony mroczna, ciekawa i wciągająca... z drugiej nużąca, dusząca, irytująca i po prostu momentami nudna. Nie wiem co myśleć o tej serii, jednak jedno jest pewne. Seria "Miasteczko Palokaski" nie podbiła mojego serca. To dobra seria przy tworzeniu, której niestety autorzy nie potrafili umiejętnie wykorzystać całego potencjału wymyślonej przez siebie historii. 
ELEMENTARZE

Cudowne, pięknie wydane zbiory twórczości wspaniałych polskich poetów. 


Koniecznie przeczytaj:
  • "Elementarz Haliny Poświatowskiej dla szczęśliwych i nieszczęśliwych kochanków" to książka owiana bólem i miłością. Pełna pięknych wierszy, zdań. Wybór dokonany przez Marię Rolę jest różnorodny i barwny. To jedna z tych pozycji na której zrecenzowanie brak słów. To książka dla tych którzy kochają poezję i dla tych, którzy dopiero chcą ją pokochać. Zachwyci niejedną osobą. Pięknie wydane, w twardej oprawie jedynie dopełnia całości. To zaledwie albo aż 200 stron styczności z pięknym słowem, dopracowanym stylem, emocjami i dziełami uznanymi przez wielu. 
  • "Elementarz księdza Twardowskiego dla najmłodszego, średniaka i starszego" nie jest pozycją, którą przeczytałam od deski do deski i pod żadnym pozorem nie zalecam Wam tego robić. Zaglądam jednak do niego bardzo często, a teksty w nim wyczytane od czasu do czasu uderzają mnie z niezwykłą intensywnością i przede wszystkim... zapadają w pamięć. "Elementarz ks. Twardowskiego..." to pozycja dla każdego kto pragnie choć przez chwilę mieć kontakt z niezwykłą mądrością, przenikliwością podaną na tacy za sprawą pięknego języka. 
KLASYKA LITERATURY
Powieści stare jak świat, uznane przez wielu, czytane przez pokolenia. 


Koniecznie przeczytaj:
  • "Pajęczyna Charlotty" w nowym wydaniu, w twardej oprawie i ze ślicznymi ilustracjami zachwyca nie tylko wydaniem, ale także (niezmiennie) treścią i choć utwór E.B.White nie jest pozycją bez skaz, to jednak jest niesamowicie wartościową pozycją literatury dziecięcej. Klasyką, która zachwyca po dzień dzisiejszy. Pięknym dziełem o przyjaźni i o tym, że każdy ma swoje miejsce w świecie i prawo do życia. Książką o przygodzie jaką jest same życie.. Barwne postacie, szybka akcja i gama emocji. E.B. White stworzyło niesamowitą pozycję literatury dziecięcej. Pozycję, którą powinien poznać każdy... niezależnie od wieku, bo "Pajęczyna Charlotty" jest chyba takim utworem na który nigdy nie jest za późno. 
  • "Ania z Zielonego Wzgórza" jest ogromnie ciekawą książką. Pokazuje prawdziwą przyjaźń i to, że naprawdę warto marzyć. Styl autorkijest łatwy w odbiorze. Wszystkie wydarzenia są bardzo ciekawie opisane, a opisy zostały po prostu napisane po mistrzowsku. Niesamowite przedstawienie ludzkich charakterów i angielskich krajobrazów... serię o Anii kocham całym sercem i ten zachwyt trwa nieustannie!
  • "Jak wam się podoba" powinno być utworem smutnym. W końcu pojawia się w nim nieszczęśliwa miłość, wygnanie, niezgoda między braćmi... Jednak dzięki brawurze i odwadze Rosalindy "Jak wam się podoba" staje się sztuką niezwykle pogodną i wesołą. Taką przy której czytelnik niejeden raz ma ochotę się roześmiać. Nie przypuszczałam nigdy, że będę mogła tak polubić (ba! pokochać!) twórczość Shakespeare. 
  • "Sztukmistrza z Lublina" czyta się jak dobrą powieść sensacyjną - wartka akcja, barwne postacie, a do tego wyraźnie zarysowane tło społeczne i kulturowe. Isaac Bashevis Singer zaskakuje. Historii Jaszy nie brakuje dramatyzmu przez co "Sztukmistrza..." czytałam z zapartym tchem. Brak w niej rozległych opisów, ciężkiego języka. Singer swoją powieścią, losami Jaszy urzeka. Prowadzi życie bohatera w sposób nieoczywisty, a samego czytelnika zmusza do zastanowienia się nad swoją moralnością, czynami, przyszłością. W aurze narastającego napięcia Singer prowadzi akcję z humorem, klasą, a przy tym prostotą. Urzeka i hipnotyzuje.  
  • "Bajki robotów" to zdecydowanie książka dla osób lubiących książki fantastyczne i twórczość Stanisława Lema. Przeniesie Was do świetnie wykreowanego świata fantastycznego. Podczas jej czytania nie będziecie pamiętać o prawdziwym świecie. To będzie Wasza chwila zapomnienia, która każdemu jest potrzebna.
KSIĄŻKI DOROTY TERAKOWSKIEJ

Specyficzna, momentami trudna proza skierowana do czytelnika... chyba w każdym wieku. Świat rzeczywisty miesza się w nich ze światem fantastycznym i czytelnik otrzymuje dawkę niezwykle mądrej i wartościowej literatury. 


Koniecznie przeczytaj: 
  • "Córka czarownic" Doroty Terakowskiej to zaskakująca swą mądrością książka. Mogłoby się wydawać, że to kolejna książka fantasy, ale nic z tego! Nie można tu mówić o "kolejnej" - ta książka po prostu wybija się w szeregu przed inne. Jest źródłem mądrości, pokazuje czym jest prawdziwa dobroć, dojrzałość i miłość. "Córka czarownic" choć z początku troszkę mnie nużyła, potem po prostu mnie oczarowała, zaskoczyła i zagościła na stałe w moim sercu. Wpisana na Światową Listę CH. H. Andersena została nie bez powodu.  Ta powieść to arcydzieło literatury. 
Na tę powieść uważaj:
  • "Tam gdzie spadają anioły" to bardzo specyficzna książka.  Do tej powieści muszę zrobić jeszcze jedno podejście w przyszłości. Może wtedy spojrzę na nią inaczej? Bardzo mnie zasmuciła. To jednak bez wątpienia dzieło warte uwagi, pokazujące tą kruchą relację dobra ze złem, pokazujące co w życiu jest tak naprawdę ważne. Ciężka, trudna, smutna lektura... pełna smutnych postaci. Zdecydowanie pozycja nie dla każdego. 
KSIĄŻKI LARSA SAABYE CHRISTENSENA

Jeden z moich najukochańszych autorów. Niesamowity pisarz, wymieniany jako jeden z kandydatów do Literackiej Nagrody Nobla. Jego powieści są wielowątkowe, zapadające w pamięć, rewelacyjnie napisane. 


