Autor: Jennifer Clement
Wydawnictwo Mała Kurka
Stron 160
"O pewnych rzeczach wiedziało się ze słyszenia, choć niektórzy uważali, że to zwykłe plotki"
Jennifer Clement, "Prawdziwa historia oparta na kłamstwach"
Niesamowity tytuł? Piękna okładka? Niepowtarzalna atmosfera książki? Intrygujące wydanie? Nie mam pojęcia o czym powinnam wspomnieć na pierwszym miejscu przy pisaniu recenzji "Prawdziwej historii opartej na kłamstwie". Intrygujący tytuł, który mnie osobiście przyprawia o gęsią skórkę skutecznie skusił mnie do sięgnięcia po tą powieść. I ta okładka... Do tego dołączona karteczka "Proszę wyczytać każde ukryte znaczenie tej powieści". I tym o to sposobem w moich rękach wylądowała ta krótka, bo nie mająca nawet dwustu stron książka. Z niepokojącą bohaterką, z wieloma ukrytymi znaczeniami, napisana pięknym poetyckim językiem...
Główną bohaterką powieści Jennifer Clement jest Laura. Jej jedyną rodziną jest matka i sześcioro rodzeństwa. "Miotłowe dziecko" jak sama powiada ze względu na fakt, że od najmłodszych lat zbierała z matką gałązki na miotły. Ze względu na biedę panującą w domu jako dziewczynka została wysłana do klasztornej szkoły, aby tam otrzymać wychowanie, by potem móc wspomóc finansowo swoją rodzinę. W klasztornej szkole nauczyła się prasować, piec chleb, zmywać naczynia i wielu innych przydatnych rzeczy, które miały jej pomóc w znalezieniu pracy. Nauczyła się jednak także jednej ważnej rzeczy... że nigdy nie powinna mówić na głos tego co myśli, a już na pewno nie powinna mówić "nie". Kiedy otrzymała posadę w bogatej meksykańskiej rodzinie... to miało być spełnienie jej marzeń i ambicji. Ale jak głosi napis z tyłu powieści: "niebo jednych - jest piekłem dla innych. A prawdziwe historie oparte na kłamstwach zdarzają się codziennie."
To co miało być niebem dla Leonory szybko stało się piekłem. W domu O'Conner'ów, gdzie opiekowała się dwoma chłopcami działy się bowiem rzeczy o których się tylko plotkowało... Mimo znalezienia przyjaciółek, Leonora znalazła także oprawcę w postaci niewiernego pana domu. Bogaty prawnik wymagał od swojej służącej o wiele więcej niż przyjmowały za właściwe ogólnie przyjęte zwyczaje moralne, a młoda dziewczyna nauczona nigdy nie mówić "nie" i tym razem tego magicznego słowa nie wypowiedziała... Zagubiona dziewczyna zaszła w ciążę. Mogła odejść... ale dziecko musiało zostać przy ojcu. Mogła je wykarmić i towarzyszyć mu podczas dorastania, ale nigdy nie mogła od niego usłyszeć jednego z najcudowniejszych słów pod słońcem, Nie mogła usłyszeć słowa "mamo". Wpadła w sidła losu tak jak ta cała rodzina... Ale kto wyjdzie z tego zwycięską ręką? A może lepiej byłoby zadać pytanie... kto wyjdzie z tego z najmniejszymi obrażeniami?
"Prawdziwa historia oparta na kłamstwach" to historia krótka, treściwa i porażająca. Spodziewałam się niesamowitych przeżyć literackich i takie też otrzymałam. Najpierw zostałam olśniona tytułem, potem okładką, formą tej powieści, a następnie treścią. Treścią, która jest bardzo minimalistyczna... nie ma w tej powieści zbędnych słów. Nie jest to także książka, którą można przeczytać szybko. Nie. Nic z tych rzeczy. Nią należy się rozkoszować, słowo po słowie... Tym bardziej, że jej klimat jest niepokojący. Od pierwszej strony powieści czytelnik wie, że każde zdanie w tej powieści ma drugie dno, tak samo jak każde wydarzenie. Dzieło pani Jennifer Clement to książka przy której czytaniu miałam wrażenie, że może mnie w każdej chwili zaskoczyć... i zaskakiwała.
