stycznia 04, 2015

(322) Bat na koty

Tytuł: Bat na koty
Autor: Jerzy Niemczuk
Wydawnictwo Literackie
Stron 444

"Bat na koty" to książka, która urzekła mnie swoją prostotą i ciepłem. Nieprzerysowaniem. Choć na początku było nieciekawie... Już na pierwszych stronach poznajemy młodą kobietę o imieniu Asia oraz jej trzyletnią córeczkę Maję (która dla babci jest i zawsze będzie Marysią). Asia jest zmęczona życiem kobietą, w powyciąganych ciuchach, bez pracy - utrzymującą się z zasiłku i alimentów na dziecku, mieszkającą obok swoich teściów, a jednak... bez męża. Z którym dzięki Bogu jest już po rozwodzie. Mąż uciekł od rodziny zostawiając nieprzyjemne wspomnienia i nieprzyjemną teraźniejszość oraz... długi. Do tego wszystkiego "podkopujący" poczucie wartości i wiary w samą siebie u Aśki (przez nich nazywanych Jaśką) teściowie. Brak nadziei i wiary w samą siebie oraz w to, że coś się może zmienić wcale nie poprawiają sytuacji kobiety. A jednak jak pokazuje ta książka szczęście może uśmiechnąć się do każdego. Trzeba tylko o to zawalczyć! W końcu bardzo rzadko zdarza się, że coś samo do nas przyjdzie...

Jerzy Niemczuk to nie tylko pisarz, ale także współtwórca serialu cieszący się od lat popularnością... a mowa tu oczywiście o serialu "Ranczo". Ta produkcja ma swoich wrogów i fanów. Ja należę zdecydowanie do tej drugiej grupy, ponieważ bardzo lubię pokazanie (troszkę przekoloryzowane, a jednak) realiów polskiego społeczeństwa i życia na wsi. Ale dzisiaj mam się rozwodzić nie nad serialem, a nad książką... Chciałam tak tylko napomknąć, że jeśli lubicie "Ranczo" to polubicie także "Bat na koty". A jeśli nie lubicie "Ranczo"... to i tak polubicie "Bat na koty". Tej książki po prostu nie da się nie polubić. 

Mazurka wieś. Losy mieszkańców - nic niezwykłego, a jednak przez to ta książka urzeka. Kłótnie sąsiadów przez płot o wycięte drzewko, wszystkowiedzące na wsi panie... Nigdy nie mieszkałam na wsi, a jednak myślę, że życie na wsi wygląda inaczej niż to życie "wielkomiejskie". Dużo w tej książce małych zbiegów okoliczności, które mogą odmienić życie. Bo wiecie zapewne, że nawet w najciemniejszym momencie naszego życia na końcu tunelu może pojawić się światełko? Główna bohaterka powieści Jerzego Niemczuka przekona się o tym na własnej skórze... Tylko ten nieprzyjemny strach, że za chwilę wszystko runie jak domek z kart.

Postać Asi jest bardzo... przejmująca? To chyba prawidłowe określenie. Jak na razie nic jej się w życiu nie udało, a jedyne co ją cieszy i z czego może być dumna jest jej dziecko. Dziecko, które musi wychowywać się bez ojca. Smutne te losy Asi, wiecie? Chciałaby tyle zmienić w swoim życiu, a jednak nie ma jak. Aż do pewnego dnia, pewnego zbiegu okoliczności. Potem w życiu Asi pojawia się "zielona fala". Mam tu oczywiście na myśli ciąg dobrych, pozytywnych zdarzeń. Ta młoda kobieta przechodzi przemianę na lepsze... Jednak "Bat na koty" to powieść wielowątkowa, więc i ja nie mogę się skupić tylko na jednym wątku. W końcu pojawia się tu także historia Rafała (dla mieszkańców Małego w którym toczy się akcja - Sebastiana), postaci dosyć tajemniczej o której w ciągu lektury dowiadujemy się coraz więcej. Jak również historia toczącego się od lat sporu sąsiedzkiego, choroby, zawirowania w relacjach międzyludzkich. Poznajemy garstkę naprawdę dobrze skonstruowanych bohaterów, a narrator wszechwiedzący - losów nikogo nie zostawia bez komentarza. Piszę w tym wypadku wyraz "skonstruowani" bardzo niechętnie... Jerzy Niemczuk napisał swoją powieść w taki sposób, że nie potrafię myślę o tych postaciach jako o tworach wyobraźni człowieka. Oni są po prostu żywi, barwni, prawdziwi. 

Może Was zaskoczę, ale w tej książce nie ma wątku miłosnego, nie ma księcia z bajki... jest zwykłe szare życie. Szare życie pokazane jednak z przebłyskami koloru. Ale to wystarcza, żeby wywołać uśmiech na twarzy czytelnika. No i ci bohaterowie... Asia to postać, której kibicowałam od samego początku. A z każdym zdaniem, z każdą stroną coraz bardziej. I tak o to tworzą się zarwane noce nad książką... Przyznaję bez bicia, że nie spodziewałam się po tej książce czegoś tak dobrego, a jednak jak już ją wzięłam do ręki to do końca nie odłożyłam.

"Bat na koty" to jak widzicie książka zdecydowanie warta uwagi. Pełna ciepła i uroku. Mądra i piękna w swej prostocie. A co najważniejsze pokazująca, że na zmiany w życiu nigdy nie jest za późno. To powieść wprost idealna na zimowy wieczór.. Skusicie się na wycieczkę na mazurską wieś, w którą chce nas zabrać pan Jerzy Niemczuk? Jeśli tak to spotkacie tam zwykłych - niezwykłych ludzi. Problemy dnia codziennego, ale także jego radości. To książka napawająca nadzieją, że po deszczu zawsze wychodzi słońce. Świetni bohaterowie, prosta, lecz porywająca fabuła. Czegóż chcieć więcej? Zdecydowanie polecam! Bo choć to książka momentami smutna to i miejsca na uśmiech dużo się przy niej znajdzie...

Moja ocena: 10/10 Arcydzieło!

Za możliwość poznania książki "Bat na koty" serdecznie dziękuję Wydawnictwu Literackiemu!

8 komentarzy:

  1. Ojej, a to mnie zaskoczyłaś, bo w sumie taka niepozorna ta historia. Ale teraz to jestem szczerze zaintrygowana - chętnie rzucę okiem na tę książkę :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Czuję pewną blokadę do samej książki, ale wydaje mi się, że to niepotrzebne uczucie, gdyż taka tematykę jak najbardziej w ksiażkach lubię. Ponadto Twoja tak pozytywna recenzja musi odzwierciedlać wyjątkowowść tej pozycji. Ostatecznie postanawiam, że będę miała ją na oku.
    + obserwuje.

    OdpowiedzUsuń
  3. Sama nie wiem, chociaż piszesz o niej pozytywnie, to jeszcze muszę się zastanowić ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Zszokowałaś mnie! Naprawdę jest aż tak dobrze? Już dodaję do listy do przeczytania w 2015 ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. "Rancza" w ogóle nie znam, tylko tytuł kojarzę, więc nie mam zdania na temat tej produkcji. "Bat na koty" nieszczególnie mnie interesuje, ale kto wie, może kiedyś...? :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Czytałam już co nieco na temat tej książki, a po Twojej recenzji czuję się do niej zachęcona :)

    OdpowiedzUsuń