Koniecznie przeczytaj:
  • "Beatlesi" to książka wielka, wzruszająca, intrygująca, wciągająca... i niesamowita. Obraz dojrzewania w niej przedstawiony jest boleśnie prawdziwy i bardzo przenikliwy. Miliony ludzi uważają ją za powieść, która odmieniła ich życie. Nic w tym dziwnego, bowiem brakuje tak szczerych utworów. Szczerych aż do bólu. "Beatlesi" to literacka uczta, dzieło wieloznaczne, piękne i zaskakujące, Christensen pisze mistrzowsko, konstruuje akcję z niezwykłą precyzją i zachwyca... gra na emocjach czytelnika – wzbudza łzy i uśmiech. Książka Christensena to nie tylko literacka uczta, ale także niesamowita literacka podróż po meandrach dojrzewania... Niebanalna i bardzo przenikliwa. NAJLEPSZA ZE WSZYSTKICH PRZECZYTANYCH PRZEZE MNIE KSIĄŻEK WYDAWNICTWA LITERACKIEGO.
  • "Odpływ" jest powieścią ujmującą, przejmującą, choć często niepokojącą. To wyraziści bohaterowie, aspekt dorastania, skomplikowanych relacji rodzinnych i braku zrozumienia. Christensen rozbudza wyobraźnię, niekiedy szokuje. Zachwyca umiejętnością stopniowania napięcia, mrocznym klimatem i niepokojem, który ogarnia czytelnika podczas czytania. Nie mam żadnych  wątpliwości co do tego, że Christensen wie co to znaczy dobrze pisać. Dodatkowo w swoich powieściach nie pomija wydarzeń ważnych dla świata i Norwegii. To proza dojrzała i hipnotyzująca. 

MISZ - MASZ PROZY NAPISANEJ PRZEZ MĘŻCZYZN

Różnorodne, ale na swój sposób wszystkie - wybitne powieści. 


Koniecznie przeczytaj:
  • "Krótka historia siedmiu zabójstw" nie jest książką krótką, lekką, przyjemną. Jest straszna, czytanie jej to katorga. Męcząca i trudna. Marlon James napisał jednak powieść przy tym wszystkim ujmującą. Niełatwą, bardzo niepokojącą... z ciekawie rozgrywającą się akcją. Powieść Jamesa tętni emocjami i jest ważnym jamajskim głosem. Głosem pełnym muzyki reggae, przekleństw, buntu i niezgody na otaczający świat. To ważna powieść, wstrząsająca, ale przede wszystkim nietuzinkowa i oparta na ciekawych zabiegach językowych. Marlon James genialnie posługuje się piórem, manipuluje emocjami czytelnika... i jest w tej książce na 100%. "Krótka..." nie jest tym czego się po niej spodziewałam. Jest wymagającą literaturą z wyższej półki. Równie trudną jak wspaniałą.
  • "Osaczenie" to genialna, bardzo emocjonalna i mocna powieść. Napisana świetnym językiem i genialnie przetłumaczona. Odważna, ale nie tandetna, To ciekawe językowe zabiegi, świetne portrety psychologiczne bohaterów i ogromna doza zmysłu obserwacyjnego autora.  Carl Frode Tiller ma bez wątpienia literacki talent i ogromny potencjał, który już zresztą bardzo owocnie wykorzystuje. Początek jego trylogii to aspirująca do pozycji arcydzieła powieść psychologiczna, która przyciąga ilością emocjonalnego bagażu i intryguje, cały czas niesamowicie wciągając. "Osaczenie" to po prostu dawka świetnej, mądrej i ambitnej literatury. Pozycja dla tych, których najbardziej przyciąga życie, meandry ludzkiej psychiki i szczerość w literaturze. Szczerość w akompaniamencie świetnego warsztatu pisarskiego. Genialna od A do Z. 
  • Garth Nix stworzył świat dopracowany w każdym najdrobniejszym szczególe, bohaterów prawdziwych, szczerych i zagubionych. Świetnie zaczął i świetnie skończył. A to wszystko powoduje, że nie żałuję czasu spędzonego podczas lektury "Clariel". To książka dla tych, którzy lubię się rozkoszować literaturą fantasy...
  • "Bat na koty" to książka zdecydowanie warta uwagi. Pełna ciepła i uroku. Mądra i piękna w swej prostocie. A co najważniejsze pokazująca, że na zmiany w życiu nigdy nie jest za późno. To powieść wprost idealna na zimowy wieczór.. Skusicie się na wycieczkę na mazurską wieś, w którą chce nas zabrać pan Jerzy Niemczuk? Jeśli tak to spotkacie tam zwykłych - niezwykłych ludzi. Problemy dnia codziennego, ale także jego radości. To książka napawająca nadzieją, że po deszczu zawsze wychodzi słońce. Świetni bohaterowie, prosta, lecz porywająca fabuła. 
  • "Historia ślimaka, który odkrył znaczenie powolności" to pozycja, która oczaruje młodszych czytelników (w warstwie dosłownej) jak i tych starszych (ich przede wszystkim, bowiem ci zobaczą w niej drugie dno). Ta książka to: prosty język, lekka forma, ale to wszystko w otoczeniu bardzo ważnych myśli. Myśli o tym, że nie wolno nam zapominać o przeszłości, która nas ukształtowała... o tym, że trzeba sprzeciwiać się niesprawiedliwości. To krótka, piękna historia o byciu człowiekiem pełna symboliki, pięknych słów i ważnych treści. Prosta, ale warta poznania.
  • "Sońka" to genialna książka. Po prostu. Mocna i poruszająca. Ignacy Karpowicz nie dość, że opowiada historię brutalną, to jeszcze przedstawia psychikę narodów podczas wojny. Polak, Białorusinin, Niemiec... podczas wojny oni wszyscy są w pewnym sensie równi, bo ogarnięci szałem wojny. "Sońka" demaskuje brudy wojny, wiejskiego społeczeństwa, ukazuje rzeczywistość mieszkańców wsi podczas wojny i hipnotyzuje swoją szczerością. Karpowicz w swoim utworze nie boi się wytykać wad Polaków, robi to wszystko z dużą dozą ironii... niekiedy bardzo bezlitośnie. "Sońka" jest nie powieścią optymistyczną czy nawet przyjemną. To powieść, która szokuje swoją prostotą. Prostotą wyrazu, odwołaniem do pierwotnych instynktów. Niesamowity język. Niesamowita aura. Niesamowita książka.  
KSIĄŻKI JESSIE BURTONDobry język, niezwykle plastyczne opisy, odwołania do przeszłości. 


Koniecznie przeczytaj:
  • "Miniaturzystka" zachwyca fabułą, bohaterami, akcją, ale przede wszystkim klimatem siedemnastowiecznego Amsterdamu. A to wszystko za sprawą niezwykle zgrabnego języka autorki. Aż trudno uwierzyć, że to jej debiut. Może i debiut... ale za to jaki! Niesamowicie wciągający, hipnotyzujący... po prostu porywający do swojego świata. Zawartość piękna, ale trzeba przyznać, że jeśli chodzi o wydanie wydawnictwo naprawdę się postarało. "Miniaturzystka" to majstersztyk... majstersztyk taki sam jak rzeczy tworzone przez tytułową miniaturzystkę. 
  • "Muza" to opowieść o ludzkich namiętnościach, pragnieniu samorealizacji, miłości, przyjaźni i trudnych relacjach rodzinnych. To historia osadzona częściowo na tle problemów hiszpańskiej wojny domowej z którą kontrast stanowi świat sztuki. Historia niesamowitego, wieloznacznego obrazu rozgrywa się na tle historii pełnej krwi, niewinnych istnień, bombardowań i strzałów. Jednak w powieści Burton nie tylko sztuka jest niejednoznaczna i pełna niedomówień. Bohaterowie są tak wielobarwni, że czasami dla czytelnika wręcz niemożliwi do uchwycenia i wstawienia w pewne wzorce i dawniej ustalone schematy. Proza gęsta od emocji.
MISZ - MASZ PROZY NAPISANEJ PRZEZ KOBIETY

Różnorodne, ale na swój sposób wszystkie - wybitne powieści.


Koniecznie przeczytaj:
  • "Zbrodnia hrabiego Neville'a" to krótka, zabawna i ekscentryczna powieść, a w dodatku niesamowicie zaskakująca. Proza Amelie Nothomb jest nieprzewidywalna i nietuzinkowa. Mnóstwo w niej humoru, słownych potyczek, sarkazmu... i szaleństwa. Tak, książka belgijskiej pisarki jest odrobinę szalona, a to wszystko za sprawą charakterystycznych i ekscentrycznych bohaterów, których przywary, przyzwyczajenia są ich cechami dominującymi. "Zbrodnia hrabiego Neville'a" to książka dziwna, szokująca, ale niesamowicie (w pewnym sensie) pozytywna. Napisana z dystansem i humorem bawi, rozluźnia, intryguje i zaskakuje.
  • "Oblubienica z Azincourt" to naprawdę dobra, kobieca powieść historyczna. Nie brak w niej miłości, nadziei, smutku, bólu jak i oddania, wierności i intryg. Pani Hickson pokazuje w swojej książce główny zarys życia Katarzyny de Valois oraz jak duże znaczenie w XV w. miały pałacowe intrygi, zdrady. Akcję swojej książki prowadzi na przestrzeni wielu lat, więc możemy być świadkiem przemian zachodzących w społeczeństwie i w bohaterach. To krótko mówiąc pełna ciepła, dobrze napisana książka. Autorka pisze lekko, ale z gracją. A wszystko w tej powieści łączy w zwartą, inteligentną fabułę.
  • "Historia pszczół" to rewelacyjna, wielka i mądra powieść. Zgrabnie zarysowane sylwetki bohaterów, przystępny, ale nie infantylny i prostacki język. "Historia pszczół" to powieść niezwykła przez zwykłość swoich bohaterów, brak udziwniania i świetne wypośrodkowanie tempa akcji. Maja Lunde stworzyła powieść (przy pomocy naukowych informacji o pszczołach), która niejednokrotnie mnie wzruszała, a przez cały czas bardzo ciekawiła. Pozycja norweskiej pisarki to coś więcej niż powieść obyczajowa. To dzieło zmuszające do otworzenia oczu na świat i innych ludzi. Zmusza do myślenia o przyszłości - nie tylko naszej, ale także naszej planety. Ukazuje skomplikowane rodzinne relacje i zachwyca. Po prostu zachwyca. 
  • "Próba"  została stworzona jako zaliczenie pracy na uczelni. Bardzo, bardzo udane zaliczenie pracy! "Próbie" brakuje trochę do ideału, ale w otoczce jej niezwykłości to wszystko umyka czytelnikowi wręcz niezauważalnie. Ciekawa forma, świetnie skonstruowane portrety psychologiczne bohaterów. Historia społeczności w której doszło do wydarzenia budzącego niepokój jest ciekawa, oryginalna i wciągająca. Autorka wystrzegła się w swej debiutanckiej powieści banalności i schematów, tworząc dzieło nieoczywiste, często niepokojące swą niezwykłością i nietuzinkowością, ale trzeba przyznać, że przy tym wszystkim Eleanor Catton stworzyła dzieło, którego czytanie jest czystą ucztą literacką... To powieść z której emanuje miłość do dobrego języka, teatru i nieoczywistości ludzkich charakterów. 
  • "Drogo do domu" to książka bardzo dobrze napisana, z ciekawymi i różnorodnymi portretami psychologicznymi bohaterów, jednak nie można jej zaliczyć do dzieł oryginalnych/wstrząsających. Brak w niej większej dozy odwagi pisarskiej Gyasi. Jest to jednak bez wątpienia powieść, która muska temat niewolnictwa i rasizmu – rozbudza ciekawość i zainteresowanie tym tematem w otoczeniu ciekawych wątków obyczajowych, które niekiedy bywają bardzo trudne i smutne. Yaa Gyasi potrafi dobrze pisać, stworzyła rewelacyjną, barwną powieść, która jednak nie oszałamia. Jest powieścią niebanalną – to na pewno. 
* * *

50 książek, 50 krótkich podsumowań i 50 ciekawych literackich doświadczeń. Czytaliście? Macie w planach? 

sierpnia 23, 2017

(642) PRZEDPREMIEROWO: DAN - SHA - RI. Jak posprzątać, by oczyścić swoje serce i umysł

(642) PRZEDPREMIEROWO: DAN - SHA - RI. Jak posprzątać, by oczyścić swoje serce i umysł
Tytuł: DAN - SHA - RI. Jak posprzątać, by oczyścić swoje serce i umysł. 
Autor: Hideko Yamashita
Wydawnictwo Literackie
Stron 184

Premiera: 31.08.2017

Żyjemy w szybkim świecie. Otacza nas rynek wydawniczy, który w ostatnim czasie zdominowały pozycje dotyczące świata przyrody... oraz wszelkie pseudo - poradniki i poradniki. Autorzy z całego świata uczą nas olewać, żyć na luzie, kończyć związki, zdobywać pracę, pracować efektywnie, składać ubrania, malować się, gotować, ubierać, nie zamartwiać, wychodzić z depresji, radzić sobie z niedoskonałościami fizycznymi, wybierać odpowiednie filmy / książki... itd. itp. Hideko Yamashita to jedna z tych autorek, która zamierza nauczyć ludzi sprzątania. Nie chodzi jednak o zwykłe układanie, sprzątanie, czyszczenie, przesuwanie, przenoszenie rzeczy, a o nasz stosunek względem nich - poprzez uświadomienie sobie tego mamy oczyścić swoją przestrzeń, a tym samym nasz umysł. 