Postacie stworzone przez panią Clement i ich zachowania niejeden raz wzbudziły we mnie niepokój. Sama Leonora jest postacią niezwykle intrygującą przez to co przeżyła. Przez jej odczucia, pewną dozę zamknięcia w sobie, relacje z pozostałymi domownikami, uległość i spokój. Spokój na który pewno mało kto potrafiłby się zdobyć. Jej relacja z panem O'Connor'em jest bardzo ciekawym elementem tej książki. Myślę, że dla niejednego psychologa mogłaby być obiektem badań. Nie spotkałam się jeszcze z tak dobrym przedstawieniem gnębienia i chorej uległości w żadnej książce. Tą książkę można odczytywać na wielu płaszczyznach. Relacja głównej bohaterki z córki (której nigdy nie wyjawi prawdy), relacja głównej bohaterki z panią domu, a zarazem żoną jej dręczyciela. Wewnętrzne zmagania bohaterki, rozterki... rozterki kobiety silnej, a jednocześnie pogubionej. Ta książka ma przed czytelnikiem wiele do odkrycia, ale ja nie zamierzam odkrywać przed Wami wszystkich kart. To trzeba po prostu poczuć i odebrać samemu.
Sięgając po "Prawdziwą historię opartą na kłamstwach" wiedziałam, że sięgam po dobrą książkę, ale nie myślałam, że sięgam po DOBRĄ książkę pisane dużymi literami. Dwie narracje, poetycki język, którym posługuje się autorka po prostu mnie uwiódł. 160 stron. 160 stron idealnych, dopracowanych w każdym najmniejszym szczególe. 160 stron poruszających zmysłami. 160 stron o których nie chce się zapomnieć z dnia na dzień. Książka pani Jennifer Clement była dla mnie niezwykle ciekawym doświadczeniem literackim. Wyróżnia się z pośród innych książek bez wątpienia. Jest oryginalna i magnetyzująca... czyli taka jaka powinna być naprawdę dobra książka zasługująca na uwagę wytrawnego czytelnika. W moim odczuciu to po prostu majstersztyk...
Moja ocena: 10/10 Arcydzieło!
Za możliwość poznania tak interesującej historii jaką jest historia Leonory serdecznie dziękuję Wydawnictwu Mała Kurka!
Skoro to arcydzieło to chyba jestem zobowiązana to przeczytać :)
OdpowiedzUsuńIntrygujący tytuł, a i treść grzechu warta. Z przyjemnością rozejrzę się za nią
OdpowiedzUsuńŚwietna recenzja, nabrałam ochotę na poznanie tej historii.
OdpowiedzUsuńMusze przyznac, że bardzo, ale to bardzo zachęciłaś mnie do tej pozycji. Ponadto pierwszy raz o niej w ogóle słyszę, co jeszcze bardziej zachęca mnie do jej poznania. Dziękuję za recenzję, bo bez niej pewnie bym o tej pozycji nie usłyszała.
OdpowiedzUsuńWow, jaka wysoka ocena. Narobiłaś mi wielkiej ochoty na tę książkę. Muszę ją koniecznie przeczytać.
OdpowiedzUsuńAle mi narobiłaś ochoty na tę książkę! Muszę ją przeczytać!
OdpowiedzUsuńAle zachęcasz. Tytuł genialny, intryguje. Wpisuję na listę ;)
OdpowiedzUsuń/Pozdrawiam,
Szufladopółka
Nigdy wcześniej nie słyszałam o tej książce, ale skoro tak polecasz, to chyba się skuszę, bo aż mnie się udzielił Twój zachwyt.
OdpowiedzUsuńUwielbiam książki które posiadają niepokojący klimat, a ta zapowiada się szczególnie dobrze. Rozejrzę się za tym tytułem, bo widzę że warto.
OdpowiedzUsuńDziwadełko takie, chyba można zajrzeć ;D
OdpowiedzUsuńWspaniała recenzja :) Zachęciłaś :)
OdpowiedzUsuńMoje-ukochane-czytadelka
Uch, już na starcie skusiłby mnie tytuł i okładka mimo, że nieco obawiałabym się rozczarowania... ale Twoja recenzja skutecznie przegoniła ten strach ;)
OdpowiedzUsuńPowiedzieć o książce arcydzieło to odważne zagranie ;) Obok takiej opinii i takiej książki nie można przejść obojętnie.
OdpowiedzUsuń