Tytuł: Temat na pierwszą stronę
Autor: Umberto Eco
Wydawnictwo Literackie
Stron 189
"[...] muszę przecież opowiedzieć komuś o tym, co we mnie kipi, bo inaczej oszaleję. Kiedy jeden jedyny pojąłeś prawdę, możesz dostać zawrotu głowy."
Umberto Eco, "Temat na pierwszą stronę"
Umberto
Eco. Na półce czeka od kilku miesięcy "Imię Róży",
więc co mnie podkusiło, żeby najpierw sięgnąć po inną książkę
mistrza jakim jest Umberto Eco? Objętość... bo słyszałam, że
Eco może być trochę trudny w odbiorze. Żałuję tylko, że
początek mojej przygody z twórczością tego autora był ciekawy,
ale nie owocny. Tak, niestety. Umberto Eco mnie nie zachwycił.
"Temat na pierwszą stronę" co prawda mnie nie zanudził,
ale też nie powalił na kolana. Dobra książka, ale bez
fajerwerków. Nie tego się spodziewałam i czuję się zawiedziona.
Z drugiej strony jednak mogę z czystym sumieniem napisać, że
Umberto Eco stworzył historię ciekawą...tylko... to dlaczego po
jej przeczytaniu miałam ochotę zapytać: " I po co było to
całe halo?" Jest przekombinowana...
Głównym
bohaterem książki Eco jest pan Colonna, życiowy nieudacznik. Jest
po pięćdziesiątce, nie ma domu ani rodziny oraz żadnego jasno
określonego celu w życiu. Nie ma też za sobą nic co warte by było
uznania i wspominania. Nadzieja na zmianę jego beznamiętnego losu
pojawia się, kiedy dostaje propozycję od Simei. Zadanie Colonna
jest w miarę proste. Ma obserwować przez rok przygotowania do
publikacji nowego pisma, które i tak nie zostanie wydane. Na
podstawie tych obserwacji ma napisać książkę, która ma się stać
bestsellerem... oczywiście nie muszą znajdować się w niej jedynie
prawdziwe wydarzenia i sytuacje. Mężczyzna zgadza się na udział w
tym oszukańczym przedsięwzięciu. Czy to ze względu na nudę czy
też ze względu chęci zapewnienia sobie spokojnej przez
zabezpieczenie finansowej przyszłości.
Już
na początku swojej pracy Colonna poznaje grupę dziennikarzy, którym
dotychczas tak jak jemu się nie powiodło. W dodatku dosyć
ekscentrycznych ludzi. Do ich grona należy trzydziestoletnia Maia
Fresia, a jej spotkanie z głównym bohaterem przynosi miłe
korzyści. Wśród grupy dziennikarzy znajduje się także Cambria -
specjalista od zadawania jakby się wydawało głupich pytań, Lucidi
- powiązany z tajnymi służbami oraz Braggadocio, który wietrzy
spisek we wszystkim oraz w związku ze wszystkimi. Jednak nowa teoria
opracowana przez Braggadocio może mieć opłakane skutki...Nieładnie
grzebać w historii. Nawet wtedy gdy teorie są najbardziej
absurdalne.
"Temat
na pierwszą stronę" to mam wrażenie manifest przeciwko
prasie. Autor za pomocą historii rozgrywającej się pod koniec XX
wieku pokazuje czytelnikowi jak prasa nim manipuluje, jak przekazuje
to co chciała choć nie zawsze wprost. Mnóstwo w tej książce
związanej z tym goryczy. Mnóstwo negatywnych emocji. A nie
ukrywajmy... wiadomo, że prasa nami manipuluje, ale czytanie o tym
przez dobre sto stron! To już lekka przesada. Na podstawie dyskusji
bohaterów o horoskopach, które mają być tylko pozytywne,
sposobach układania informacji Umberto Eco pokazuje proces tworzenia
gazety, a raczej proces manipulowania czytelnikiem. Jakby się tak głębiej nad tym zastanowić to po co w ogóle sięgać po gazety? Ta książka Eco jest po prostu zbyt grubymi nićmi szyta...
Ponarzekałam trochę to teraz skupmy się na plusach. Fabuła jest ciekawa, przyznaję. Jej ważnym elementem jest są teorie Braggadocio na temat najnowszej historii Włoch. Zabójstwo Mussoliniego, Watykan, a w tych teoriach nawet pojawia się Jan Paweł II. Są jednak ciekawe do pewnego momentu... potem zaczynają nużyć, aby potem znowu nas zaciekawić. Najnowsze dzieło Umberto Eco jest dziełem bardzo nierównym, którego nie potrafię ocenić ani zdecydowanie negatywnie ani zdecydowanie pozytywnie. To przez to, że uczucia mam bardzo mieszane... Bo na przykład taki główny bohater bardzo mi się podobał swoim jasnym spojrzeniem na wszystko, ale także swoim człowieczeństwem i obawami, które go dotykały. No i ten delikatny wątek miłosny też był w miarę warty uwagi.
Mojego pierwszego spotkania z Umberto Eco nie mogę uznać za nazbyt udane. Nie mogę jednak także uznać za kompletną porażkę. To coś pomiędzy tym. "Temat na pierwszą stronę" to w moim odczuciu po prostu książka dobra i ciekawa. Mam wrażenie, że jest ciutkę przekombinowana... Czy to koniec mojej przygody z Umberto Eco? Jestem pewna, że nie! Dam mu szansę czytając "Imię Róży", a kto wie... może pojmę wtedy lepiej jego myśl. Ale jak na razie jego najnowsze dzieło jest dla mnie pozycją średnią. Średnią, choć intrygującą. Pozycją, której niestety nie mogę Wam z czystym sumieniem w pełni polecić. "W pełni", bo jednak jest pod pewnymi względami warta uwagi... pełna groteski, gorzka, intrygująca... ale nie powalająca. Dlatego wybór pozostawiam Wam!
Moja ocena: Coś pomiędzy 6/10 a 6+/10 czyli między dobrą a dobrą z plusem...
Za możliwość zapoznania się z twórczością Umberto Eco dziękuję Wydawnictwu Literackiemu!
Czytałam jedną książkę tego autora i była dla mnie za ciężka. Nie wiem czy jeszcze kiedyś się skuszę
OdpowiedzUsuńMoje-ukochane-czytadelka
Mam w planach. Oby to spotkanie w moim przypadku było bardziej udane.
OdpowiedzUsuńPróbowałam czytać "Cmentarz w Pradze" ale niestety nie przebrnęłam... Na pewno nie prędko sięgnę po inne książki autora.
OdpowiedzUsuńChciałabym przeczytać :)
OdpowiedzUsuń