Hideko Yamashita to japońska pisarka, propagatorka minimalizmu.  Od ośmiu lat prowadzi warsztaty popularyzujące jej autorską metodę. W Japonii, Chinach i Tajwanie jej książka została sprzedana w nakładzie 3 000 000 egzemplarzy. "DAN - SHA - RI. Jak posprzątać, by oczyścić swoje serce i umysł" zmusza czytelnik do zadania sobie pytań o nasz stosunek do rzeczy. Przypatrując się poszczególnym otaczającym go przedmiotom (czy też tym tkwiącym głęboko w szafie) - czytelnik ma sobie odpowiedzieć na pytania dotyczące tego czy nie jest od nich uzależniony, czy nie ma ich za dużo, czy naprawdę ich potrzebuje. 

Mimo, że wielu podejdzie do tej pozycji sceptycznie - dużo jest w niej sensu i mądrości. Okazuje się bowiem, że jeśli naprawdę się na tym zastanowimy... otacza nas pełno przedmiotów, których po prostu boimy się wyrzucić, bo np. dostaliśmy je w prezencie i chcemy być fair wobec obdarowującego. Chowane po szafkach eleganckie kieliszki, które zachowujemy i odkładamy na później, na specjalne okazje, bo przecież mogłyby ulec zniszczeniu... czujemy się niegodni żeby z nich korzystać? Dlaczego w domowym zaciszu, w samotności bardziej komfortowo czujemy się z poobijanymi talerzami niż z elegancką zastawą? Książka Yamashito jest zaskakująca, ponieważ pokazuje jak wiele przestrzeń i rzeczy (nie chodzi tu jednak jedynie o ich rozmiarach i gatunek, ale także o stan, ilość, fakt czy ich używamy itp.) mówią o nas samych. 

DAN - SHA - RI to trzy filary na których oparty został program Yamashito: 

"Dan ( 断) czyli odmowa; to powiedzieć „nie” kolejnym nowym, a bezużytecznym rzeczom, które chcą stać częścią naszego życia;
Sha (捨 ) czyli wyrzucanie: to pozbycie się przedmiotów, które przepełniają naszą przestrzeń;
Ri ( 離) czyli odcięcie się: to rezygnacja z przywiązania do rzeczy. Ten stan lekkości i wolności uzyskuje się dzięki powtarzaniu Dan i Sha, prowadzi on do odnalezienia naszego prawdziwego i głębokiego ja." (opis pochodzi ze strony Wydawcy)

Hideko Yamashita posługuje się lekkim, bardzo przystępnym językiem - jej poradnik czyta się lekko, dosyć niezobowiązująco. "DAN - SHA - RI..." to krótka pozycja, którą warto przejrzeć. Pozytywny kopniak w kierunku zmian naszego otoczenia. O dziwo książka ta nie prowadzi do skrajnego minimalizmu, a jedynie do pozbycia się z przestrzeni rzeczy, które w jakiś sposób nasz ograniczają i tym samym wprowadzają nieład do naszego życia. Wszystkie sceptyczne osoby powinny zwrócić uwagę na to, że zostało udowodnione, że nieład w naszym otoczeniu wprowadza nieład do naszego życia. Yamashita nie jest kolejną fanatyczką, która każe pozbyć się wszystkiego - jest kobietą, która z porządku wokół siebie, z pozbywania się niepotrzebnych rzeczy nauczyła się czerpać wewnętrzną siłę. "DAN - SHA - RI..." pozwala spojrzeć na przestrzeń wokół siebie pod innym kątem. Nie jest to z pewnością arcydzieło ani rewolucyjny poradnik, ale pozycja naprawdę ciekawa. Warto poznać spojrzenie Yashimoto..., które jest dosyć niebanalne.

Moja ocena: 7/10

sierpnia 23, 2017

(641) Teatr Sabata

(641) Teatr Sabata
Tytuł: Teatr Sabata
Autor: Philip Roth
Wydawnictwo Literackie
Stron 608

Najbardziej obrazoburcza, hipnotyzująca, a zarazem odpychająca powieść wielkiego amerykańskiego pisarza - Philipa Rotha. Przesiąknięta wyuzdanym seksem, seksualnymi fantazjami, szeroko i czasami wręcz źle pojmowaną wolnością. "Teatr Sabata", czyli kolejna powieść autora takich arcydzieł jak "Amerykańska sielanka", "Everyman" czy też "Konające świeże" kipi seksualnością, odwagą, bezpardonowością i brakiem zahamowań. Dla samego autora jest to jedna z ważniejszych powieści w jego dorobku, ponieważ mówi o wolności. Dla wielu czytelników będzie jednak przede wszystkim wyzwaniem. Roth wyzbywa się wszelkich zahamowań, porusza wszelkie tematy tabu i przekracza wszelkie granice dobrego smaku... tym niejednokrotnie budzi niesmak. "Teatr Sabata" większość pokocha... lub znienawidzi. 

Głównym bohaterem powieści Rotha po raz kolejny jest mężczyzna - Mickey Sabat. Sabat jest starzejącym się artystą - erotomanem. Dwukrotnie żonaty, 64 - latek, w którego życiu główną rolę odgrywają... rozkosze cielesne. To ostatnie staje się jednak coraz trudniejsze ze względu na pogarszającą się kondycję fizyczną, przemijającą urodę. Iskra w spojrzeniu pozostaje, gadka jest cały czas gładka - nie wszystkie kobiety dają się jednak na to złapać. Są takie, które mu się opierają... zamiast pożądania budzi w nich śmiech, żałość, czasami nawet współczucie. Sabata nie da się polubić - czytelnik może go jedynie żałować. Jest żałosnym, starym nieudacznikiem, który nie zwracając uwagi na innych prze do przodu.W ogóle świat w powieści Rotha jest jakoś bardziej niż ten prawdziwy - zdemoralizowany. 

Czytelnik poznaje Sabata w sytuacji dość dla niego kłopotliwej. W sytuacji w której mężczyzna po raz pierwszy od dawna traci grunt pod nogami. Jego dwanaście lat młodsza kochanka, Drenka stawia mu ultimatum. Chce, żeby od tej pory skończyli z innymi romansami i zachowywali względem siebie wierność. Sabatowi, którego niezwykle podniecały gorące opowieści Drenki o seksie z innymi... ten pomysł nie do końca się podoba. Pragnie wolności, niezobowiązującego seksu, miłych chwil. Chce co najważniejsze - utrzymać swój tytuł seksualnego ogiera, macho nie do pokonania. Faceta bez skrupułów, któremu tylko jedno w głowie - który nie czuje, nie przywiązuje się... i nie kocha. Nie - to nie jest zapowiedź "50 twarzy Greya" w wykonaniu Rotha. Nie będzie ckliwych scen, romantycznej miłości, cudownych przemian... pod płaszczykiem erotyzmu nie zabraknie ludzkich dramatów, prawdziwej Ameryki, ale jedno jest pewne: "50 twarzy Greya" w porównaniu z "Teatrem Sabata" to lektura dla... bardzo grzecznych dziewczynek.

