Autor: Igor Brejdygant
Wydawnictwo Marginesy
Stron 416
Opis wydawcy:
Las. Młoda dziewczyna. Wygląda, jakby spała. Ale nie śpi. Wie, że zaraz umrze. I czuje, co robi z nią jej morderca, tyle że nie jest w stanie nawet mrugnąć.
Kiedy nad ranem zostają znalezione zwłoki, na miejscu zjawia się komisarz Agnieszka Polkowska. Nikt nie chce z nią pracować – zbyt wiele wymaga, słynie z ostrego języka i jest bardziej inteligentna od kolegów. Jej zaangażowanie w każdą ze spraw nie bierze się znikąd: ma kilka tajemnic i wolałaby się nimi nie dzielić. Ostatnie, czego jej trzeba, to błyskotliwy psychopata – człowiek, który odczuwa emocje tylko wtedy, gdy poluje. Gdy wybiera dziewczyny, osacza je i zabija: powoli, delektując się ich cierpieniem. Jest precyzyjny i metodyczny, przekonany, że nikt mu nie dorówna. Nie popełnia błędów. Do czasu.
Kiedy na jego drodze staje komisarz Polkowska, będzie musiał zmierzyć się równym mu przeciwnikiem, kimś, kto potrafi rozgryźć tok jego rozumowania i podążyć za makabrycznymi wskazówkami.
Czy Polkowskiej uda się ocalić kolejną dziewczynę, mimo seksizmu i niekompetencji jej szefów? Czy tajemnica z przeszłości, która dopada ją w chwili, gdy jej życie zaczyna się układać, pokrzyżuje śledztwo? Czy zdoła uratować życie kogoś, kto jest jej najbliższy?
Moja opinia:
Nie ukrywam - do prozy Igora Brejdyganta mam słabość. Jego pierwsza książka, "Paradoks" wywarła na mnie bardzo silne wrażenie. Po kryminały sięgam stosunkowo rzadko, ale odkąd tylko zobaczyłam "Szadź" w zapowiedziach - wiedziałam, że tę powieść przeczytam na pewno. W książkach Brejdyganta nie chodzi jedynie o wątek kryminalny, akcję, dojście do prawdy, ale także o wybory moralne - wątki obyczajowe i społeczne, które są niebanalne. Do tego powieść Brejdyganta została idealnie osadzona w realiach polskich. Inteligentni czytelnicy dostrzegą w kryminale Brejdyganta ironię, humor i komentarze dotyczące sytuacji w Polsce... mniej lub bardziej delikatne - niektórych te wstawki polityczne, aspekt antysemityzmu, "Polski dla Polski", wrogości Polaków względem cudzoziemców i uchodźców, których w Polsce nie ma... może odrzucać, denerwować, irytować. Mnie jednak to odpowiadało, nie raziło, raczej uwiarygodniało całą historię.
"Szadź" nie jest książką, w której chodzi o wykrycie sprawcy - czytelnika zna postać mordercy już praktycznie od pierwszych stron, domyśla się zakończenia całej historii, zagadką pozostają dla niego jedynie drobne powiązania, motywacje, sposób myślenia śledczego jak i poszukiwanego. Krótkie rozdziały, opisujące perspektywę różnych bohaterów sprawiają, że "Szadź" poznaje się w zaskakująco szybkim tempie. Mimo, że postać mordercy przed samym czytelnikiem zostaje odkryta ekspresowo - zaciekawienie i tak budzi proces dochodzenia do prawdy przez policję. Policję, która nie zawsze stanowi wzór godny do naśladowania.
W powieści Brejdyganta występują policjanci dobrzy, utalentowani, a także głupi..., którzy wszędzie widzą zagrożenie lub miejsce do politycznej rozgrywki. Mam wrażenie, że niektóre sytuacje, procesy śledcze, dyskusje między policjantami zostały przerysowane, stały się wręcz karykaturalne. Niekiedy sytuacje im towarzyszące były wręcz absurdalne, a przynajmniej takie się wydawały... jednak nie ukrywajmy: wymiar sprawiedliwości i policja nie składają się z samych żądnych prawdy, ukarania winnego śledczych, którzy zarywają noce, żeby złapać winnych, przynieść spokój rodzinom pokrzywdzonym. Na tym tle wyróżnia się jednak Polkowska - śledcza utalentowana i zdeterminowana, by odkryć prawdę. Jednak.... nawet ona nie pasuje do modelu policjantek znanych z innych kryminałów. To lesbijka, która po osiemnastu latach postanawia odnowić kontakt ze swoją córką, a raczej dopiero zbudować tę relację. Sytuacja nie jest prosta, wywołuje w niej niekiedy jeszcze większy stres niż ściganie mordercy.
Sam morderca to przebiegły drań, który jednak głęboko wierzy w swoja misję - jest inteligenty i przebiegły, przez wiele czasu zawsze krok przed śledczymi, którzy go ścigają . Poznaje swoje ofiary, wykorzystuje i brutalnie morduje. Ważny element tej powieści tworzą także postacie zamordowanych dziewczyn - religijnych, pogubionych, poszukujących istot, które tak naprawdę najbardziej na świecie pragną bliskiej relacji przyjacielskiej i miłosnej. Religia, wiara i relacja z Bogiem nie zawsze są wystarczające. Układy w kurii, relacje z Rosjanami, życie wśród małej społeczności - na "Szadź" można patrzeć pod wieloma aspektami. To właśnie na intencjach, myślach, ruchach i wyścigu z czasem, w którym uczestniczą bohaterowie - czytelnik powinien się skupić.
Igor Brejdygant na co dzień pracuje jako scenarzysta - także jego powieść ma formę krótkich, niekiedy urywanych rozdziałów. To wzmacnia dynamikę tej powieści, a także sprawia, że bardzo łatwo się w niej zatracić... Znacie ten tekst "jeszcze tylko jeden rozdział?". W przypadku tej książki staje się to tym bardziej groźne, że kończąc jeden rozdział... widzicie, że kolejny ma tylko pół strony... i co zrobić? Trzeba przeczytać jeszcze jeden, a potem kolejny i tak dalej. Tym bardziej, że "Szadź" jest sympatyczną powieścią, w której dużo jest ludzkich przywar, układów i problemów. To świetna rozrywka, która jednak może nie zadowolić fanów wytrawnych zagadek kryminalnych.
"Szadź" przyciąga wzrok swoją okładką. To dobrze napisana i skonstruowana historia, która wciąga i angażuje. Lubię styl Brejdyganta, jego sposób patrzenia na rzeczywistość, ale... mam poczucie, że stać go na jeszcze więcej. "Szadzi" się nie czyta, "Szadź" się pochłania, ale czuję pewien niedosyt. Zabrakło mi tutaj tej podwójnej moralności, która w "Paradoksie" tak mnie zachwyciła. Autorowi udało się wytworzyć podobny klimat, ale to "Paradoksowi" pozostaję wierna. Tamta powieść mnie zachwyciła, zapadła w pamięć, oczarowała, zmusiła do zastanowienia się nad tematem podwójnej moralności i sprawiedliwości, związała z charyzmatycznymi bohaterami. "Szadź", choć jest powieścią ciekawą i zapewniającą dawkę dobrej rozrywki - nie pokazuje pełni umiejętności Brejdyganta, więc aby zachwycić się jego prozą... sięgnijcie po "Paradoks".
Moja ocena: 7/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz