Tytuł: Mój uwodziciel
Seria wydawnicza: Ty i Ja = <3
Autor: Michel Amelin
Wydawnictwo Zielona Sowa
Stron 92
Opis Wydawcy:
Bruce jest prawdziwym sercołamaczem, szaleją za nim wszystkie dziewczyny. Sara świata poza nim nie widzi. Podąża za nim nawet podczas wakacji, gdy wyjeżdża do Bretanii! A jednak, kiedy Bruce raczy wreszcie ją zauważyć, Sara nie czuje się już tak poruszona... Odruchy serca są nieprzewidywalne, a Werner, spotkany na skałach, zachwiał pewność Sary...
Moja opinia:
Lekka, odprężająca lektura - tego było mi trzeba. Sięgnęłam więc po króciutką książeczkę pt.: "Mój uwodziciel". Oczekiwałam fajnej, przyjemnej historyjki, która pomimo wszystko miałaby jakiś sens, a otrzymałam... nie wiem co. Na pewno nic dobrego. Zawiodłam się. Bardzo się zawiodłam. W końcu przy czytaniu opowieści o zakochaniu powinno chyba bić szybciej serce, a tu nic. Przeczytałam tą książkę już jakiś czas temu. Może miałam cichą nadzieję, że po jakimś czasie moja opinia ulegnie zmianie na lepsze? Nic z tego! W końcu co można powiedzieć o książce, którą się maglowało i maglowało, a i tak końca nie było widać... Tym bardziej, że ma tylko (w tym przypadku aż) 92 strony.
Oj, to zakochanie.
Sara ma 14 lat i jest zabójczo zakochana w starszym bracie swojej przyjaciółki. Cały problem w tym, że on zmienia dziewczyny jak rękawiczki, a na biedną Sarę nawet nie chce spojrzeć. Jedna ich rozmowa jednak wszystko zmienia, ale niestety dla Bruce'a jest już wtedy za późno. Już ktoś inny skradł serce ślicznej dziewczynie. Czy chłopak będzie potrafił pogodzić się z jej wyborem, a może zwycięży pierwsza miłość? Czas pokaże.
Jeden plus zamieniony w kolejny minus...
I w sumie mogłoby się wydawać, że ta niepozorna książeczka może być przez cały czas ciekawą i zajmującą lekturą, jednak pozory niestety mylą. Ciekawy wątek przewijający się przez książkę to próba zaakceptowania tego, że mama Sary pomimo śmierci jej ojca po dwóch latach może ponownie się z kimś związać. Dziewczynie bez wątpienia było trudno to zrozumieć, a jednak to było płytkie... "Może, nie może, może, nie może" - Sara co chwilę zmieniała zdanie i to było sztuczne.
O co chodzi?!
O co chodzi?!
I te całe zawirowania miłosne... Chciałabym tak napisać, ale nie mogę. Bo tu nie ma żadnych zawirowań miłosnych. Tu są dwa spotkania z chłopakiem, a potem koniec książki. Nasuwa mi się więc pytanie: "O co tak naprawdę w niej chodziło?!". Nie wiem. I nie zamierzam jej czytać po raz kolejny. Może wtedy odnalazłabym w niej jakiś większy sens? Jednak jak na razie to dla mnie kompletna czytelnicza porażka! Nie wiem dlaczego. W końcu zapowiadało się ciekawie. No właśnie - zapowiadało się ciekawie, a okazało się... już niestety niezbyt ciekawie.
Porażka czy sukces?
Porażka czy sukces?
"Mój uwodziciel" to moja największa czytelnicza porażka w tym roku. Zawiodłam się. Powtarzam się wiem, ale dawno nie byłam tak negatywnie zszokowana żadną książką. Smutno. To książka, która mnie nie wciągnęła ani jej czytanie nie było dla mnie rozluźnieniem, a więc przeciwnie. Szkoda. Pomysł był fajny, ale chyba po drodze coś po prostu nie wyszło.
Na razie (na bardzo długo!) odpuszczę sobie tą serię. Jeśli przeczytacie to tylko i wyłącznie na własną odpowiedzialność ;)
Okładka... - pomińmy milczeniem.
Moja ocena: 2/10 Bardzo słaba!
Znam tą serię. Przeczytałam 9 jej tomów, ale na kolejne nie mam już sił. Książki z tej serii są płytkie, choć podobał mi się "Dzień w którym dorosłam" i "Miłość bez efektów specjalnych", ale nie było to wcale, aż takie rewelacyjne. Tej nie czytała i po Twojej opinii wcale nie spieszy mi się to zmieniać.
OdpowiedzUsuńNa pewno nie sięgnę.
OdpowiedzUsuńWidziałam w bibliotece, może kiedyś postanowię zmarnować jeden wieczór gdy będę miała nastrój na krytykowanie. Ale to chyba szybko nie nadejdzie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!