Proza Rotha słynie z dużej ilości specyficznego humoru, groteski i ironii. Z tym, że "Wzburzenie", "Everyman" oraz "Konające zwierzę", czyli powieści w których dość duża jego doza została zawarta (w tej ostatniej pojawia się także bardzo dużo erotyzmu) są na tyle krótkie objętościowo, że czytelnik nie ma czasu poczuć się znużony czy też zniesmaczony. W wielkiej powieści Rotha - "Amerykańskiej sielance" to wszystko jest mniej widoczne, a społeczeństwie amerykańskie pokazane zostaje na przykładzie krzywdy jednej rodziny na skutek radykalizacji poglądów ich córki. W "Teatrze Sabat" Roth także kreśli obraz amerykańskiej społeczności - pod warstwą dużej ilości seksu ośmiesza i parodiuje ludzkie zachowania... z tym, że trzeba być naprawdę uważnym czytelnikiem, żeby zauważyć, że za warstwą obleśnych seksualnych zachowań, ogromnej pysze i rozwiązłości bohatera zostały zgrabnie ukazane portrety psychologiczne bohaterów. Że za tym wszystkim ukryta została nie tylko bolesna historia Sabata, ale także jego rodziny na tle wielkiej amerykańskiej epopei... gdzieś skrywają się także wątki alkoholizmu... przywiązania do bliskich... odbijającego się na dorosłym życiu dzieciństwa... molestowania seksualnego... zakłamania środowisk uniwersyteckich... pragnienia miłości i akceptacji... Seks na stronach tej powieści Rotha staje się pustym wypełniaczem? Na pewno w pewnym momencie zaczyna nudzić, a choć ogółem fabuła ogromnie ciekawi, porywa, hipnotyzuje... czytelnik czuje się znużony jej wyszukiwaniem pomiędzy kolejnymi seksualnymi fantazjami / wspomnieniami Sabata. 

"Teatr Sabata" może być ulubioną książką autora, ale z pewnością nie jest najlepszą powieścią jego autorstwa. Wyraziste portrety psychologiczne bohaterów umykają w odmętach seksualnych fantazji i pragnień. Świetnie skonstruowana fabuły i ludzkie dramaty toną w wulgarności tej powieści... i naprawdę trudno uwierzyć w to, że tak naprawdę wygląda życie. Gdyby historia Sabat została skrócona o jakieś trzysta stron... odbiorca nadal otrzymywałby kawał świetnej, choć wulgarnej literatury, ale nie byłby nią tak znużony, zniecierpliwiony i w pewnym momencie po prostu obrzydzony. Świat w powieści Rotha sprowadza się do jednego słowa, do seksu. Seksu, który nie liczy się z niczym. Nie da się tego utworu jednoznacznie sklasyfikować, ponieważ pod tym pancerzem wyuzdaniu i wulgarności skrywa się wielobarwna, momentami przyprawiająca o gorzki śmiech, momentami o wzruszenie i wrażenie rozdarcia powieść. Przewija się przez nią wiele naprawdę świetnie jak to u Rotha skonstruowanych wątków... ale po co było tutaj tyle ordynarnego seksu? 

Moja ocena: 6+/10
Moje poprzednie recenzje książek (nadal tak uważam) genialnego Philipa Rotha:

sierpnia 16, 2017

(640) Inteligencja kwiatów

(640) Inteligencja kwiatów
Tytuł: Inteligencja kwiatów
Autor: Maurice Maeterlinck
Wydawnictwo MG
Stron 192

"Mówiliśmy do tej pory o inteligencji kwiatów, teraz jest rzeczą słuszną rzec słowo o zapachu będącym ich duszą. Niestety, podobnie jak się dzieje, gdy mowa o duszy ludzkiej, zapachu innej sfery, w której skąpana jest świadomość człowieka, natrafiamy zaraz na początku na rzeczy niepoznawalne." 


Maurice Maeterlinck, "Inteligencja kwiatów"

Moda na ekologię i życie blisko natury przekłada się nie tylko na pozycje znajdujące się w restauracyjnych menu, ale także na pozycje wydawane przez wydawnictwa. Nic więc dziwnego, że wydawnictwo MG zdecydowało się wznowić zbiór esejów autorstwa Maurice Maeterlinck, belgijskiego dramaturga, poety, eseisty, laureata Nagrody Nobla w dziedzinie literatury z 1911 roku. W pięknej twardej oprawie, z interesującymi i barwnymi ilustracjami (a także drzeworytami) przyciąga wzrok już na księgarnianej półce. Maurice Maeterlinck nie posiadał wykształcenia biologicznego ani przyrodniczego - był jednak bardzo uważnym obserwatorem przyrody. Dzięki swoim literackim umiejętnościom potrafił pisać o niej fascynująco i mówiąc po dzisiejszemu... z polotem. 

Wiek XIX był czasem chemii, XX fizyki, a XXI zapowiada się na wiek biologii - nauce najbardziej spektakularnie obecnie się rozwijającej. Nic więc dziwnego, że budzi nieustanne zaciekawienie - wśród młodszych jak i starszych ludzi. "Inteligencja kwiatów" została po raz pierwszy wydana w 1907 roku. Wydawnictwo MG oddaje ją w ręce czytelników w tłumaczeniu Franciszka Mirandoli (żyjącego w latach 1871-1930). W głowach sporej grupy czytelników w tym momencie zapali się czerwona lampka, która wzbudzi w nich lęk przed przestarzałą treścią, sposobem jej zaprezentowania - językiem i stylem. Obawy te jednak są zupełnie bezpodstawne bowiem "Inteligencja kwiatowa" jest ponadczasowa. To zbiór pięknie napisanych, zgrabnych i godnych uwagi stylistycznie esejów dot. roślin. 

"Inteligencja kwiatów" Maurice Maeterlincka pełna jest interesujących informacji na temat kwiatów. Jej tytuł nie jest przypadkowy - pokazuje jak bardzo kwiaty są świadome i inteligentne. Została wydana na początku XX wieku, ale pokazuje jak wielki cały czas jest rozwój nauk przyrodniczych, jak wiele już o roślinach wiemy. Nie jest to bynajmniej wiedza stricte podręcznikowa. To wiedza, która pozwala spojrzeć na otaczający nas świat z innej - lepszej perspektywy. Narracja Maeterlincka jest niesamowita, ponieważ mimo, że opisuje procesy życiowe roślin, ich zachowania w sposób bardzo szczegółowy i drobiazgowy, opowiada o nich... jakby opowiadał o zachowaniu istot bardzo sobie bliskich - ludzi.

Pozycja wydana przez MG wyróżnia się na tle innych książek przyrodniczych, ponieważ uderza swoją klasycznością. To ważne i ciekawe eseje, które warto poznać chociażby ze względu na postać literackiego noblisty. W książce czytelnik ma okazję przeczytać np. o szałwii, róży, zawilcu czy też maku, a także mniej znanych roślinach jak np. spercecie siewnej. Piękny wydanie, różnorakie ilustracje przyciągają spojrzenie czytelnika. Oprawa graficzna jest naprawdę satysfakcjonująca. Nie ma wątpliwości co do tego, że "Inteligencja kwiatów" pełna ciekawostek ze świata przyrody, jednak to lektura przede wszystkim dla tych najwytrawniejszych czytelników, którzy są największymi miłośnikami przyrodniczego świata. Dla wszystkich to dobra pozycja do podczytywania, czytania fragmentami. Eseje są ciekawe, interesujące... z tym, że im większe będzie zainteresowanie czytelnika światem kwiatów - tym większy będzie jego zachwyt pozycją Maeterlincka. To książka dla wybranych - dla wielu niestety może okazać się zbyt ciężka i nużąca - nie mniej: warto przyjrzeć jej się bliżej. Jest ciekawa, ambitna... i naprawdę dobra.

Moja ocena: 8/10

sierpnia 12, 2017

(639) Tajemnica Mirtowego Pokoju

(639) Tajemnica Mirtowego Pokoju
Tytuł: Tajemnica Mirtowego Pokoju
Autor: Wilkie Collins
Wydawnictwo MG
Stron 368

Wilkie Collins - angielski powieściopisarz, dramaturg i autor opowiadań tworzący w XIX wieku. Jeden z najpopularniejszych ówczesnych twórców i prekursor powieści detektywistycznej oraz sensacyjnej. Polscy czytelniczy odkrywają go od niedawna od nowa za sprawą wydawnictwa MG. "Tajemnica Mirtowego Pokoju" to moje trzecie spotkanie z jego twórczością - po (w moim odczuciu) genialnej powieści "Córki niczyje", po mniej genialnej książce "Armadale". Okazuje się jednak, że geniusz, nietuzinkowość, gracja języka i czytelnicza rozkosz z literatury w pełni objawiają się jedynie podczas pierwszego spotkania z prozą Collinsa. To co podczas lektury "Córek niczyich" uznawałam za najlepszego atuty, czyli nietuzinkowość, wielowymiarowość, zwroty akcji... w następnych powieściach okazało się być przez autora powielane.

Myślę, że bardzo ciężko jest być zafascynowanym całym dorobkiem literackim jednego autora - zazwyczaj (szczególnie ci klasyczni) powielają w swoich powieściach chwyty, koncepcje postaci, zwroty akcji, wątki fabularne. Odczułam to przy prozie Emila Zoli i odczuwam to także przy powieściach Wilkie Collinsa. Przestają być dla mnie fascynujące, ale nadal potrafią mnie zachwycić. Przez ogrom emocji, wspomnienia związane z pasją i zafascynowaniem "Córki niczyje" pozostają u mnie na pierwszym miejscu, a jednak z lektury "Tajemnicy Mirtowego Pokoju" czerpałam niebywałą przyjemnością. Dobry język, ciekawa i szybka akcja.... bohaterowie i ich wybory moralne, które choć dzisiaj mogą budzić sprzeciw / irytację czy nawet śmiech... przyciągają uwagę. "Tajemnica Mirtowego Pokoju" to przyciągająca uwagę historia o tym do czego prowadzi kłamstwo i tajemnice. Historia pokazująca, że prawdziwa, silna, nieprzepłakana miłość naprawdę istnieje - chociażby w świecie powieści Collinsa.

Sara Leeson jest zaufaną pokojówką i jedyną osobą obecną przy śmierci lady Treverton. Zostaje zmuszona przez lady do napisania pod jej dyktando listu do kapitana Trevertona,w którym wyznaje największą tajemnicę swojego życia, której nawet na łożu śmierci nie jest w stanie wyznać mu osobiście. Przed śmiercią wywiera na Sarze presję i zmusza ją do złożenia przysięgi, że ta nie zniszczy listu ani nie zabierze go ze sobą, jeśli opuści tom. Agituje Sarę do przekazania listu kapitanowi i odpowiedzenia na wszystkie jego pytania po śmierci lady Treverton. Pokojówka nie jest jednak w stanie podołać jej prośbie - jest przekonana, że wyjawienie prawdy zniszczyłoby życie wielu osobom. Ukrywa więc list w niezamieszkałej części dworu, w Pokoju Mirtowym. Następnie ucieka, aby uniknąć niewygodnych pytań i jakichkolwiek podejrzeń.

Piętnaście lat później w wiejskim kościółku odbywa się cichy ślub Rosamond Treverton, córki kapitana Trevertona i Leonarda Franklanda - niewidomego szlachcica. Jego ojciec przed katy kupił starożytną siedzibę Trevertonów... i tym samym Rosamond po latach ma szansę wrócić do krainy dzieciństwa. Młode małżeństwo pozostaje skupione na swoim szczęściu, ale niestety ich sielanka nie trwa długo. Na jaw wychodzą skrywane tajemnice, które stanowią próbę ich charakterów, jak i próbę dla ich miłości, przywiązania, zaufania... i szczęścia. Profile psychologiczne bohaterów z początku są stosunkowo niejasne, zagmatwane. Czytelnik ma problem ze zrozumieniem motywacji Sary, lady Traverton, a także te piętnaście lat później Rosamond, która w podejściu do drugiego człowieka wykazuje bardzo różnorodne zachowania. To wszystko z czasem mija - obraz staje się klarowniejszy, a fabuła dla znawców prozy Collinsa - raczej przewidywalna.

Wilkie Collins pisząc "Tajemnicę Mirtowego Pokoju" nie stworzył przełomowej dla swojej twórczości powieści. Jest to jednak powieść na tyle dobra i fascynująca, że wręcz zachwycająca - szczególnie dla tych czytelników, którzy z prozą Wilkiego Collinsa mają do czynienia po raz pierwszy. Barwne i plastyczne opisy, wartki język i ciekawe dialogi sprawiają, że "Tajemnicę Mirtowego Pokoju" czyta się z wypiekami na twarzy. Proza Collinsa obfituje w wartką akcję oraz ciekawe portrety psychologiczne bohaterów. Jest taką ciepłą, w sumie niezobowiązującą powieścią, której daleko do wybitności, ale która reprezentuje naprawdę dobrą klasyczną literaturę, w której w wolnych chwilach zaczytywały się XIX - wieczne damy z dobrych domów. Powtarzalność niektórych wątków wytrwałych czytelników Collinsa może zirytować, ale... nie ma wątpliwości co do tego, że czas poświęcony na poznanie "Tajemnicy Mirtowego Pokoju" nie jest czasem straconym.

Moja ocena: 7+/10

sierpnia 08, 2017

(638) Wiktoria

(638) Wiktoria
Tytuł: Wiktoria
Autor: Daisy Goodwin
Wydawnictwo Marginesy
Stron 432

Jest coś takiego w monarchii brytyjskiej co sprawia, że Brytyjczycy bez większych żalów poświęcają na jej utrzymanie (w celach reprezentacyjnych i ze względu na tradycję) miliony funtów rocznie. Jest coś takiego w monarchii brytyjskiej co sprawia, że na ekranach kinowych i telewizyjnych stosunkowo często pojawiają się nowe dokumenty, reportaże czy też filmy fabularne inspirowane / dotyczące jej historii lub życia jej poszczególnych członków. Ludzie darzą monarchię brytyjską nie tylko miłością, ale także dużą dozą ciekawości. Interesuje ich jej życie prywatne, tajemnice skrywane za pałacowymi drzwiami. Ciekawość wbrew pozorom nie dotyczy tylko historii, która rozgrywa się obecnie na naszych - choć... być może ta jest najlepsza. Nie ma jednak wątpliwości co do tego, że historia królowych, które rządziły przed Elżbietą II, królów, którzy na stałe zapisali się w dziejach - jest na tyle intrygująca, pozostawia często tyle niewiadomych, że nieustannie rozpala wyobraźnię. W tym takich pisarek jak Daisy Goodwin. 

Daisy Goodwin to postać znana w Polsce przede wszystkim jako scenarzystka serialu "Wiktoria" oraz autorka powieści o tym samym tytule. Miałam okazję poznać jedynie wersje książkową opowieści stworzonej przez Goodwin. Chęć przeczytania dobrej, mądrej, a przy tym niewymagającej powieści historycznej sprawiły, że mój wzrok od razu powędrował w kierunku "Wiktorii". Potrzebowałam czegoś nowego - chciałam odejść na chwilę od dobrej, znanej, szanowanej i poważanej w świecie literackim Philippy Gregory i dać szansę nowej autorce. Proza Daisy Goodwin pozwoliła mi na oderwania się od świata na kilka godzin, nie zawiodła mnie, rozpaliła moją wyobraźnię i sprawiła, że choć nie zawsze zgadzałam się z wyborami głównej bohaterki, która czasami wręcz mnie irytowała... całą historię poznawałam (a raczej połykałam) z wypiekami na twarzy - i to jakimi!

Rok 1837. Aleksandryna Wiktoria ma osiemnaście lat i obejmuje panowanie w Wielkiej Brytanii. W ciągu zaledwie kilku dni zostaje przedstawiona parlamentowi i przeniesiona do pałacu Buckingham., Nieważne ile ma lat. Ciążą na niej monarsze obowiązki. Jest młodą dziewczyną, która zostaje wrzucona w wir dworskich intryg, polityki i miłosnych skandali. Wielka Brytania jest targana wewnętrznymi konfliktami, a królowa Wiktoria musi podjąć decyzję... czy pozwoli sobą rządzić czy sama obejmie władzę. Może stać się samodzielną, choć niedoświadczoną władczynią, ale może także stać się marionetką w rękach ludzi spragnionych władzy. Będzie musiała rozdzielić dobro kraju od swojego niekiedy głupiego, młodzieńczego uporu pełnego pychy.

Czym by była powieść historyczna bez wątku romansowego? Matka Wiktorii oraz jej przyjaciel sir Jon Conroy pragną, aby młoda królowa poślubiła swojego kuzyna, księcia Alberta. Wiktoria nie chce jednak ustąpić. Pamięta go z czasów dzieciństwa jako nudnego chłopca, którego nie potrafiła zrozumieć... zresztą z wzajemnością. W sercu Wiktorii swe miejsce jednak szybko znajduje imponujący swoją mądrością, doświadczeniem i tym, że potrafi rozśmieszyć królową - premier rządu, lord Melbourne, który jako jedyny wierzy w to, że Wiktoria ma szansę stać się mądrą, odpowiedzialną, wybitną monarchinią, która będzie w stanie zdobyć miłość i zaufanie swoich poddanych, a przede wszystkim wpłynąć na poprawę jakości ich życia. Mimo to: spotkanie z Albertem zostaje zaaranżowane wbrew jej woli... w wielkiej tajemnicy. Książę Albert przyjeżdża, Wiktoria jest oburzona... i na jaw wychodzi jak wiele musi się jeszcze nauczyć o rządzeniu nie tylko imperium, ale także swoim sercem. 

"Wiktoria" Daisy Goodwin jest w wielu miejscach powieścią wręcz rozczulającą ze względu na łatwowierność, upartość, niewiedzę Wiktorii. Młoda monarchini była od dzieciństwa zamknięta w murach pałacu i nie do końca jest w stanie zrozumieć procesy rządzące światem. Przed koronacją nie uczestniczyła w balach, światowym życiu - jest lękliwa, płochliwa, niepewna siebie i z pewnością zagubiona, ale to wszystko skrywa pod warstwą nadmiernej, momentami irytującej pewności siebie. Z początku nikogo do siebie nie dopuszcza, a jedyną istotą z którą dzieli się swoimi wątpliwościami... jest lalka, która towarzyszy jej od dzieciństwa. Na kartach powieści dorasta - nabiera ogłady, dojrzewa i z każdą kolejną stroną staje się coraz bardziej świadoma odpowiedzialności, która na niej ciąży. Może podobne dylematy miłosne miała prawdziwa królowa Wiktoria i może i ona miała tak trudne początki? Jedno wiemy na pewno - stała się wybitną monarchinią.

Daisy Goodwin posługuje się lekkim, przystępnym, a przy tym dobrym językiem. Udało jej się dobrze dobrze oddać realia epoki, pokazać jej zarys, cechy społeczeństwa ówczesnej epoki. Oczywiście można czepiać się tego, że autorka skupia się przede wszystkim na dylematach miłosnych dotykających królową czyniąc ze swojej powieści tym samym głównie powieść kobiecą, której bliżej do historycznego romansu (którym się nie staje!) niż do naprawdę obrazowej, konkretnej powieści historycznej. Czepiać się można, ale... po co? Goodwin oferuje swoim czytelniczkom literaturę kobiecą w naprawdę dobrym wydaniu - poruszającą, wciągającą, fascynującą. "Wiktoria" to bardzo przyjemna historia inspirowana losami królowej Wiktorii, która została przedstawiona w tej książce jako bardzo wyrazista postać. Zgrabnie wplecione wątki miłosne, pierwsze pomyłki, nadzieje i obawy sprawiają, że wiele czytelniczek znajdzie dla siebie coś w tej powieści... a jeśli to już nastąpi: Goodwin porwie ich do świata swojej opowieści. 

Moja ocena: 7+/10

sierpnia 01, 2017

(637) Agonia dźwięku

(637) Agonia dźwięku
Tytuł: Agonia dźwięku
Autor: Jaume Cabre
Wydawnictwo Marginesy
Stron 336 

Początek XX wieku. Obrzeża Katalonii. Zapomniany przez Boga i ludzi warowny, surowy klasztor La Rapita - siedziba mniszek klauzurowych. Brat Junoy - utalentowany muzyk zostaje do niego zesłany w roli spowiednika. Odcięty od muzyki - świata, który kochał musi zmagać się z surową, pozbawioną poczucia humoru, stojącą na czele klasztoru - wielebną matką Doroteą. Zamknięty w ciszy, jedynie w swojej wyobraźni odtwarza tak drogie mu melodie i nuty. Wikła się w spór z przełożoną, która nakłada na mniszki ciężkie pokuty, odmawia im dobrego i godnego wyobrażenia. Brat Junoy nie jest w stanie zaakceptować reguł - sprzeciwia się nadmiernemu umartwianiu i patrzy z przestrachem oraz goryczą na niedożywione mniszki. Uważa, że to wszystko wcale nie prowadzi do bliższej relacji z Bogiem, a jest jedynie zachowaniem ugruntowanym pychą. Sprzeciwia się surowej karze nałożonej na dwie nowicjuszki, który nie potrafiły zachować ciszy słownej oraz emocjonalnej. Trafia do aresztu, staje przed sądem oskarżony o herezję, nadużycia, samowolę... przedstawiony jako wysłannik szatana przed ludźmi, którym daleko do prawdziwej i szczerej wiary czy też pokuty. 

"Agonia dźwięków", czyli najnowsza powieść Jaume Cabre (wydana w Polsce) jest pasjonującą opowieścią o nadużyciach władzy i ufności wiernych. Kataloński pisarz pokazuje jak cienka jest granica między szczerą wiarą, która prowadzi do zbawienia, a przekonaniem, że zna się wszystkie zamierzania / pragnienia / oczekiwania Boga. Pokusa jest silna. Matka Dorotea jest przekonana, że została wybrana, aby nawracać mniszki klauzurowe - nie dopuszcza do siebie żadnych głosów z zewnątrz. Jaume Cabre delikatnie eksponuje fakt, że sama jako matka przełożona nie znajduje się na równi z mniszkami - nie tylko, jeśli mówimy o jej mocy decyzyjnej, ale chociażby... o ilości dyżurów, obowiązkach, stanie klasztornej celi. Matka Dorotea staje się coraz bardziej zacietrzewiona - nieubłagana. Przez swoje niespełnione ambicje postanowiła (świadomie lub nie - nieważne. Jej największą winą jest ogromna pycha) brutalnie wyrwać mniszki z ich wcześniejszego życia - ograbić je ze słów, emocji, przyjaźni, relacji międzyludzkich. Kiedy na jej drodze stanęły nowicjuszki, którym szczególnie to ostatnie, czyli wyzbycie się wszelkich relacji międzyludzkich, skazanie na życie w relacji jedynie z Bogiem (czy raczej ciągłym umartwianiem się) przychodziło bardzo trudno - postanowiła ostro interweniować. Napotykając opór brata Junoya, który nacechowany jedynie wielką miłością do Boga i muzyki, nieprzesiąknięty ideą umartwiania się, pokutowania i głodzenia się bez umiaru (uznał ich karę za drakońską).

Ta cienka granica między szczerą wiarą a pychą prowadzącą do nadużyć i totalitarnej władzy (jaką bez wątpienia prezentuje matka Dorotea w klasztorze) - jej przekraczanie, radykalizacja poglądów, odsuwanie się od Boga, a skierowanie w stronę szatana - nawet pod płaszczykiem dobrych intencji przywodzi na myśl powieść Jerzego Andrzejewskiego, "Ciemności kryją ziemię" (swoją drogą naprawdę świetny obraz totalitaryzmu, walki o stanowiska w kościele - jako instytucji). Podobnie jest z "Agonią dźwięków", której tytuł przywodzi nam na myśl literaturę pełną muzyki..., a tak naprawdę jest literaturą o agonii starego klasztoru, wiary w nim, moralności. Tak samo jak Andrzejewski, Cabre pokrył swoją powieść warstwą gęstniejącego mroku. Pisarz zagęszcza atmosferę, wprowadza wiele niewiadomych i pozwala być czytelnikom obserwatorem walki (to zabrzmi z lekka banalnie) dobra ze złem. 

Akcja w powieści Cabre skupia się na dwóch wątkach - wydarzeniach, które mają miejsce w klasztorze oraz procesie brata Junoya. Gdzieś w tle znajdują się jeszcze wątki z hierarchami kościelnymi, którzy w tej całej bulwersującej sprawie (mówimy o podejrzeniu o konszachty z szatanem!) próbują ugrać dla siebie lepsze stanowisko, przychylność ludu, zwierzchników. W książce katalońskiego pisarza widać skazy Kościoła, jego kruchość, a także podatność wiernych na wpływ. Wyłania się wielki obraz swego rodzaju organizacji, która powinna być święta, a wcale taka nie jest... po książce rozsiewa się oburzenie i zniesmaczenie - o dziwo właśnie postępowaniem Junoya. Autor stopniuje napięcie, urywa rozdziałami w najlepszych, najbardziej pasjonujących momentach. Podkręca ciekawość czytelnika. 

"Agonia dźwięków" to porywająca i bardzo ciekawa powieść. Jaume Cabre stworzył bardzo plastyczną, barwną historię, która choć momentami surowa w środkach wyrazu - fascynuje. Została bardzo skrzętnie i dokładnie przemyślana oraz skonstruowana, a żadna zdanie... nie jest przypadkowe. Ciekawa tematyka idzie w parze z intrygującymi profilami psychologicznymi bohaterów, którzy uwikłani w świat Kościoła - próbują ugrać w nim jak najlepszą dla siebie pozycję. Delikatne napiętnowanie przesadzonych form pokuty nie idzie u Cabre w parze z krytyką Kościoła, a jedynie ze zwróceniem uwagi, że on także nie jest idealny. Gęsta od emocji, pełna niedopowiedzeń, nieuboga literacko, choć z pewnością uboższa niż poprzednie powieści Cabre - klasyczny, dobry styl pisania, czyli "Agonia dźwięków" - przedstawicielka wysmakowanej, zgrabnej, pełnej gracji i niebanalnej literatury. 

Moja ocena: 8/10